Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kopytkowa Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 19:43, 26 Kwi 2010 |
|
|
Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 15 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Weszłam do stajni. Sexy głowę miał wystawioną w boksu i ze skulonymi uszyma gryzł swoich sąsiadów. Podeszłam do niego. Z niezadowoleniem kłapnął na mnie paszczą i strzelił z ogona wściekły. Weszłam do jego boksu i założyłam mu ogłowie. Wyprowadziłam go na korytarz. Stał na środku co jakiś czas próbując odejść gdzieś w bok. Stawiałam go wtedy z powrotem na miejscu. Zaczęłam go czyścić. Ogier co jakiś czas próbował mnie pogryzać, dostawała wtedy z ręki w dziobek. I tak się nie zniechęcił. Strzelał z ogona a uszy nadal były przyklejone do potylicy. Wrzuciłam na niego siodło i zapięłam popręg. Ogier wydał z siebie jakiś dziwny pomruk złości. Chwyciłam wodzę i ruszyłam w stronę hali. Na halę ogier nie chciał wejść. Szarpał się w tyła. Pogłaskałam go i powoli wchodziliśmy do środka. Ogier przyzwyczaił się raz dwa, gdy zobaczył, że nic mu w środku nie grozi. Gdy byliśmy już na hali zamknęłam drzwi. Wyprowadziłam go na środek i poprawiłam popręg. Ogier uszczypnął mnie w ramię. Szarpnęłam za wodzę i spojrzałam na niego gniewnie. Ogier podskoczył delikatnie tylko i parsknął głośno. Wskoczyłam na niego i stuknęłam łydkami by zebrał się. Ogier zrobił to. Dałam sygnał do stępa. Ruszył powoli z głową spuszczoną ku ziemi. Przeżuwał wędzidło. Szczerze mówiąc trochę się bałam, gdyż ogier długo nie chodził pod siodłem, ale jakoś się trzymałam w kupie. Wodze trzymałam w dwóch rękach, ogier był przecież jeszcze zaliczany do młodzieży, więc mógł mieć z mojej strony pomoc. Był trochę twardy na sam wodzę, więc musiała ciągnąć na wędzidle i kierować mocniejszym dosiadem. Był bardzo twardy na jakiekolwiek pomoce. Jechaliśmy pod ścianą przed siebie. Zrobiłam kilka wolt, aby ogier nieco bardziej się przyzwyczajał do kierowania samym ruchem tylko wodzy. Zmieniłam kierunek poprzez zwrot. Dodałam łydki i cmoknęłam. Ogier ruszył jogiem. Zadarła jednak głowę do górę. Zrobił koło. Nadal nie spuszczał. Wodzę wewnętrzną ściągała tak, że ogier niemal dotykał nosem czubka moich butów, trzymałam go tak długo aż nie zaczynał odpuszczać głowy w dół. Powtórzyłam to samo w drugą stronę. Spuścił głowę w dół. Skierowałam go w kierunku ściany. Zrobiłam szybki zwrot na zadzie i dałam od razu łydki, po to aby nie przeszedł mi do stępa tylko od razu zakłusowała, żeby to było płynne. Pogłaskałam go bo zrobił to rewelacyjnie. Ogier przyspieszył jednak znacząco i zadarł głowę. Skróciłam trochę wodze i wykonałam. Strzelił z ogona i tempa nie zwolnił. Zrobiłam to samo. Musiała powtórzyć to kilka razy zanim się na nowo uspokoił. Oddałam mu wodzy. Jechaliśmy znowu wolnym jogiem. Zatrzymałam go do stępa. Ogier szedł powoli i parskał co jakiś czas. Uszy miał skierowana przed siebie, ale jednak czasem zwracał je w moją stronę. Zatrzymała go nogami i głosem. Ogier stanął jak wryty.Nie schowałam nóg, więc teoretycznie powinien zacząć cofać, ale jednak nie. Przytrzymałam wodzę i dodałam łydki. Zaczął się cofać. Pochwaliłam go. Ruszył do przodu i znowu zatrzymała, powtórzyłam wszystko. Następnym razem nie trzymałam za wodzę. Zrobił dokładnie to co chciałam. Pogłaskałam go i ruszyłam na ścianę w jogu. Ogier wyluzował się. Po jego bokach jednak już zaczynał spływać powoli pot. Najechaliśmy na ścieżkę. Ogier żuł wędziło chwilę. Uszy miał cały czas do tyłu, skierowane na mnie. Gdy byliśmy na zakręcie wygięłam go i dałam sygnał do galopu. Nic jednak się nie stało. Ogier tylko przyspieszył jog. Tak być nie może. Podjechała do przeszkody, na której wisiał jakiś palcat. Wzięłam go i dałam sygnał do kłusa. Ogier kątem oka spoglądał na palcat. Na zakręcie zacmokałam i dała łydki, dodałam też palcatu. Znowu nic. Najechałam na ten sam zakręt i tym razem przydzwoniłam mu z palcata, używając też innych pomocy rzecz jasna. Ogier przeszedł do szybkiego galopu. Zrobiłam kilka wolt żeby się uspokoił. Po chwili jechał lope. Był bardzo wygodny. Pochwaliłam go i zwolniłam do lope. Zmieniłam kierunek i na zakręcie dodałam łydki, lżej z palcatem. Na tę stronę jechał powoli i wygodnie. Pochwaliłam go i zatrzymała do strój, wykonałam cofanie przy pomocy samych łydek i wykonałam zwrot, ruszyłam jogiem. Pochwaliłam go serią pochwał słownych i głaskaniem. Zatrzymała go i trzymałam nogi na pozycji do stopu. Tym razem używała trochę wodzy. Ogier niepewnie cofnął się dwa kroki. Pochwaliłam go. Z na zewnątrz hali usłyszałam głos Deidre.
-Mogę?-spytała.
-Tak, tak.-powiedziałam. Stałam na środku a ogier podniósł głowę gdy właścicielka stajni kroczyła w naszą stronę.
-To ten Twój nowy nabytek, tak?- spytała. Nie wyciągała do niego ręki, wiedziała bowiem, że ogier jest agresywny.
-Mhm. Ćwiczymy do zawodów.-powiedziała i pogłaskałam go.
-I jak wam idzie?
-Oporny gnojek, ale cholernie wygodny i szybko się uczy.-powiedziała i uśmiechnęła się do koleżanki.
-To może zrobimy taki mini pleasure?-spytała.
Kiwnęłam głową i wjechałam na ścianę. Przedtem oczywiście go zebrałam. Jechał wolno.
-Kłus.-usłyszałam.
Dałam łydki aby ogier jechał kłusikiem. Nie było to jog, ale też nie taki super szybki kłus. Po połowie okrążenie usłyszałam, żeby zrobić zmianę kierunku. Zrobiliśmy zwrot i ogier dalej kłusował.
-Jog.- powiedziała "sędzina".
Zwolniła dosiadem. Bujałam się na boki w rytm jego naturalnego kołysania. Pogłaskałam go delikatnie.
-Lope.-krzyknęła do mnie.
Usiadłam w siodło i modliłam się aby zagalopował. Udało się. Płynnie przeszedł w joga do lope.
-Stęp.-powiedziała.
Zwolniał dosiadem i głosem. Pochwaliłam ogierka.
-No super.-powiedziała i śledziła nas wzrokiem.
-Uczy się szybko, jest wygodny, tylko kurczę szkoda, że taki z niego wredny typek.-zaśmiał się cicho pod nosem. Zjechałam do środka po chwili stępa. Zeskoczyłam z ogierka.
-Ja lecę, narka!-powiedziała Dei. Pożegnałam ją skinieniem głowy. Dziewczyna wyszła. Ja poluźniłam popręg w siodle i wyszła po chwili. Gdy weszliśmy do stajni ogier zaczął rwać się do boksu. Powstrzymałam go jednak wyciągnięciem ręki. Zatrzymałam go obok boksu. Ściągnęłam siodło. Był bardzo spocony. Wyczyściłam go szczotką powierzchownie i zdjęłam ogłowie. Wszedł do boksu i zabrał się za kolację. Zamknęłam boks i odniosłam sprzęt do siodlarni, w której siedziała Dei.
-Do zobaczenia!-powiedziała wychodzą. Pomachała mi z uśmiechem na twarzy.
Wyjechałam do domu zmęczona.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|