Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
naut Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 16:26, 06 Kwi 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Kwi 2011
Posty: 213 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dziś przyjechałam do stajni z Karuchną z samego rana. Miałyśmy ruszyć nasze konie dopóki nie będzie takich upałów, bo potem aż szkoda je męczyć.
Poszłyśmy do siodlarni po uwiązy. Nasze konie były w biegalniach, bo w taki skwar jak w południe, konie tylko by się męczyły na polu... Zdjęłam okulary przeciw słoneczne i założyłam je na czoło. Zabrałyśmy nasze konie z biegalni i wprowadziłyśmy na stanowiska obok siebie i poszłyśmy po sprzęt do czyszczenia. Gadałyśmy ze sobą cały czas, co chwila dostając ataku śmiechu x33. Wyczyściłyśmy koniska szybko, ale dokładnie. Oba konie stały grzecznie, najwidocznej o 8 rano nie chciało im się cudować. Rozczesałam dokładnie ogon - był trochę poplątany. Przycięłam małemu pęcinki bo już za długie włosy urosły. Sprawdziłam, czy o niczym nie zapomniałam i poszłam po ogłowie. Nawet z wędzidłem nie było dziś problemów! Kiedy ogłowie było na swoim miejscu, poklepałam Pearl'a po szyi. Poszłam po siodło. Karuchna już zapinała popręg, więc musiałam się sprężać. Nałożyłam na ogra siodło i zapięłam popręg na pierwszą dziurkę. Jeszcze tylko ochraniacze i kaloszki i jesteśmy gotowi! Uporałam się z tym szybko i wyprowadziłyśmy konie na zewnątrz. Wyciągnęłam strzemiona, podciągnęłam popręg i wsiadłam. Karuchna ubrała kask, bo z Valkiem to podobno nigdy nic nie wiadomo ;D. Kiedy obie siedziałyśmy już na koniach, ruszyłyśmy sobie stępikiem do lasu. Jechałyśmy obok siebie, gadając o wszystkim i o niczym . Pearl Harbour szedł grzecznie, spokojnym stępem. Valiente C. był uważny, przyglądając się wszystkiemu dokładnie. Oba ogierki jak narazie były spięte. Dałyśmy koniskom narazie luźniejsze wodze. Po paru minutach stępem, konie zaczęły już żuć wędzidło, rozluźniać się. Zza drzew, zaczęło już wychodzić słońce i grzało. Zapowiadał się kolejny masakryczny upał ><. Po 2 minutach, ruszyłyśmy kłusem. Konie nieco się ożywiły, szły żwawym kłusem. My anglezowałyśmy, dając luźną wodzę, żeby mogły się wyciągać. Valek był trochę nerwowy, ale dało się to znieść. Przeszłyśmy do stępa, na długiej wodzy. Nagle, zza krzaka wyskoczyła wiewiórka. Valiente odskoczył w bok, a Perlik zaparł się przednimi nogami, cofając łeb przerażony. Zaczęłam uspokajać mojego głosem i głaskać uspokajająco po łopatce. Karuchna miała większy problem z Valkiem, który robił coś w stylu zwrotów na zadzie, tyle że ze strachu. Po chwili wiewiórka uciekła na drzewo i schowała się w liściach. Valiente uspokoił się nieco, ale Pearl ciągle stał zaparty, wpatrując się w liście za którymi schowała się wiewiórka. Uspokajałam go głosem, po chwili już dając łydkę i wypychając biodrami ogierka. Mały ruszył niepewnie stępem, a Valek był już spokojniejszy. Kiedy oba konie się rozluźniły, ruszyłyśmy sobie znów kłusem. Valiente co jakiś czas próbował się wyrywać i szarpał łbem. Karuchna nie pozwalała mu galopować, widać było że potrafi zapanować nad koniem. Przejechałyśmy sobie przez jakieś chaszcze, słońce zaczynało już nieźle spiekać. Po chwili zobaczyłyśmy już stajnię z daleeeeeka. Rozkłusowałyśmy i rozstępowałyśmy konie, dojeżdżając do Star Horses. Rozsiodłałyśmy je na stanowiskach i poszłyśmy umyć konie żeby miały chłodek. Żaden chłopak nie sprawiał problemów, więc gładko poszło. Założyłyśmy im derki i owijki i odprowadziłysmy na biegalnie. Poszłam szykować Deltę na teren.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|