Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Kana Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 9:21, 31 Paź 2011 |
|
|
Dołączył: 13 Wrz 2011
Posty: 160 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Przed przyzwyczajeniem Etny do jeźdźca, chciałam jeszcze zobaczyć jak bedzie skakać bez balastu Smile Rano przyszykowałam sobie na hali mały korytarz, z trzech przeszkód, najwyższa nie przekracza metra wysokości. Ułożyłam też kilka drągów do rozgrzewki i małe krzyżaki. Potem przyniosłam sobie potrzebny sprzęt przed stajnie.
Poszłam do stajni po moją klaczuchnę. Etna stała na przodzie bosku i zastrzygła uszami gdy mnie zauważyła. Podeszłam do niej i pogłaskałam ją po łebku. Usłyszałam ciche parsknięcie i zaśmiałam się. Założyłam jej kantar i wyprowadziłam z boksu. Wyszłyśmy przed stajnie, gdzie przywiązałam ją na stanowisku. Raz dwa ją wyczyściłam, bo nie była zbyt brudna. Sprawdziłam kopytka i porządnie je wyczyściłam. Potem rozczesałam grzywę i ogon. Poklepałam ją i pokazałam jej ochraniacze. Spojrzała na nie i powąchała. Nie robiły na niej większego wrażenia, więc zabrałam się za zakładanie. Pierwsza noga trochę mi zajęła czasu, Etna wierciła się, ale następne już lepiej poszły. Pochwaliłam ją i wzięłam do ręki lonże, doczepiłam do kantara i poszłyśmy na lonżownik. Najpierw chciałam z nią przeprowadzić Join-up Very Happy
Na lonżowniku, odpięłam lonżę, przyjęłam agresywną postawę i zaczęłam ją poganiać. Kazałam jej biec kilka minut w jedną stronę, a potem kazałam zmienić kierunek i wtedy Etna skierowała ucho w moją stronę. Jeszcze trochę ją poganiałam, aż w końcu opuściła łeb i zaczęła ruszać szczęką. Pozwoliłam zwolnić jej do kłusa i po kilku minutach, spuściłam ręce i odwróciłam się. Etna prawie natychmiast zatrzymała się i zaraz podeszła. Po chwili czułam jej oddech na karku. Poszłam kilka kroków do przodu, a ona spokojnie ruszyła za mną. Chwilę tak pochodziłam, a potem odwróciłam się i pogłaskałam ją - doobry konik - chwilę ją miziałam, a potem dopięłam lonże do kantara i poszłyśmy na halę.
Na hali, postanowiłam chwilkę ją polonżować, więc ustawiłam się w miejscu gdzie nie było żadnych drągów ani przeszkód. Odgoniłam ją od siebie i zacmokałam lekko - stęp! - wydałam komendę i Etna ładnie ruszyła na lewo. Po kilku minutach, zacmokałam do kłusa. Zrobiłam parę przejść stęp - kłus, a potem zatrzymałam i pochwaliłam klacz. Podeszłam bliżej drągów i rozpędziłam ją do kłusa. Po jednym okrążeniu naprowadziłam ją na drągi. Gdy przechodziła przez nie, zachęcałam ją do tego cmokaniem. Przeszła energicznie i bez ociągania, dzięki czemu nie stuknęła w nic. Potem znów kółeczko i jeszcze raz. Tym razem też tak dobrze jej poszło. Pochwaliłam ją i podeszłam do krzyżaka. Przebiegłyśmy przez niego, a przed zachęcałam Etne do skoku i mi się udało. Byłam taka szczęśliwa. Jeszcze kilka razy tak z nią 'po przeskakiwałam'. Przy każdym skoku mówiłam 'hop' by potem kojarzyła tą komendę ze skokiem. Pochwaliłam ją i chwilkę polonżowałam w galopie. Potem podeszłam z nią do korytarza, by jej pokazać, co tam sie właściwie znajduje. Nie zrobiło to na niej większego wrażenia, więc spuściłam ją z lonży i zniżyłam przeszkody. Teraz miały 30 cm, 40 cm i 50 cm Very Happy tak na początek, by nie zrobiła sobie krzywdy gdyby coś poszło nie tak jak trzeba. Gdy skończyłam, ogarnęłam trochę halę. Podeszłam do Etny i zacmokałam. Klacz spojrzała na nią. Nie łapałam ją i prowadziłam ją bez lonży w kierunku korytarza. W końcu wydałam komendę głosową do galopu, pomagając sobie lonżą zachęciłam ją i wprowadziłam do korytarza. Etna galopowała stabilnie przed siebie. Gdy wreszcie wyszła naprzeciw przeszkodą, pogoniłam ją jeszcze trochę i przed przeszkodami krzyknęłam 'hop'. Nie wiem czy to od komendy czy po prostu tak z siebie, ale Etna ładnie wybiła się w górę. Po wylądowaniu popędziłam ją, bo chciała się zatrzymać, na kolejną przeszkodę. Cóż chyba zajarzyła że jedynym sposobem na wymknięcie się z tej pułapki to pokonanie tych mini przeszkód. Wiedziała dobrze co ma robić i pokonała kolejną mini stacjonatę Laughing a potem pogalopowała na półmetrową przeszkodę. Nie wahała się, tylko parła do przodu, nawet może trochę za bardzo, ale na razie liczyło się że w ogóle chciała skakać. Mocno sie wybiła i spokojnie wylądowała. Po wybiegnięciu z korytarza zagwizdałam, by zwrócić na nią swoją uwagę. Gdy zatrzymała się, zaczęłam do niej iść wolnym krokiem. Etna też ruszyła w moją stronę. Pochwaliłam ją i dałam kawałek marchewki. Była lekko spięta, więc poczekałam aż się uspokoi. Mówiłam do niej i głaskałam ją. Potem na chwilę ją zostawiłam i podwyższyłam przeszkody o 10 cm. Tak samo jak przedtem, zagoniłam ją na początek korytarza i stopniowo poganiałam ją. Gdy ujrzała przeszkody, sama przyśpieszyła i pognała na nie. Trochę za szybko się wybiła, ale nie zrzuciła. Za to przy następnej przeszkodzie miała trudności z utrzymaniem równowagi i można było powiedzieć że w ostatniej chwili udało jej się wylądować. Przy trzeciej przeszkodzie, miała więcej problemów, gdyż niespokojnie najechała. Myślałam, że zatrzyma się w ostatniej chwili. Postanowiłam coś do niej powiedzieć - dalej malutka, uda ci się - i chyba podniosłam ją na duchu, bo wybiła się w ostatniej chwili. Po wylądowaniu bryknęła parę razy, a potem chwile biegała lekko wystraszona po hali, po czym przytruchtała do mnie. Pogłaskałam ją - dobra dziewczynka, dobra, nie denerwuj się - łapią za kantar zaczęłam ją prowadzić. Porobiłyśmy trochę kółek, przeszłyśmy między drągami i klacz w końcu uspokoiła się. Pomiziałam ją trochę, a potem znów wpuściłam do korytarza. Tym razem najazd na pierwszą przeszkodę wyglądał dużo lepiej i pewniej. Mocno się wybiła i spokojnie wylądowała, dzięki czemu mogła spokojnie najechać na następną przeszkodę, nie tracąc rytmu. Ładnie pokonała resztę przeszkód i podbiegła do mnie. Pochwaliłam ją znów. No to teraz podwyższyłam tylko ostatnią przeszkodę o 10 cm. Tak że miały 40 cm, 50 cm i 70 cm, tak na zakończenie. Dałam jeszcze chwilkę na odsapnięcie i ponownie zagoniłam ją do korytarza. Etna ruszyła odważnie do przodu. Pierwszą i drugą przeszkodę pokonała bez zawahania, ale przy najeździe na ostatnią nie była zbyt pewna, lecz skoczyła. Cóż skok mało widowiskowy, taki trochę na 'odwal się', ale cóż. Bryknęła po wylądowaniu i pogalopowała dookoła hali by za chwilę przykłusować do mnie. Dałam jej całą marchewkę w nagrodę i pomiziałam ją przez kilka minut - zdolne konisko - poklepałam ją i zaczęłam lonżować. Najpierw stęp, potem kłus. Zatrzymanie i stęp w drugą stronę. Potem kłus i najechałyśmy na drągi. Ładnie je przeszła, więc pozwoliłam jej iść stępem.
Rozstępowałam ją przez 10 minut. W tym czasie odpięłam ją od lonży i zachęciłam ją do chodzenia za mną. Zrobiłyśmy kilka wolt i kółek. Mały wężyk i slalom między drągami. Potem pochwaliłam ją jeszcze, dopięłam lonże i poszłyśmy przed stajnie.
Przed stajnią zdjęłam jej ochraniacze i porządnie wyszczotkowałam, tak że jej sierść ładnie połyskiwała. Schłodziłam nogi wodą i potem zaczęłam układać ładnie grzywę i ogon. Na koniec dałam jej kawałek jabłka i zarzuciłam lekko derkę. Zaprowadziłam na wybieg Smile
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|