Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arrya Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 12:22, 08 Lip 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
-Dzień dobryy!
Dej rzuciła we mnie pomarańczą kiedy zeszłam rano na śniadanie. Złapałam ją w locie patrząc pytająco na moją koleżankę.
-Nie pytaj, jedz! – odparła, obierając swój owoc. Przy stole siedziały jeszcze Sayuri i Gniada, również zajadając pomarańczki. Co to, dzień pomarańczy?
No nic, posłusznie zajęłam miejsce przy stole i zaczęłam obierać jedzenie ze skóry. Przypominało mi to dobieranie się do Emeralda – trzeba było zdjąć z niego skórę żeby dostać się do jego wnętrza… Stop, koniec takich metafor!
Kiedy skończyłam liche śniadanie poszłam na górę, ubrałam się i pojechałam do stajni centralnej, mając tam parę spraw do załatwienia. Kiedy wróciłam do Deandrei było już koło 13, zobaczyłam więc Tiarę z Gniadą w oddali, które jechały na swoich maszynach w kierunku toru wyścigowego. Gdzieś po parkurze śmigał Maks z Cinną, ja natomiast poszłam prosto w kierunku wybiegu Baldura (jak został ochrzczony Emerald podczas jednej z naszych dzikich potyczek z Deikiem przed komputerem). Zobaczyłam go jak skubał trawę wystawiając głowę przez ogrodzenie; piłka była w zupełnie innym miejscu niż zostawiłam ją ostatnio i nosiła ślady zębów i kopyt.
-No, kolego, będziesz mógł pójść na pastwisko jak dasz się prowadzić na uwiązie!- rzekłam, wchodząc na wybieg. Siwek od razu wyciągnął łepek spomiędzy sztachet i przyjrzał mi się badawczo, parskając cicho. Na powitanie dałam mu cukierka i pogłaskałam go po głowie, ganaszach, szyi, łopatkach i słabiźnie. Spróbowałam też podnieść mu przednią nogę i o dziwo dał ja bez protestów i opierania się na mnie. Za to ochoczo go pochwaliłam i podeszłam do drugiej przedniej nogi – tutaj też podał bez jakichkolwiek problemów. Byłam autentycznie zdziwiona ale nie pozostawało nic innego jak tylko się cieszyc!
Spróbowałam podpiąć mu uwiąz do kantara – stał grzecznie i nawet nie odsunął głowy. Dostał jeszcze jednego cukierka i spróbowałam go podprowadzić do przodu, tak jak poprzednio trzymając go blisko pyska. Teraz szarpnął się do góry ale zdyscyplinowałam go, idąc twardo do przodu. Udało nam się przejść dwa okrążenia, nieco szarpane, stwierdziłam więc że można wypuścić go na pastwisko. Na chwilę zostawiłam go na wybiegu i spojrzałam na grafik- akurat było półtorej godziny wolnego na pastwisku numer dwa, wróciłam więc do ogiera, przypięłam mu uwiąz i wyprowadziłam z wybiegu.
Pierwszy raz był poza swoim terytorium, musiał więc trochę mnie powyciągać w różne strony. Zastosowałam technikę ‘okrążania’ kiedy ciągnął, ale niewiele pomogła; był bardzo pobudzony. Chyba miał nadmiar energii, szybko więc poszliśmy w kierunku pastwisk. Na nasze nieszczęście na jednym padoku stał Don’t. kiedy nas zobaczył zaczął rżeć i ogierowac przy ogrodzeniu, szarpnęłam więc lekko Emeralda który już przystawał żeby mu odpowiedzieć i dowlokłam go w końcu do jego pastwiska. Otworzyłam bramę, wypuściłam go i odsunęłam się szybko poza płot. Dobrze zrobiłam, bo w miejscu w którym stałam przed chwilą teraz był fruwający zad, potem ogier odgalopował, wywijając dzikie barany i rżąc przy tym głośno. Pooglądałam jeszcze jak ekspresyjnie kłusuje z uniesionym ogonem i co chwila obraca się w miejscu strzelając z zadu. Tak, chyba jednak miał za dużo energii.
Wróciłam do mieszkania, zjadłam obiad i podzieliłam się swoimi wrażeniami z Tiarą która właśnie szykowała się na trening z Gniadkiem. Potowarzyszyłam jej w drodze do stajni, wyczyściłam Expressa i kiedy minęło coś ponad godzinę ruszyłam ku zielonym pastwiskom. Uzbroiłam się w uwiąz i raźnym krokiem ruszyłam ścieżką. Wiatr z leksza piździł, pospieszyłam się wiec. Siwus pasł się niedaleko bramy, wyraźnie spokojniejszy. Nawet uniósł głowę kiedy mnie zobaczył i parsknął cicho, wyciągając ryjka. Weszłam na pastwisko i starałam się podejść do niego powoli żeby mi nie zwiał. Kolejny raz dzisiaj mnie zaskoczył, stojąc spokojnie. Dostał cuksa i przeżuwając ruszył za mną swoim szybkim tempem. Nie zwalniałam go na razie, wystarczyło mi to że nie napiera na linę i nie capluje. Wolną ręką pogłaskałam go po szyi w stępie, dostrzegając wpatrzone we mnie błękitne ślepia.
Dotoczyliśmy się do dziedzińca stajni. Postanowiłam że jak już się wyhasał, uspokoił i trochę przyzwyczaił to spróbuję wprowadzić go do stajni, do jego prawowitego boksu. Wmaszerowalismy do budynku, trzymając się na środku korytarza. Rozległo się malownicze rżenie i kopanie kilku koni, Emerald też nie był zachwycony. A mieliśmy do przejścia całą stajnie, jego boks był na samym zadupiu x.x Musiałam śmignąć Shera uwiązem po nosie bo się zamierzał zębami, Expresso przyjaźnie trącił go chrapami , natomiast największy problem był Demonem. Wielki wałach jednym szybkim ruchem wyciągnął szyję na całą jej długośc i urżnął Emeralda w szyję. Kwiki, piski, odgłosy rąbania kopytami w drzwi i rżenie innych koni zaraz sprowadziło wystraszoną Dej, która nadbiegła od strony siodlarni.
-Ja pierdziu, co tu się działo? Brzmiało jakby nam stajnie rozwalali!
Wrzuciłam Siwka do boksu i zamknęłam drzwi, patrząc jak krąży po boksie i bada ściany. Demon na szczęście nie ugryzł go mocno, jednak wiedziałam już że będziemy go unikać.
-Spróbowałam wcisnąć Baldzia do boksu i całkiem nieźle by nam poszło gdyby Demon nie urżnął go w szyje x.x – wytłumaczyłam się, zezując na rudego, który dalej miał skulone uszy i patrzył wrogo w naszą stronę.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|