Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
yadira Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 15:42, 07 Maj 2012 |
|
|
Dołączył: 06 Maj 2012
Posty: 87 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Poznań
|
Spojrzałam na telefon.
- 13.15 - mruknęłam.
Miałam do przejechania niezły kawałek drogi, a było całkiem późno. Wsiadłam w srebrne volvo i dojechałam dość szczęśliwie. Przystałam na zlecenie Yadiry i przyjechałam do ślicznego, kasztanowatego wałaszka. Gdy tylko wjechałam na parking przywitała mnie właścicielka stadniny, zaproponowała obiad, lecz podziękowałam, ponieważ czekał mnie ciężki i długi dzień. Poprosiłam o zaprowadzenie mnie do stajni, która nie rzucała się szczególnie w oczy. Weszłyśmy przez brązowe drzwi i Yadira od razu przeszła do boksu Rubina. Moim oczom ukazał się starannie wyczyszczony koń o uwodzicielskim spojrzeniu ^^.
-Cudooo - wyjąkałam.
-Wiem, wiem - uśmiechnęła się i otworzyła boks.
Weszła do środka i przywitała wałacha mocnym uściskiem. Dziewczyna wyciągnęła z kieszeni marchewkę i trochę podrażniła się z koniem, poczym mu ją dała.
-Teraz twoja kolej - zachęciła mnie, podając dwie kostki cukru.
Pewnie podeszłam do konia i wyciągnęłam rękę. Spojrzał na mnie cudownymi oczami, obwąchał i w końcu szybko, lecz spokojnie zabrał przysmak.
-To tak ... Tam jest siodlarnia jak się zapewne domyślasz, a jak wyjdziesz na zewnątrz to łatwo znajdziesz padok. Ja lecę bo czeka na mnie obiad. Jak skończysz, odprowadź go do boksu i przyjdź do domu - wyjaśniła, po czym szybkim krokiem wyszła.
Spojrzałam jeszcze raz na zamknięte drzwi i ruszyłam po calutki rząd. Zabrałam czerwoną całość składającą się z czapraka i owijek, czarne siodło oraz ogłowie. Zwinnie założyłam polarowe paski i pogłaskałam konia, ponieważ zaczął się lekko denerwować. Naciągnęłam pasek potyliczny za kasztanowate uszy i włożyłam wędzidło, otwierając pysk ręką. Golden lekko poderwał głowę do góry, lecz sprowadziłam ją niżej, uspokajając go przez głaskanie. Szybko przeczyściłam kłodę miękką szczotką, oczyszczając ją z kurzu i nałożyłam czaprak, po czym siodło. Szybko pozapinałam wszystkie paski, w tym popręg i wyprowadziłam konia z boksu. Zdjęłam wodze z jego szyi i założyłam sobie na rękę, ponieważ musiałam nałożyć na moją głowę toczek, założyć rękawiczki oraz zabrać mój ukochany palcat z białą rączką. Gdy byłam już całkowicie gotowa, złapałam wodze w ręce i ruszyłam w stronę wyjścia .
***
Zamknęłam drzwi i stwierdziłam, ze mogę już wsiąść na konia. Zebrałam wodze i lekkim skokiem usiadłam na konia. Nie był on zbyt duży, lecz tez nie był mały. Idealny Holender. Zabezpieczyłam się lekko ściągając wodze i głęboko siedząc w siodle na ewentualne poruszenie konia moją osobą i przycisnęłam mocniej łydkę. Rubin powoli, spokojnie ruszył, rozpraszając wszystkie moje obawy. Jego stęp był dość energiczny, w pewnych momentach zaczynał przechodzić w wolny kłus więc musiałam mocniej pilnować konia w dosiadzie. Rozluźniłam się i pokierowałam Goldena, tam gdzie objaśniała Yadria. Rzeczywiście moim oczom dość szybko ukazał się duży padok z wyznaczonym czworobokiem. Szybko znaleźliśmy się tuż przy brązowej, drewnianej bramce. Schylając się otworzyłam ją, po czym zamknęłam z niewielkim oporem, ponieważ Golden się lekko odsunął i nie mogłam dosięgnąć do zamka. Wjechałam na czworobok i zaczęłam od małej wolty w lewo. Chciałam, żeby wałaszek jeszcze bardziej się rozluźnił, ponieważ czułam napięcie spowodowane nowym jeźdźcem. Zaczęłam stopniowo powiększać koło oraz prowadzić konia w inne kierunki. Kilka serpentyn, mały, wąski wężyk, kilka wolt, półwolt w stępie powinno załatwić sprawę małej rozgrzewki. Zebrałam wodzę i zaczęłam przygotowywać konia do ruszenia wolniutkim kłusem. Dodałam mocniej łydki, tuż przy długiej ścianie i wzięłam się za anglezowanie po owalu. Przy krótkich ścianach przechodziłam do kłusa, który prawie przechodził w stęp, a potem znowu ruszałam coraz to energiczniejszym kłusem. Próbowałam nie wyjeżdżać dokładnie narożników, lecz Rubin chciał to robić na siłę, nie dając za wygraną pomagałam sobie działając mocniej zewnętrzną łydką. Po drugim okrążeniu próbowałam nieco wydłużyć kłus, tak by koń stawiał dłuższe kroki. Golden szybko się poprawił i chętnie słuchał wszystkich pomocy, niemal niósł mnie sam, krocząc elastycznymi, kołyszącymi luźno krokami. Precyzyjnie wykonywałam przejścia między kłusem, by widać było sporą różnicę. Wałach nie miał nic przeciwko temu ćwiczeniu i się bardzo dobrze spisywał. Powtórzyłam polecenie poprawiając co chwila te nieszczęsne narożniki i wzięłam się za kolejne, by móc zakończyć rozgrzewkę. Postanowiłam wykonać półwolty i pętle. Zaczęłam jazdę na prawą rękę anglezowanym kłusem. Gdy dojechałam do punktu B, zmieniłam kierunek półwoltą, po czym wróciłam na ścianę e M, w tym momencie koń się zbytnio rozproszył i musiałam bardziej zadziałać, więc zrobiłam małą półparadę. W punkcie C zaczęłam robić ok. 15 metrowe koło, w którym musiałam podpilnować Golden'a mocniej pomocami, ponieważ uciekał zbytnio do środka. Przed kolejną półwoltą lekko zebrałam konia i wykonałam ją przy E, wracając na ścianę w H. Zaraz potem w punkcie C wykonałam kolejne 15- metrowe koło i tym razem Rubin szczególnie się starał, by wyszło jak najlepiej. Przy 4 sekwencji koń porządnie się rozluźnił i bardzo miękko stawiał kroki. Można też stwierdzić, że zaczął się sam w pewnym momencie pilnować i nie trzeba było wykonywać kolejnej półparady. Widać było, ze jest dobrze wyćwiczony, ponieważ każdą figurę wykonywał odpowiednio i precyzyjnie. Na tym postanowiłam skończyć rozgrzewkę. Dałam chwilę odpocząć wałaszkowi , po czym zabrałam się do roboty. Zaczęłam jechać stepem dookoła czworoboku, utrzymując koni możliwie prosto, było to dość trudne, ponieważ koń po krótkim 10 minutowym odpoczynku zbytnio się rozproszył. Na głos wyliczyłam 10 kroków i przeszłam do bardzo wolnego kłusa. Policzyłam do pięciu i przeszłam z powrotem do stępa. Jadąc na lewą rękę wykonywałam takie przejścia przez trzy okrążenia, co chwilę poprawiając konia w przejściach, ponieważ ruszał zbyt wcześnie lub zbyt późno. Moja cierpliwość została nagrodzona i po dłuższym okresie pracy Rubin, nie zapominał o przejściach, a sam szedł luźno, miękko a efekty były widoczne w bardziej wyrazistych chodach. Postanowiłam znów dać mu odpocząć i przestępowałam przez 4 minuty, po czym od razu ruszyłam galopem. Wygodnie usiadłam w siodle i zrobiłam woltę, która wyszła nadzwyczaj dobrze. Gdy w końcu udało mi się wyjechać idealnie narożniki, popuściłam wodze i praktycznie bez nich przejechałam dwa okrążenia, by w końcu znowu przejść do stępa pośredniego. Zatrzymałam konia, na mój sygnał Rubin rozpoczął ruch do tyłu z lekkim zawahaniem, stawiając nogi po przekątnej, Trzy kroki to tyłu i dalszy stęp nie sprawiły większego problemu, chociaż Rubin nie nabrał do mnie pełnego zaufania. Na koniec rozluźniające kółko wolnego kłusa i 10 min końcowego stępa, by uspokoić ciało konia.
***
Otworzyłam furtkę i wyjechałam z padoku. Musiałam chwilę ogarnąć co i gdzie, lecz jakoś udało nam się dotrzeć do stajni. Tuż przed nią, zeszłam z wałacha i poluzowałam popręg, po czym weszłam do środka. Byłam z nas niezmiernie zadowolona, niby trzeba by jeszcze razem popracować, ale jak na pierwszy raz było bardzo dobrze. Golden ma niezwykłe możliwości i jestem pod wrażeniem elastyczności jego chodów. Rozebrałam konia z czerowno-czarnego rzędu i postanowiłam porządnie wyczyścić, zaczęłam od kopyt, w których znalazło się całkiem dużo brudu, po czym przeczyściłam cała kłodę, nogi i szyję szczotkami, a na koniec rozczesałam kasztanowatą grzywę. Była ona trochę poplątana przez mały mróz, który pojawił się w ostatnich dniach. Nie sprawiał nam większych kłopotów. Podziękowałam Rubinowi za wspaniały trening, dając mu kostkę cukru i nie zostało mi nic innego jak skierować się do Yadiry.
Post został pochwalony 0 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|