Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cochise Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 15:11, 13 Sie 2011 |
|
|
Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 40 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Pod nieobecność Destiny, postanowiłam się wziąć za Secretariata. Chciałam jej zrobić niespodziankę i trochę go potrenować. Umówiłam się już na kilka treningów z polecanym przez wszystkich dżokejem. Godzinkę przed jego przyjazdem, zabrałam ze stajni rzeczy Seca. Zostawiłam wszystko przy koniowiązie i ruszyłam po Reda. Szalał jak zwykle w towarzystwie Isoldy. Naprawdę polubił tę alpakę i to z wzajemnością. Cmoknęłam, wyciągnęłam z kieszeni marchewkę i od razu do mnie podbiegli. Pogłaskałam każde z nich i dałam ogierkowi marchewkę.
- Hej kochani, co tam nowego u Was?
- A nic, a co u Ciebie? - powiedział jakiś głos, prawie zawału dostałam słysząc to.
Wtedy stanął obok mnie całkiem przystojny chłopak.
- Heeej... - wymamrotałam.
- Cześć. Przepraszam, że tak szybko, ale chciałem go najpierw trochę poznać.
Wszedł do środka i podszedł do Big Reda. Chwycił go za kantar i poprowadził za sobą. Folblut szedł jak zaczarowany, na ogół nie zbyt chętnie opuszczał biegalnię. Stałam tak w milczeniu i obserwowałam ich. Podeszli do mnie i chłopak zabrał uwiąz. Przypiął go koniowi i poprowadził do koniowiązu. Udałam się tam za nimi. Dżokej przywiązał kasztanka i zaczął dokładnie go oglądać i głaskać. Zostawiłam ich samych i ruszyłam po Fany. Przyda jej się trochę ruchu, więc to na niej zaprowadzę chłopaka na tor. Wyprowadziłam ją z boksu i przywiązałam. Po zabraniu rzeczy z siodlarni, wzięłam się za pielęgnację. Dość szybko wyczyściłam ją i całą i przygotowałam do jazdy. Wyszłyśmy z budynku i ruszyłyśmy w stronę Secretariata. On też był już przygotowany. Nasz stajenny właśnie pomagał dżokejowi go dosiąść.
- Piękna klacz. - powiedział i zaczął ją dokładnie oglądać z grzbietu Reda.- Twoja?
- Nie, jednej z pensjonariuszek. Moja jest tamta. - rzekłam i wskazałam mu pasącą się na padoku nieopodal Melodię.
- Też bardzo ładna. No to prowadź.
Dałam gniadej łydkę i ruszyłyśmy powolnym stępem. Po około dwudziestu minutach takiego chodu, dotarliśmy do sznurka.
- To tu.
- Emm.. Spodziewałem się czegoś bardziej ekskluzywnego, ale ok.
- To jest dopiero budująca się stajnia, nie taka mega wypasiona.
- Yhym...
- No dobra, koniec gadania, bierzemy się do pracy. Najpierw objedziemy sobie "tor" dwa razy powolnym kłusem i wtedy sobie wszystko obejrzysz.
Chłopak wysłuchał i po chwili oboje kłusowaliśmy po torze. Ja na Fany nieco szybciej niż on na Secretariacie, bo chciał wszystko dobrze obejrzeć, żeby wiedzieć jak jechać. Po tych dwóch kołach zrobiliśmy jedno spokojnym galopem. Teraz Sec już się wysforował, nie pozwolił Fany się dogonić. Dojechaliśmy do wyjazdu z trasy.
- Dobra, stop. Na początek przejedź z nim jedno okrążenie. Nie spiesz się, teraz taki średnio szybki galop. Nie będę Wam mierzyć na razie czasu.
Dżokej nie zgłaszał żadnych sprzeciwów i zrobił o co go prosiłam. Na ostatniej prostej wyraźnie ściągał wodze i ogier tracił prędkość. Miałam nadzieję, że to tylko tak teraz, a jak już zacznę mierzyć czas, przestanie to robić. Potem kazałam mu zrobić okrążenie, ale już na poważnie, ma wycisnąć z Secretariata co się da. Ruszyli. Kasztanek wystrzelił jak z procy. Szybko im szło. Kiedy byli na ostatniej prostej, chłopak znów ściągnął wodze. Ogier skończył z czasem 1:28'43 .
- Słuchaj, na ostatniej prostej nie ciągnij za wodze, bo on zwalnia. Jak Dest jeździła, kończył z o wiele lepszym czasem, a ona zawodowym dżokejem nie jest. Postaraj się bardziej. Jedź jeszcze raz.
Chłopak zrobił zkwaszoną minę i zawrócił Seca.
- I... JUŻ! - krzyknęłam.
Kasztanek jak zwykle ruszył z kopyta, wkładając w bieg całego siebie. Na ostatniej prostej widać było poprawę. Dżokej poluźnił wodze zamiast ciągnąć i pogonił Secretariata. Efekty od razu było widać. Czas 1:21'53 .
- No brawo chłopaki. - Poklepałam folbluta po szyi i pochwaliłam jego jeźdźca. - Teraz zróbcie półtorej toru. Jeźdźcie po wewnętrznej, to ja po zewnętrznej pojadę tam gdzie macie skończyć.
Kiedy ruszyli, dałam Fanulcowi łydkę i ruszyła galopem. Przejechałyśmy sobie 600m i zatrzymałyśmy się. Teraz trzeba było tylko czekać aż oni dojadą do nas. Dotarli, kiedy na stoperze było 2:10' 37.
- Super. Zróbcie kółko powolnym galopem, potem dwa kłusem i się zbieramy.
Tym razem ja i Fany i towarzyszyłyśmy. Szybko poszło. Kiedy skończyliśmy, ruszyliśmy w drogę powrotną. W ciągu dwudziestu minut dotarliśmy do stadniny. Każde z nas zajęło się swoim koniem i odstawiło go na padok.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|