Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rustler Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 20:08, 18 Lip 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Mimo, że Approvn jest zwolniony z treningów na dwa tygodnie to wcale nie znaczy, że będzie leniuchować. Na pastwisku nie zażywa wystarczającej ilości energii, gdyż samemu nie chce mu się biegać, a do innych koń dołączy dopiero za dwa tygodnie. Przyszłam więc do stajni i od razu skierowałam się do paszarni. Zmieszałam kolację i postawiłam w siodlarni. Na później Z siodlarni wzięłam kantarek sznurkowy, lonżę, bat do lonżowania i kliker. Sprzęt do treningu położyłam na ziemi a kantar założyłam wałachowi. Wyczyściłam mu kopyta a sierść przetarłam iglakiem zbytnio nie skupiając się na tej czynności. Nogi owinęłam mu zielonymi owijkami i, zabierając sprzęt, wyszłam z nim na maneż. Było pochmurno więc nie byliśmy narażeni na upały. Kliker schowałam do kieszeni, w której przebywały też różnego rodzaju nagrody. Batem pogoniłam go na koło i wydłużyłam lonżę. Szedł sobie niespiesznie, rozglądając się na boki i bez ładu stawiając raz tą, a raz tą nogę. Zad znajdował się za koniem choć nie powiem, żeby szczególnie blisko. Trzy minuty stępa w prawo, zmiana kierunku przez środek koła i trzy minuty stępa na lewo. Następnie w tę stronę ponagliłam go ustawieniem ciała, które dobrze odczytywał, do kłusa. Szybko, acz niezbyt płynnie przeszedł do wyższego chodu. Obniżył szyję i zaprezentował mi ślicznego dęba po czym zanim ostatecznie spadł na ziemię poprawił z zadu. No nic, musi się wyszaleć. Mocno oddałam lonżę, tak by znajdował się około 6 metrów ode mnie. Batem odgoniłam go na jak największe koło. Ignorując jego ewentualne zachowania utrzymywałam równe, dosyć energiczne tempo ruchu naprzód. Kilka razy machnął głową, wprawiając przy tym grzywkę w ruch. Po około sześciu kołach długim "Whoa" zwolniłam go do stępa. Podeszłam i pogłaskałam go po czole. Zmieniliśmy kierunek i ze stój pogoniłam go do kłusa. Zbyt intensywnie odczytał sygnał i mocno "zamachnął" się łopatką wchodząc w szybki, wyciągnięty galop. Ustawiłam się bliżej łopatki zwalniając go ciałem. A on tak śmigał sobie po dużym kole. Nie na długo, bo szybko ta forma rozrywki mu się znudziła. W luźnym kłusie przemierzył około cztery koła po czym go zatrzymałam. Zwinęłam lonżę, odpięłam i pozostawiłam pod płotem razem z batem. W ręku (trzymając go za kantar) przeszliśmy się kilka małych kółek stępem. Następnie zatrzymałam go i cofnęłam kilka kroków od nacisku na nos. Pochwaliłam poklepaniem w łopatkę i wręczyłam mu kostkę cukru. Ponownie chwilę oprowadzałam i zatrzymałam go w rogu ujeżdżalni. Wyjęłam i pokazałam mu kliker. Obwąchał go głośno wciągając powietrze i co chwila zerkając na moją reakcję. Pogłaskałam go po nosie i pokazałam kilka kostek cukru. Kliknęłam i dałam kostkę. Ten skulił uszy na nieznany dźwięk, ale wziął nagrodę. Znowu kliknęłam i od razu cukier. Powtórzyliśmy to około 8 razy po czym powiedziałam stanowcze "stop". Approvn zainteresowany drzewami odwrócił głowę i zaczął obserwować ptaki siedzące na nich. Kliknęłam a kasztan ponownie na mnie spojrzał. Dałam mu cukier i pogłaskałam między oczami. Znowu zaczęłam oprowadzanie po czym kliknęłam z zaskoczenia. Arabek od razu czekał na smaczka. "Dobry konik" powiedziałam i podałam mu cukier. Chwilkę poprowadzałam go z cukrem przed nosem (około 4 minut) i zabierając sprzęt wyszłam do stajni. W stajni odwinęłam owijki, wyczyściłam kopyta i odniosłam sprzęt na miejsce. Wrzuciłam mu do żłobu kolację i zostawiłam samego.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|