Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Wto 11:26, 22 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wizyta Weta przed
29.04.10r. Decyzja o pokryciu
01.05.Spotkanie z *Ernilesem
15.05.Powrót Lady do domu
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Czw 0:14, 24 Cze 2010, w całości zmieniany 4 razy |
|
|
|
|
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Wto 11:42, 22 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
01.06.10r.
Dzisiaj pogoda sprzyjała, tak wiec Lady mogła cały dzień spędzić na powietrzu.
Gdyby nie powiększony brzuch i ciąża potwierdzona badaniem weterynaryjnym, można by sądzić że klacz wcale nie jest brzemienna. Podskubywała trawę zachłannie, czasami kłusowała kiwając wielkim brzuchem na boki. Była czujna, strzygła uszami na każdy niepokojący dźwięk. Na padoku stała sama, dla bezpieczeństwa, jednak przez ogrodzenie w każdej chwili mogła poskubać się z Sońką, Wiką albo innym pensjonariuszem.
Kiedy przyszłam do niej na padok bez problemu dała się obmacać po brzuchu. Skóra była wyraźnie napięta. Nagle pod moją prawą ręką poczułam .. kopnięcie! Zachwycona wygłaskałam kochaną arabkę i dałam jej smakołyka.
Potem uzupełniłam poidło i zostawiłam hreczkowatą w spokoju.
Nie mogę się doczekać tego małego szkraba brykającego po terenach Deandrei
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Śro 22:22, 23 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Kontrola - ptm
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Czw 0:07, 24 Cze 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
24.06.10r. Poród
Już od kilku dni przeczuwałam, że zbliża się poród siwej. Brzuch jej się opuścił, zaczęła pojawiać się siara. Coraz częściej zaszywała się gdzieś w zacisznych zakątkach pastwiska czy stajni. Pomimo wszystko jednak, kiedy dzisiaj wieczorem zobaczyłam jak Lady ogląda swoje boki i kręci po boksie, nie mogłam uwierzyć, że to już. Zadzwoniłam po Sayu i rozgorączkowana wróciłam przed boks. Przypadłam momentalnie do drzwi i zza ich krawędzi przyglądałam poczynaniom klaczy. W końcu, po ok. 30 minutach arabka gładko opadła na słomę i ułożyła na boku. Kiedy tak leżała, jej brzuch wydawał się jeszcze większy. Patrzyłam zafascynowana, gotowa zareagować jeśliby coś źle poszło. Jej boki falowały powoli, podziwiałam jak bardzo jest opanowana. Dokładnie wiedziała, co zrobić i jak się zachować. Cinna podniosła głowę, zarżała cicho po czym z cichym sapnięciem jej łeb z powrotem opadł na słomę. W tym momencie przybyła Sayuri, i razem obserwowałyśmy poród klaczki. Długo nic się nie działo, zaczęłyśmy nawet rozważać, czy by nie podać klaczy środka wywołującego skurcze. Na szczęście wszystko potoczyło się naturalnie, i ok. godziny 23.30 Cinnabar zaczęła rodzić. Sam poród trwał ok. 5 minut.
Najpierw pojawiły się przednie nóżki, potem głowa, tułów, na końcu reszta ciała wyślizgnęła się z matki.
Na słomie leżał mokry źrebak wyplątujący się z błony.
Źrebak oddychał i powoli zaczynał rozglądać się na drżącej szyjce dookoła. Leżał pokracznie na słomie, wyciągając przed siebie długie nogi.
Byłam tak szczęśliwa jak nigdy, łza radości spłynęła mi po policzku. Zaśmiałam się, widząc jak Cinna wyciąga łeb na łabędziej szyi i dotyka malca nosem z czułością, stawiając uszy i nasycając chrapy jego zapachem. Po chwili klacz wstała i odwróciła się do młodego, wylizując go dokładnie. Po ok. 20 minutach mały zachęcany przez matkę zaczął podejmować pierwsze próby wstawania. Na początku jego przednie nogi kompletnie kompletnie nie zgrały się ze sobą, a co dopiero z zadem. Rozjechał się na cztery strony świata.
Kasztanek był wyraźnie sfrustrowany swoją nieporadnością i kilka razy usiłował wstać. Kiedy w końcu, za 7 czy 8 razem mu się to udało, wyglądał jakby kręciło mu się w głowie. Nogi mu się trzęsły, zginały nie wtedy kiedy chciał, rozjechały trochę na boki. Był wyraźnie zszokowany tym, że chodzi. Przysiadał trochę na zadzie, drobił stawiając małe kroczki w bok i ucząc się łapać równowagę. Siwka troskliwie asekurowała jego szyję łbem, liżąc przy okazji po kłębie i wszystkim co jej się nawinęło. Mały arabek szybko załapał o co biega z chodzeniem i zrobił kilka chwiejnych kroków za mamusią. Wyciągnął łeb na łabędziej szyjce i obwąchał dokładnie ganasze i chrapy Cinny. Klacz cierpliwie znosiła rozeznanie synka, podskubując siano z paśnika. Po ok. 15 minutach mały zachwiał się i bokiem oparł o mamę. Zaczął szukać wymion, a kiedy już je znalazł z błogimi mlaśnięciami wziął się za ssanie. Ciągle chwiał się na patykowatych nogach, jednak widać było, że to silny ogierek. Był przepiękny - wraz ze schnięciem ujawniała się jego maść. Czekoladowy ciemny kasztan, z lekko rudą grzywą i ślicznymi odmianami na łebku oraz skarpetami na wszystkich czterech nogach.
Po dłuższym czasie Sayu zajęła się pępowiną malca i powierzchownie go obejrzała. Nie stwierdziła żadnych niepokojących symptomów, tak więc z uśmiechem zostawiłyśmy obydwoje nie zaburzając tych ważnych dla nich chwil.
Przechadzałyśmy się właśnie po stajni, omawiając sprawy formalne, kiedy nagle Say zatrzymała się przy boksie Sonador i przyjrzała się jej uważnie.
-To niewiarygodne .. Sońka też rodzi! -zadumała się dziewczyna, wchodząc do boksu i potwierdzając swoją opinię. Faktycznie, na pierwszy rzut oka mało można było dostrzec, jednak było kilka symptomów nie mogących wskazywać na nic innego. Wytrzeszczyłam oczy i czym prędzej zadzwoniłam po Miś.
Takiego emocjonującego wieczoru jeszcze w Deandrei nie było. No ale, ta historia nie należy już do mnie
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Czw 0:14, 24 Cze 2010, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|