Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Destiny Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 20:45, 23 Cze 2011 |
|
|
Dołączył: 02 Kwi 2011
Posty: 72 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po udanym treningu z siwą arabką, postanowiłam wziąć się za moje psiska. Zabrałam szelki, dwie smycze, złączkę i rower. Postawiłam rower przed stajnią i zajęłam się przygotowywaniem hasiorków do treningu. Najpierw przygotowałam Shastę. Założyłam jej szelki, potem przypięłam smycz. Wiedziałam, że ona nigdzie sobie nie pomaszeruje na wycieczkę, kiedy ma szelki, więc położyłam smycz na ziemi. Teraz kolej na Sworda. Jak zwykle na widok szelek zaczął się wyrywać i szarpać. Nawet pokazał mi swoje piękne ząbki. Upomniałam go i niezważając na jego wybryki założyłam mu te szelki i przypięłam smycz. Chwyciłam złączkę i zawołałam sunię. Przypięłam ją obojgu do obroży, żeby potem nie było wjeżdżania w drzewa (jedno pójdzie w lewo, drugie w prawo, a ja w drzewo). Razem udaliśmy się przed stajnię i przypięłam moje skarbki do roweru. Wsiadłam nań i cmoknęłam. Shasta posłusznie popędziła przed siebie, ciągnąc Swordzia do przodu. On także ruszył. Jeszcze nie wytrenowany z niego zwierz, ale zamierzam z nim ostro popracować.
Skręciliśmy na leśną ścieżkę. Czarna szła wyraźnie wysforowana. Jakby musiała ciągnąć rudzielca. Krzyknęłam więc i pies wyrównał się z suczką. Ścieżka zaczęła się robić coraz trudniejsza do przebycia. Futrzaki musiały się wysilić i mocniej ciągnąć rower. Najgorsze było to, jak wjechaliśmy w błotko. Obydwoje ciągnęli z całych sił i po chwili byliśmy już za. Dookoła nas było mnóstwo pięknych drzew. Jechaliśmy i jechaliśmy. Zaczęło się to robić nieco monotonne. Aby psiaki się trochę zabawiły skręciłam w jakąś nieznaną mi ścieżkę. Tak jak zwykle robię. Zrobiło się bardziej interesująco i ciężko. Co chwila jakieś kamyki prawie wywracały mój pojazd i wyprowadzały Shastę i Sworda z równowagi ( rower hamował a biedne psiska szarpało do tyłu). Po ponad godzinnej wyprawie wyjechaliśmy przed stadninę. Zatrzymałam rower i zsiadłam. Poprowadziłam go i postawiłam przed stajnią. Najpierw szelki zdjęłam Shastusi. Sword patrzył na mnie wzrokiem który mógłby zabić. Po chwili przyszła kolej i na niego. Odstawiłam je do ich
legowiska, zabrałam wszystkie rzeczy, załadowałam rower do samochodu i ruszyłam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|