Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:15, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Przyjechałam do stajni o 9 rano - miał dziś przyjechać nowy ogierek, którym miałam się opiekować w akcji 'Przygarnij Przyjaciela'. Byłam bardzo ciekawa konia, ponieważ nigdy przedtem nie przebywałam obok niego, mogłam go jedynie podziwiać z daleka lub na zdjęciach. Nie liczyły się dla mnie osiągnięcia - chciałam zyskać nowego przyjaciela na dobre i złe.
Najpierw poszłam do Seiga, przywitałam się z nim, trochę pobawiłam - niech się maluch cieszy, w końcu to dla niego też będzie nowość i nie wiadomo jak oboje zareagują. Dałam mu talarek jabłuszka, które były przygotowane bardziej dla Pearla, ale przecież Seiciowi też się należy! W końcu odebrałam telefon z SC, w którym zostałam powiadomiona, że Pearl Harbour już do mnie jedzie. Poszłam do stajni, aby przygotować nowy [link widoczny dla zalogowanych] i [link widoczny dla zalogowanych] kupione specjalnie dla niego. Podeszłam do drzwi biegalni, w której będzie sobie mieszkał przez wakacje, a może i dłużej.. ? Sprawdziłam czy wszystko na pewno jest przygotowane i wyszłam na podwórze. Czekałam chwilę, wypatrując nadjeżdżającego samochodu z przyczepą dla konia. Po paru minutach nadjechał samochód, jednak wysiadła z niego Karuchna i pomachała mi ręką na powitanie. Przywitałyśmy się, a ja powiedziałam na co, a raczej na kogo czekam. Poszła do swoich koni, żeby je ruszyć, a ja już po chwili mogłam zobaczyć nadjeżdżający samochód z dość dużą przyczepą na 2 konie. Dochodziło z niej głośne, wręcz przerażone rżenie. Z samochodu wysiadł wysoki mężczyzna i powitał mnie. Dał wszystkie papiery i w końcu podszedł do klapy przyczepy. - Ostrzegam, może mu nieco odwalać. Mieliśmy kłopoty z przetransportowaniem go tutaj, ponieważ nie chciał wejść do przyczepy... Czeka panią duża praca, jeśli chcecie stworzyć zgrany zespół..- Wymruczał mężczyzna i z hukiem otworzył klapę. Po chwili mogłam już ujrzeć zgrabny, ale dość brudny zadek x3. Przeszłam przez miejsce na drugiego konia i stanęłam u jego boku. - Cześć przystojniaku, może jabłuszko ? - Uśmiechnęłam się, mówiąc do niego cicho. Podałam mu jeden talarek, a Pearl wręcz rzucił się na smakołyk ! Zobaczyłam, że ma na łebku jakiś kantarek, ale ja chciałam wszystko z nim zacząć od nowa,żeby zapomniał o zmartwieniach. Wyciągnęłam do niego rękę, a ogier położył po sobie uszy i zarżał gniewnie. Obserwował mnie, swoimi pięknymi, czarnymi oczami. Nie było w nich gniewu - jedynie lęk i strach przed nieznanym. To normalne u konia po przejściach. Skuliłam się, przybierając sylwetkę niegroźnej. - Choodź, mały... Nic ci się nie stanie, obiecuję! - Mówiłam do niego, w końcu mogąc go pogłaskać po szyi. Pearl stopniowo stawiał uszy i rozluźniał mięśnie. - Oo, lubisz pieszczoty, co? - Pytałam z uśmiechem, nie przestając go głaskać. Po chwili dostał jeszcze jeden talarek i pozwolił się złapać za kantar i dopiąć do niego uwiąz. Patrzył na mnie dość niepewnie, nie przekonał się do mnie jeszcze zupełnie, ale już nie było paniki w oczkach. - Okej, wychodzimy - Powiedziałam zarówno do konia, jak i do mężczyzny. Powoli, zaczęłam go prowadzić w tył. Mały znów napiął mięśnie, zwalniając tempo. - Heej, hooho... - Mruczałam do niego przyjemnym- jak mi się wydawało- głosem. W końcu, powolutku udało nam się wyjść z tej 'strasznej' przyczepy! Dałam małemu talarek jabłka, za co podziękował mi w postaci głośnego, radosnego i mokrego parsknięcia. - Witamy w domu, mały! - Uśmiechnęłam się i zaczęłam go prowadzić w stronę biegalni. Kiedy przechodziliśmy obok drzew, zawiał wiatr i wszystkie liście zaszeleściły. Pearl odskoczył w tył i stanął jak wryty, gwałtownie zadzierając łeb do góry. - Hooooohoj, Pearlek... - Mówiłam spokojnym głosem, starając się go uspokoić. Kiedy gałązki przestały szeleścić liśćmi, próbowałam iść z nim dalej, ale Pearl Harbour tylko stał jak stał, nie myśląc nawet o ruszeniu się z miejsca. Musiałam się nieźle namęczyć, żeby za mną poszedł dalej, ale w końcu się udało! Poszliśmy razem na biegalnię, gdzie przeszłam się z nim do zakątków. W końcu odpięłam uwiąz i pozwoliłam mu pozwiedzać samotnie ^^. Oczywiście od razu łeb w dół i TARZANKO ;D! - Ajajaj, Pearl... Musiałeś ? - Zapytałam rozbawiona i wyszłam, zamykając za sobą biegalnię.
Uważam, że damy radę uporać się z lękliwością i stworzyć parę najlepszych przyjaciół. Pearl zasługuje na dobrego właściciela i postaram się spełnić jego oczekiwania w 100 % .
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|