Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Sob 21:02, 19 Sty 2013 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wpadłam do Dean i stwierdziłam, że trzeba wziąć dupe w trok i ładnie zabrac się za treningi z moimi kopytnymi. Na tapetę wyskoczyła mi Versace, któa smutno patrzyła z boksu. Ożywiła się, kiedy do niej podeszłam i zaczęłam miziac po pyszczku. Była wniebowzięta wręcz. Przyjemnie się aż na nią patrzyło.
Poszłam po sprzęt, który leżał sobie spokojnie w siodlarni. Zaniosłam go pod boks klaczy, która niemal wyskoczyła z boksu przez okienko, widząc go. Uspokoiłam ją, jednak na niewiele się to zdało. Versace kręciła się i marudziła co chwilę, zaczepiała mnie nosem, skubała po ubraniach i tylko ciągle czekała na załozenie siodła, ogłowia, ochraniaczy i sio na trening. Nienormalny, aczkolwiek kochany zwierzaczek.
Ubrałam ją jak już na szybko wyczyściłam i zabrałam tego dziwoląga na halę, gdzie czekało na nas kilka przeszkód – między innymi były to koperta 40cm, koperta 50cm, stacjonata 50cm oraz oczywiscie moje ukochane drążki na kłus.
Wsiadłam nie chcąc marnowac czasu i chęci Vers. Ruszyłyśmy energicznym stępem, o który nawet nie musiałam prosić. Klaczka szła intensywnie do przodu, a była na tyle wygodna, że mną nie trzebotało po całym siodle.
Jak to zawsze u mnie bywa, na rozgrzeweczkę wolty, ósemki i serpentyny. Starałam się na większych woltach wyginać również klacz na boki, w sensie łydkami prosto, a wodzą szyję na boki, coby się rozgrzała, no i jeszcze do kompletu ładne zebrania i oddania na luz wodzy, dla rozgrzania mięśni grzbietu.
Rozgrzeweczka wypadła wyśmienicie, Vers szła grzecznie, chyba nie chciała spalić treningu. Kolejnym zadaniem było dla niej robienie wszystkiego tego samego co w stępie w kłusie. Klaczka sżła posłusznie, cąłkiem spoko się gięła, aczkolwiek do ujeżdżeniowca pełną gębą jej brakowało. Pokelpałąm ją, kiedy udało mi się wygiąć jej szyję na boki na prostej w kłusie. Było to dosyć wymagające dla niej zadanie.
Po rozgrzewce w kłusie przyszedł czas na zagalopowania na obie nogi. Tak jak robiłyśmy to już regularnie, galopowałyśmy na niewielkich woltach. Kobył szedł zdrowo do przodu i musiałam się mocno nawysilać, aby osiągnąć galop skrócony. Poklepałam ją i na chwilę przeszłyśmy do kłusa. Kobyłek szedł grzecznie i ładnie ponosił nóżki, gdy skierowałam ją na drążki. Przejechałyśmy je więc kilka razy, po czym ruszyłśmy sobie lekkim galopem. Stwierdziłam, że skoki z galopu dla Vers będą łatwiejsze, tylko kwestia wymierzenia odległości przeze mnie.
Na początek mini koperta 40cm. Vers, widząc przeszkodę postawiła uszy i patrzyła dziwnie, wiec zachęciłam ją lekkim sygnałem od łydki. Klacz skoczyła (jakimś cudem odpowiednio dałam jej sygnał do wydłużenia kroku) ładnie, nie ma co wcale marudzić, wysoko, taka wysokośc dla niej, to pikuś.
Skoczyłśmy sobie przez małą kopertkę jeszcze raz. Vers skoczyła bezkonfliktowo i właśnie miałyśmy zaliczony drugi skok w jej życiu (z tego, co się orientowałam).
Kolejnym zadaniem była dla niej wyższa niznacznie koperta. Tutaj również dałyśmy radę i skoczyłyśmy z obu najazdów. Już od samego początku zmusząłam ją do zmian nogi, co wychodziło nieco koślawo, ale coś tam zawsze wpadło.
Ostatnią przeszkodą na dzisiaj miała byc stacjonata. Vers sżła na nią niepwnie, było to coś znowu nowego, a ona miałą dosc doświadczeń na dzisiaj. Zmobilizowałam ją jednak zdecydowana łydką, aby nie brąła przeszkód za nic złego. Skoczyła, lecąc naprawde wysoko. Poklepałam ją i odpuściłąm na wodzy.
Kółko przegalopowałyśmy, po czym przeszłyśmy do rozluźnionego kłusa. Vers szła bardzo spokojnie, cała energia z niej zeszła.Nie była jednak zupełnie oklapła i bez chęci do czegokolwiek. Szła, jak natura chciała.
Po kłusiku przeszłyśmy do luźnego stępa. Klaczka wyciągnęła sobie szyję, przy czym oddychała coraz wolniej i wolniej, aż jej oddech wrócił do normy. Czekałam jeszcze, żeby wyschła i po tym wyprowadziłam ją z hali przykryta derką.
W boksie zdjęłam z niej sprzęt i zostawiłam w derce. Klaczka patrzyła smutno, jak wychodze z boksu, jednak ja odwróciłam się i jeszcze ją wygłaskałam porządnie. Klaczka była wniebowzięta. Znowu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|