Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Chanell Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 22:38, 15 Lip 2011 |
|
|
Dołączył: 18 Maj 2011
Posty: 18 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do Deandrei, aby popracować trochę z ‘moim’ koniem – Seiguento. Podeszłam do boksu ogiera i zacmokałam kilkukrotnie. Ogier podniósł łeb i spojrzał na mnie. Nieco niepewnym krokiem podszedł do mnie i zaczął mnie obwąchiwać. Wyjęłam z kieszeni kawałek jabłka. Ogier złapał owoc wargami i zjadł go. Pogłaskałam go po głowie po czym sięgnęłam po jego kantar. Ogier prychnął i zarzucił łbem, aby odgonić muchy. Ja zaś westchnęłam cicho i otworzyłam boks. Wślizgnęłam się tam i zamknęłam drzwiczki od środka. Seig zaczął mnie wąchać, lecz po chwili postawił wysoko łeb. Założyłam mu kantar po czym sięgnęłam po uwiąz. Dopięłam go do kółeczka, które było ‘zainstalowane’ przy kantarze. Otworzyłam boks i wyszłam z ogierem na myjkę. Ten nie wiedział co się dzieje, więc jego krok był nieco nerwowy do tej pory zajmowała się nim przecież tylko Naut. Lecz jakoś doszliśmy na myjkę. Tam uwiązałam ogiera i szybko poszłam po jego szczotki. Po chwili wróciłam i zaczęłam czyścić gniadosza. Gdy jego sierść i włosie były już czyste, zabrałam się za kopyta. Ogier podawał je posłusznie. Wyczyściłam je bardzo dokładnie. Gdy wyczyściłam całego ogiera, dałam mu jabłko. Zaczęłam powoli masować jego szyję, robiąc małe kółeczka. Po około godzinie cała szyja była rozmasowana, ogier był rozluźniony. Jedna jego noga była odciążona, szyja luźno wisiała w powietrzu. Dolna warga swobodnie wisiała. Oczy ogier były zamknięte. Gdy skończyłam i odsunęłam się, ogier popatrzył na mnie jakby nieco zaspanym wzrokiem i ziewnął. Zanim zaczniemy pracę, chciałam nawiązać kontakt z tym ogierem. Miałam mnóstwo czasu. Kucnęłam przy przedniej lewej nodze ogiera. Zaczęłam ją powoli masować. Na każdą nogę przeznaczyłam około pół godziny. Następnie zmęczona nieco odsunęłam się i oparłam o barierkę. Dałam ogierowi chwilę do ocknięcia się po czym odwiązałam uwiąz. Nie ubierałam mu ni siodła, ni ogłowia. Jedynie kantar. Wyszłam z nim na dwór, gdzie nieco kropiło. Ale trzeba to przetrwać. Skierowałam się z Seigiem w stronę Round-penu. Gdy tylko tam weszliśmy, zamknęłam bramkę i odpięłam uwiąz. Dałam ogierowi chwilę czasu, aby wszystko posprawdzał, po czym pogoniła nieco ogiera, machając w jego kierunku końcówką uwiązu. Seiguento ruszył szybkim kłusem. Nie o to mi chodziło, ale mogło być. Chodź najpierw powinny się rozstępować i rozgrzać mięśnie, aby uniknąć przypadkowych skurczy mięśni a także zbyt dużym zgromadzeniem się w mięśniach kwasu mlekowego. Lecz ogier już zakłusował, nie chciałam go zatrzymywać. Dawno nie był ruszany. Po kilkudziesięciu minutach, ogier zaczął iść rytmicznie, nieco wolniej. Po następnych kilkunastu minutach zniżył lekko łeb i co jakiś czas żuł powietrze. O to mi właśnie chodziło! Uśmiechnęłam się na samą myśl po czym spuściłam wzrok i odwróciłam się od ogiera. Ten po chwili zorientował się i stanął w miejscu. Zmierzył mnie wzrokiem. Po kilku minutach stania podszedł do mnie i trącił mnie lekko łbem. Może uważał, że umarłam? Odwróciłam się powoli i pogłaskałam ogiera po łbie. Ruszyłam wokół ścian round-penu. Ogier po chwili jakby niechętnie ruszył za mną. Robiłam różne figury, ogier szedł za mną. Następnie sięgnęłam po uwiąz i doczepiłam go do kantara ogiera, dla bezpieczeństwa. Postanowiłam, że nie będę dziś go męczyć, więc wyszłam z okrągłego pomieszczenia i skierowałam się w stronę lasku. Szliśmy głównym szlakiem, nie chciałam zabłądzić. Spacer miał być orzeźwiający i rekreacyjny. Powietrze w lesie jak zwykle było świeże, bardzo orzeźwiające. Gdy przybyliśmy do leśniczówki, która była około godziny drogi od stadniny, przysiadłam na chwilę na ziemi, zaś ogier zajął się oglądaniem widoków. Nogi mnie bolały, ale przynajmniej wreszcie ruszyłam konia Naut, którym miałam się zająć. Usłyszeliśmy stukanie dzięcioła. Ogier nieco gwałtownie podniósł łeb do góry, aby zauważyć źródło dźwięku. Skąd miał wiedzieć, czy to nie jakiś straszny potwór zaraz wyskoczy? Ja wstałam powoli po czym podeszłam do Seiguento. Pogłaskałam go po szyi i ruszyliśmy w drogę powrotną. Spacer trwał około dwóch i pół godziny, ale były bardzo przyjemnie. Gdy tylko weszliśmy do Deandrei, od razu skierowaliśmy się na myjkę. Przywiązałam tam go i wyczyściłam go. Umyłam także kopyta i nasmarowałam je smarem. Poczekałam chwilę aż wyschną. Przez ten czas, masowałam szyję oraz nogi ogiera. Po jakimś czasie wprowadziłam go do boksu i dałam małe jabłko w nagrodę. Zamknęłam drzwiczki po czym sięgnęłam po plecak, który kilka godzin temu tu położyłam. Wyciągnęłam z niego kilka jabłek i marchewek a także jeden duży ząbek czosnku. Skroiłam to wszystko do jakiegoś wiaderka i dodałam ogierowi do kolacji. Zmęczona, wyszłam ze stajni obiecując sobie, że będę robiła więcej takich wypadów.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|