Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 23:01, 21 Lip 2013 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dzisiaj wpadłam do Deandrei, aby popracować troszkę z Poką. Postanowiłam, że dalej będziemy gnębić temat crossu. I dzisiaj miałam ją mordować poznawaniem przeszkód.
Na Deanowej trasie jest wiele ciekawych przeszkód, więc mogłyśmy się spokojnie z nimi pozapoznawać. Podjęłam jednak decyzję, że nie należy konika straszyć i na początek zapoznam ją z jakimiś względnie niegroźnymi przeszkodami. Ale zanim to...
Poka biegała sobie po pastwisku, radośnie podskakując przy każdej próbie podejścia do niej. Jedyny sposób - słodkie jabłuszko. Poka szybko dała się złapać na ten haczyk i po chwili siedziała w boksie, gdzie z niezadowoleniem machała ogonem, łbem i szczerzyła się na mnie "bo ją czyściłam"... Robiłam to jednak niewzruszenie i po chwili miałam czystego konika. Osiodłałam go tylko, ubrałam się w porządne ciuszki do crossu i ruszyłam w trasę na ciągle niezadowolonej kobyłce.
Po długaśnej rozgrzewce, polegającej najpierw na przebiegnięciu się we wszystkich podstawowych chodach, a później kręceniu i zmianach w tych chodach, ruszyłyśmy sobie prosto na tor crossowy, gdzie Apokalipsa dostała oczopląsu już przy pierwszej przeszkodzie. Były to trzy hydry (przeszkoda nr 7), która wybitnie się spodobała kobyłce. Koniecznie chciała ją obejrzeć z bliska. Wręcz wjechać w nią. A co, jeśli to jest sposób na pozbycie się tego robala na grzbiecie, to czemu nie? Musiałam ją solidnie wyhamować przed, bo leżałabym jak długa, a konio szczęśliwie galopował by wśród trawek do boksu.
Tak więc już miałam jako takie pojęcie o tym co mnie czeka. Poka się nie boi i dobrze. Ale zmuszenie jej do skoku przez coś, czego się nie boi, może być ciekawe.
Zastanowiłam się przez chwilę, czy na torze są jakieś takie przeszkody, które ewentualnie się rozsypią, jak wpadniemy w ich sam środek. Przykro mi było stwierdzić, ale czegoś takiego nie widziałam. Stwierdziłam również, że te trzy hydry są najbezpieczniejsze w tym wypadku...
Ruszyłam spokojnym galopem prosto na najniższą hydrę, pobudzając Pokę dodatkowo dwa foulee przed skokiem. Poka skoczyła bardzo wysoko patrząc ciekawie na to, co od niej wymagam. Klepnęłam ją, a ona mi oddała, strzelając baranka.
Kolejną skoczyłyśmy wyższą hydrę. Tutaj Poka już nie tak wysoko, jednak przyglądała się nadal bardzo ciekawie. Klepnięta znowu oddała. Nie robiła tego złośliwie, raczej radośnie. Pojechałyśmy więc dalej, zostawiając hydry daleko w tyle.
Teraz natomiast zabrałyśmy się za piramidę (przeszkoda nr 6). Tam zaczęły się cyrki. Poka stwierdziła, że nie ma zamiaru skakać tak, jak ja jej każę i zamiast np. skoczyć do góry, zeskakiwała na schodek niższy. Ile ja się namęczyłam, ile na dociskałam łydek, żeby ta wredna kobyła zaczęła mnie słuchać.... No świat jeszcze czegoś takiego nie widział. Udało się jednak po wielu prośbach i groźbach. Klaczka przeszła to najpierw do samej góry, potem na dół.
I tu by był koniec ze skokami. Przejechałyśmy się jednak po całym torze w lekkim kłusie i stępie, aby zapoznać się z pozostałymi przeszkodami. Poka reagowała dobrze na każdą z nich, nieco niechętnie brnęła przez wodę, ale może to byłą kwestia jej temperatury.
Po zapoznaniu się ze wszystkim pojechałyśmy do stajni. W niej rozsiodłałam klaczkę i stwierdziłam, że nogi to mi w dupsko wlazły. Zmęczyłam się. Trening trwał bardzo długo, nie było nas prawie dwie godziny. Poce i mi również należał się odpoczynek.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|