Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Rustler Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 13:23, 16 Lip 2010 |
|
|
Dołączył: 28 Gru 2009
Posty: 140 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wszystko było już gotowe na powitanie nowego gościa. Pościelony boks, załatwione formalności, opłacony pensjonat, wyczyszczony i ułożony na właściwym miejscu sprzęt. Tylko konia brak. Rano mogłam podziwiać nowy nabytek Deidre - śliczną klacz Zenyattę. Na szczęście, ja nie musiałam bawić się z samolotami. Na szczęście Approvn przyjeżdżał tu wprost od Yari, a nie z Distrib. Na szczęście. Razem z Deidre pojechałyśmy do SKS Gas. Raz już tam byłam, więc nie miałyśmy zbytnich problemów z dojechaniem. Yari wskazała nam boks z gotowym do podróży jeszcze-ogierem. Trochę uchyliłam drzwi i weszłam do boksu. Pogłaskałam kasztanka po czole i dałam marchewkę. Przypięłam do kantara uwiąz i powoli wyprowadziłam go na dziedziniec. Poruszanie się trochę utrudniały mu ochraniacze transportowe. Jeszcze raz go pogłaskałam i razem obeszliśmy koniowóz z samochodem dookoła. Approvn nerwowo prychnął i szedł "na paluszkach". Gdy zaproponowałam mu wejście do środka zaparł się i szarpnął łbem do góry. Zafundowałam mu kolejną rundkę dookoła i tym razem zaproponowałam wiadro z garstką owsa. W jego oczach było widać jak w mózgownicy odbywają się skomplikowane procesy myślowe. W końcu jednak się przełamał i zrobił kilka kroków po rampie. Nagrodziłam go garsteczką owsa i zachęciłam do jeszcze kilku kroków. W końcu udało się. Przywiązałam go bezpiecznym węzłem i resztkę owsa wrzuciłam do przymocowanego na stałe, płytkiego al'a żłobu. Machnęłam Dei i Yari ręką a te dopchnęły zad kasztana i szybko zamknęły rampę. Ja w tym czasie błyskawicznie ulotniłam się przez boczne drzwi. Rozległo się jeszcze kilka silnych kopnięć i głośne, przeraźliwe rżenie. Podziękowałam Yari i czym prędzej ruszyłyśmy w drogę, by nie denerwować Approvna. Powoli, by nie stwarzać niepotrzebnego niebezpieczeństwa dotarłyśmy do Deandrei. Na dworzu zaczynało szarzeć. Zaparkowałam na dziedzińcu i weszłam do przyczepy. Dei i Maks w tym czasie otworzyli tylną rampę. Najpierw uspokoiłam kasztanka, a potem odwiązałam go i powoli wyszliśmy. Powoli było tylko z założenie. Ogier mocno szarpnął, dziko prychnął i na rampie zaprezentował nam ciągi i pasaże. Tyłem oczywiście. W końcu stanęliśmy na ziemi. Zdemontowałam derkę i ochraniacze transportowe po czym krótko przelonżowałam Approvna stępem i kłusem. W kantarze zaprowadziłam go do stajni. Zajął boks tuż obok rosłego oldenburga Misiaczka. Dokładnie obwąchał ściółkę i ogiera w sąsiedztwie. Krótka wymiana zdań przez kraty i już byli przyjaciółmi. Sprawdziłam jeszcze raz zamknięcie boksu i razem z Dei udałyśmy się na opijanie dwóch nowych rumaków na terenie Deandrei
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|