Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:28, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Koń: Jarno Interlagos
Rodzaj i cel treningu: wyjazd w teren
Jeździec/Trener: Karuchna na Jarno, Nojka na Ernilesie, Joanne na Kolorowym, Kana na Etnies, Carrot na Caruso i Nautika na Pearlu
Pomocnik: -
Miejsce: okoliczne lasy i pola
Czas: 80 min
Pogoda: słonecznie, 24*C, podłoże wilgotne, lekki wiaterek
Sprzęt: ochraniacze, ogłowie z nachrapnikiem polskim, siodło wszechstronne
***
Ponieważ Jarno już dobrze reaguje na pomoce postanowiłam zabrać go w pierwszy teren. Wcześniej odbywaliśmy tylko spacery w ręku po najbliższej okolicy, zachodząc czasami do lasu i Jarno zawsze zachowywał się wzorowo. Obawiałam się jednak, że pod siodłem może mu trochę "odbić" więc zorganizowałam nam towarzystwo wspaniałych Rysualek na doświadczonych, spokojnych koniach. Umówiłyśmy się w dogodnym dla wszystkich punkcie, do którego każda miała dotrzeć wierzchem.
W dniu wycieczki poszłam po Jarno odpowiednio wcześnie i uwiązałam go niedaleko Ernilesa czyszczonego już przez Nojkę. Erni zarżał przyjaźnie na co Jarr entuzjastycznie odpowiedział. Zabrałam się energicznie za szykowanie ogierka do jazdy i udało mi się skończyć mniej więcej równo z Nojcem. Nautika jak się okazało już rozgrzewała Pearla na parkurze.
***
Wsiadłyśmy i ruszyłyśmy stępem, oczywiście Erni szedł na czele, a Jarr w środku. Do punktu zbiórki nie miałyśmy daleko, a i czasu zostało nam sporo, więc mogłyśmy jechać bezstresowo i powoli. Jarno był bardzo podekscytowany, ale szedł grzecznie, więc zostawiłam mu sporo luzu by mógł się rozglądać. Erniles nie reagował na wybryki "smarkatego" kolegi, szedł sobie grzecznie jak Nojec przykazał, co w końcu ostudziło zapał młodego. Pearl troszkę zostawał z tyłu, ale Naut pobudziła go do żywszego stępa. Na miejsce dotarłyśmy wcześnie, ale nie minęła minuta nim usłyszałyśmy rżenie. Po chwili zza krzaków wyłoniła się Joanne na Kolorowym. Przywitałyśmy się i zaczęłyśmy kręcić się stępem niedaleko miejsca zbiórki, żeby konie się strasznie nie zanudziły. Po kilku minutach dołączyła do nas Kana, a chwilkę później Carrot. Byłyśmy w komplecie. Na początek ustaliłyśmy kolejność - pierwszy był Caruso, za nim Erni, potem Ja z Jarno, a za nami Pearl, Kolorowy i Etnies. Skierowałyśmy się na dosyć szeroką leśną ścieżkę, a ponieważ wszystkie konie były w miarę rozgrzane mogłyśmy przejść do małego kłusa. Jarr zaczął trochę świrować, ale po chwili zgodnie z przewidywaniami udzielił mu się spokój pozostałych koni. Dojechałyśmy w ten sposób do łagodnej pochyłości, która prowadzi do niewielkiego jeziorka, w którym okoliczni jeźdźcy często pławią swoje konie. Zwolniłyśmy do stępa i skupiłyśmy się na lokalizowaniu nieco zarośniętej ścieżki. Caruso pewnie przedzierał się przez krzaczory, natomiast Erniles miał o nich niezbyt pochlebną opinię i denerwowało go trochę, że chlaszczą go po nogach. Jarno początkowo kilka razy uskoczył, ale gdy zobaczył, że to tylko jedzenie przestał zwracać na to uwagę. W końcu dotarłyśmy do jeziorka. Byłam ciekawa czy Jarr do niego wejdzie, niby przyzwyczajałam go do wody i często brodzimy w strumieniach, ale zdawałam sobie sprawę, że dla niego to może nie być to samo. Najpierw poprosiłam go by wszedł tak jak do strumyka - zanurzony do połowy nadpęci, co zrobił bez oporów. Dziewczyny w tym czasie zaczęły ochlapywać się wodą, Kolorowy i Etnies stali zanurzeni w wodze po same brzuchy. Jarno nawet się nie zorientował kiedy poprosiłam go by dołączył do kolegów, zreflektował się dopiero gdy woda musnęła mu brzuch, na co zareagował ogromnym baranem, który na szczęście wysiedziałam. Uspokoiłam go akurat chwilkę przed tym jak Nautika musiała pospiesznie ewakuować się z grzbietu Pearla, który postanowił się wytarzać. Na szczęście udało jej się go opanować zanim zniszczył siodło, ale zdarzenie to było dla nas swoistym sygnałem by ruszać dalej. Wyjechałyśmy na pole by konie (i Nautika) mogły się podsuszyć na słonku. Kolorowemu trochę nudził się stęp, więc Joanne poprosiła nas o przejście do kłusa. Dojechałyśmy do końca pola i ponownie zagłębiłyśmy się w las. Wkrótce znalazłyśmy ścieżkę idealną do zagalopowania. Nie byłam przekonana do tego pomysłu, ale dziewczyny przekonały mnie, że będzie okey. Zwiększyłyśmy nieco odstępy by uniknąć ewentualnego karambolu i po chwili Jarno zaliczał swój pierwszy galop w terenie. W pewnym momencie wystraszył się czegoś i zrobił wielki sus w bok, a ja po raz drugi musiałam zużyć cały swój spryt by nie wylądować na ziemi. Do końca ścieżki dojechałyśmy bez następnych niespodzianek. Przeszłyśmy do stępa i oddałyśmy trochę wodze. Wkrótce Kana i Carrot oddzieliły się od nas by wrócić do siebie, kawałek dalej opuściła nas też Joann. Zostałyśmy znowu we trójkę i okrężną drogą skierowałyśmy się do StarHorses.
***
Rozsiodłałyśmy nasze wierzchowce i zabrałyśmy się do czyszczenia. Najwięcej pracy miała Naut, więc gdy skończyłyśmy z naszymi końmi pomogłyśmy jej. Potem obejrzałyśmy je dokładnie pod kątem kontuzji, kleszczy i innego świństwa. Na koniec wszystkie konie zostały odprowadzone na pastwisko.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|