25.08.14 - Trening wystawowy

Postanowiłam dać odsapnąć dziś trochę Etnie i poćwiczyć z ziemi, przygotować ją do wystaw.
Rano porządnie ją wyszczotkowałam i wyczesałam, tak że lśniła i błyszczała się. Założyłam jej prezenterkę i wzięłam lonżę, i poszłyśmy na plac.

Na placu zrobiłam klaczy chwilę rozgrzewki na lonży. Przypomniałam jej też komendy głosowe. Stęp, kłus i galop w obie strony. Klacz ładnie reagowała więc pochwaliłam ją i przeszłam do treningu. Skróciłam lonże i poprowadziłam ją stępem wokół placu. Gdy próbowała wyprzedzić, zatrzymywałam się kazałam jej kręcić kółeczko i znów ruszałyśmy gdy byłam przy jej głowie. W końcu zmęczyła się pruciem do przodu i szła grzecznie za moim ramieniem. Pochwaliłam ją. Klacz chodziła energicznie, była rozluźniona i nie wariowała.
Potem zrobiłam to samo w kłusie. Porobiłyśmy parę kółek. Klacz wysoko podnosiła nogi i wyciągała kłus. Bardzo cieszył mnie fakt, że pomimo zaangażowania całego ciała, nie wyprzedzała mnie tym razem. Poklepałam ją i postanowiłam przećwiczyć stój.
Ustawiłam klacz na środku placu i obserwowałam jak staje. Nogi równo, rozluźniona, szyja wyciągnięta do przodu. Byłam zadowolona z efektu. Potem poćwiczyłam jeszcze przejścia ze stój do kłusa, z kłusa do stępa i stój. Klacz miała to bardzo dobrze opanowane.
Wykonałam parę telefonów i ekipa z Dean zleciała się żeby trochę pohałasować. W tymże hałasie, wykonałam jeszcze raz wszystkie ćwiczenia, ale klaczy to nie ruszało, była już przyzwyczajona. Podziękowałam ludziom i kazałam jej pogalopować troszkę jeszcze na lonży.

Na koniec wybrałyśmy się na dłuugi i relaksujący spacer, a potem dałam jej jabłko i zaprowadziłam do stajni, uprzednio sprawdzając czy klacz nie zrobiła sobie żadnej krzywdy.