Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 1:14, 30 Gru 2011 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
1. – TIARCUUU, wstawaj, idymy pokrywać Zenię! – Dei obudziła mnie tą jakże piękną wiadomością. Oczy mi się zaświeciły gdy to usłyszałam i od razu zwlekłam się z wyra.
Wzięłam cały swój sprzęt i przytachałam go na miejsce, które dziewczyny w międzyczasie przygotowały. Przyprowadziłyśmy Zenyattę na stanowisko i zaczęłam ją badać, żeby stwierdzić, czy nie ma żadnych zastrzeżeń i czy może zostać pokryta. Klacz była w 100% zdrowa, parametry były w normie. Gniada nie była zdenerwowana, ani podekscytowana, bo w sumie nie wiedziała co się wydarzy.
Potem przyprowadziliśmy Don’ta, a później… to już poszło z górki. XDD Hurt sam doskonale wiedział, co ma robić, ahah. My tylko kontrolowałyśmy, czy wszystko było w porządku, czy Zeny jest cała, czy Don’t jest cały, co akurat było w sumie… zbędne, bo miał w sobie tyle power’a, że wątpiłam, czy cokolwiek mogłoby mu się stać. o.o Oprócz wyprodukowania zbyt dużej ilości plemników, oczywiście.
Po wszystkim, Doncio był tak zajebiście podniecony, że chciał pokryć pozostałe klacze ze stajni, potem ogiery, wałachy, LAMĘ, psy, koty, pawie, a na końcu nas. Lamokoń ujdzie w tłumie, ale nie wiem co wyjdzie z połączenia konia z człowiekiem…
2. Dwa dni po kryciu, przyniosłam na stanowisko USG. Zeny patrzyła na mnie i ten tajemniczy przedmiot, jakby miał ją zaraz ostro… pokryć, jak Donto przedwczoraj. o: Biedna.
Pogłaskałam klaczyllę i odpaliłam sprzęt. Wysmarowałam jej brzucho żelem i przyłożyłam do niego głowicę. Gapiłam się w ekranik komputera i patrzyłam co tam się dzieje. Iiiii... krycie się powiodło!
A potem przyszły Dei z Arryjcem i mnie złapały i nałożyły żel na brzuch i zrobiły USG i zawiodły się, bo nie byłam w ciąży. :c
3. Dwa tygodnie później znowu wzięłam Zeny na randkę z USG. Wyciapałam ją żelem, uruchomiłam sprzęcior iii jadymy.
- JEZUSMARIAMATKOBOSKAPRZENAJŚWIĘTSZA! – wrzasnęłam na całą stajnię, a Zenia wzdrygnęła się lekko i spojrzała na mnie kątem oka.
Dei przybiegła do nas z prędkością światła i spytała przerażona
- BOŻEŚWIĘTY, co się stało?!
- ONA JEST W BLIŹNIACZEJ CIĄŻY! – wrzasnęłam ponownie i wtedy przybiegła do nas Say z miną a’la *O*. Potem Dei zemdlała, a Say ją złapała, nadal mając zachwyconą minę.
- Osochosi? – zapytałam mało inteligentnie Sayca, bo tylko ona była kontaktująca.
- No… będę mogła mieć źreba od Zeny! – krzyknęła zachwycona, a wtedy obudziła się Dei. Dziewuchy się dogadały i jeden źrebiec będzie Saycowy. c:
4. Po miesiącu stwierdziłam, że źrebięta były ułożone nierówno i bałam się, że mogą z tego wyniknąć komplikacje podczas porodu. Ale nie chciałam sobie zaprzątać tym głowy, byłam dobrej myśli – w końcu to dopiero początek ciąży, a w dodatku bliźnięta, które zawsze źle się układają. c.c Potem wszystko będzie okeeeej.
5. Codziennie kontrolowałam stan klaczy i co kilka dni robiłam badanie USG. Po trzech miesiącach wszystko było w porządku, źrebięta nie zmieniły pozycji. Nie jest to jednak zła wiadomość. Nic się nie zmienia, czyli nie jest gorzej i już raczej się nie pogorszy. A poza tym, pozycja źrebaków nie była taka zła, Zenyatta na pewno dałaby sobie radę. C:
Oprócz tego, znałam już płeć obu źrebiąt, ale dziewczyny stwierdziły, że wolą dowiedzieć się dopiero po porodzie. :3
6. Miesiąc później mogłam ogłosić dobrą nowinę – płody rozwijały się prawidłowo, widziałam już ładnie wykształcone kręgosłupy i wyraźniejsze zarysy ciał koni. A do tego… nabierały odpowiedniej pozycji w macicy!
Zenia trzymała się bardzo dobrze, od jakiegoś czasu dostawała specjalną paszę i ogólnie była w dobrej formie.
7. To już ósmy miesiąc ciąży! Zen była okrąglutka jak pączuś, mrumru. Dei podniecała się przez cały czas, jaka to ona słodka, nie sportowa, domowa i w ogóle, a Sayu żyła tylko tym, że będzie miała źrebolka po Zeni.
Badania USG wykazały pozytywne wyniki, źrebięta miały prawidłową pozycję i wszystko było w porządeczku.
8. W dziesiątym miesiącu ponownie zrobiłam USG. Wszystko było okej, termin porodu wyznaczyłam za około cztery tygodnie.
Zenyatta była bardzo ospała, ale chętna do współpracy. Pospacerowałam z nią trochę, a potem dałam jej odpocząć.
9. Ponad trzy tygodnie później Zenia miała skurcze i chodziła niespokojnie po specjalnym boksie. Usiadłam z Deidre i Sayuri nieopodal niej, aby w razie czego udzielić jej pomocy. Pół godziny później zaczęła się akcja porodowa.
Zenyatta poradziła sobie sama i po około czterdziestu minutach urodziła dwa zdrowe, siwe źrebięta. :3 Chwilę później weszłam do boksu i pogłaskałam delikatnie klacz, po czym podeszłam do źrebiąt i spryskałam ich pępowiny środkiem antyseptycznym. Jak się okazało, oba źrebaki to klaczki. C: Wyszłam z boksu, zostawiając Zeny ze swoimi córeczkami.
- Skąd, powiedzcie mi, wzięły się siwki?! – spytała Sayu z niedowierzaniem.
- Nie mam pojęcia – powiedziała Dei. – Chyba po prostu mamy niesamowite konie! – zaśmiała się.
- Oj, z pewnością… nie dość, że bliźnięta, to jeszcze siwe – powiedziałam.
- Donto wyprodukował za dużo… - odpowiedział Dei.
- Właśnie, hahaha, tego się obawiałam! – odparłam.
Ogólnie byłyśmy wesołe i radosne, bo obie klaczki były zdrowe i silne i już kilkanaście minut później podnosiły się ze słomy.
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|