Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Cross - różne rodzaje podłoże, kilka przeszkód

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks V / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 17:56, 08 Gru 2014 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Żeby się trochę rozruszać po świętach i skorzystać z braku lodu i obecności śniegu, James wybrał się do stajni, gdzie ubrał sobie opornego nieco kasztana, który do pracy nigdy jakoś wybitnie nie ciągnął i nie leciał... Ale jak już się brał w garść, to dawał z siebie wszystko. Mężczyzna porządnie go wyczyścił, osiodłał, dokładając do standardowego sprzętu ochraniacze i żel. Poprowadził rudego na tor crossowy - cienka warstwa śniegu zgarnięta została tylko z rozprężalni. Na szczęście! Na sam początek na luźnej wodzy pokazał mu to miejsce, pozwolił obejrzeć śnieg, etc.
Po rozstępowaniu zaczął go sobie naprowadzać łydką na kontakt, zbierać. Ogólnie Sky zanim posłuchał trochę pozarzucał zadem, trochę się pogniewał, ale w końcu wszedł w ustawienie i James go nagrodził. Tak wjechali sobie na łuki, zmieniając co jakiś czas chód. Z dwie wolty zrobili sobie w kontrgalopie, potem trochę żucia z ręki i przejście do zabawy ramami chodów. Ogólnie to rudy był dziś dość grzeczny, ale rwał w ręce do przodu i czasami trzeba było go mocniej przytrzymać czy nawet zwolnić, bo sam zmieniał bieg... Jeszcze sobie skoczyli na koniec rozgrzewkową kopertę i po zbyt wysokim i krótkim skoku wjechali w końcu na właściwy tor.

Na początku chwila kłusa przez bardziej ubity śnieg z omijaniem zasp. I tu nie obyło się bez niepotrzebnego wyrywania naprzód i jak James go posłuchać nie chciał - baranków. Ogólnie taki rodzaj podłoża mu nie przeszkadzał, więc kiedy już się obaj nieco obeznali w terenie jeździec wypchnął S'a lekko z krzyża, przykładając łydkę do jego boków. Skyrim z miejsca ruszył galopem, szybkim, ale o równej fouli. Tylko, że rozpędzał się dalej - więc zjechali sobie na koło w kłusie, zeszli do jak najspokojniejszego tempa i wtedy znów zagalopowanie. Mężczyzna cały czas uspokajająco przemawiał do ogiera, jedną ręką masował jego szyję. Teraz galop był odrobinę spokojniejszy. Dopiero po dwóch, trzech powtórzeniach dało się to jakoś przeżyć i ogarnęli właściwe tempo. James nagrodził go i równą foulą ruszyli na pierwsze skoki - hyrdy. Pierwszy skok był trochę niższy i dłuższy, więc kasztan zaszurał lekko nogami o krzaczek i stwierdził, że mu się nie podoba. Więc po skoku zaraz bryk i parskanie. Chwila na uspokojenie, wzięcie oddechu i zaraz ruszenie na kolejną hyrdę. Mocne przytrzymanie ogiera w ręce, sygnały do ruchu naprzód, wskazanie punktu wybicia... I posłuchał i skoczył jak należy! Zuch chłopak! James nagrodził ogiera za piękny skok i przy okazji zauważył, że teraz S skacze tak, by za wszelką cenę nie dotknąć krzaczka po raz kolejny. Będzie musiał kiedyś go jeszcze na to poodczulać... Bo albo będzie musiał mu wyrobić ogromną wytrzymałość albo nauczyć go skakać ekonomicznie, oszczędnie. Na sam koniec skoczyli sobie jeszcze dwie hyrdy pod rząd, w szeregu. I tu nie było problemu więc ruszyli dalej. Na razie w stępie na lekkim kontakcie, żeby trochę ogierzysko odpoczęło. Ale po co! On szedł podstawiony, jakby brał udział w wyścigach chodzenia w stępie - nogi wyciągał maksymalnie do przodu, przebierał nimi jak mógł najszybciej. No wariat! Wjechali sobie tak na nieco zaśnieżoną kładeczkę i tu kolejny bryk, bo mu się nie spodobał dźwięk obijania kopytami drewna. Dziś coś nie w humorze jest... Więc pojechali sobie przez ten most jeszcze kilka razy w różnych chodach, aż się przyzwyczaił. James dał mu przedtem jeszcze chwilę na obejrzenie go sobie na spokojnie, by się rudy przekonał, że nie taka ta kładka straszna jak ją malują. I tu sobie skoczyli jeszcze z kłusa i galopu do rowu na skok wyskok. Ogier czuł się nieco niepewnie przy lądowaniu w śniegu, chociaż nie ślizgał się i grunt był całkiem pewny. Więc ruszyli sobie na lekkie wzniesienia i tu mężczyzna zszedł z siodła i posprowadzał sobie ogiera z górki, na górkę, po naturalnych "schodkach" i różnych takich udziwnieniach w rzeźbie terenu. Trochę to go przekonało, że śnieg nie taki zły i jak w końcu udało się mężczyźnie wsiąść z powrotem (odstawiał się skurczybyk) to po chwili na powrót do ustawienia, ruszyli na dalsze skoczki. Ogólnie już z większą pewnością siebie Skyrim skakał bramki, kłody, hyrdy i nawet barwną przeszkodę z krasnalami. Na koniec James wziął go w obroty bardziej kondycyjnie - czyli po prostu kłusowali sobie, galopowali między przeszkodami, żeby trochę Sky'a zmęczyć. No i żeby się obeznał wzrokowo z torem.

Na koniec oczywiście powrót na rozprężalnię i tu spokojny stęp swobodny przez 5 minut, potem kolejne 5 minut oprowadzania w ręce po terenie stajni z opuszczonym nieco popręgiem. Ostatecznie wylądowali oczywiście w ciepłej stajni, gdzie ogier został wytarty, rozczesany i okryty derkę. Na pożegnanie marcheweczka - dopasowana kolorystycznie do księcia.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Pią 17:12, 02 Sty 2015, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 17:13, 02 Sty 2015 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Post dla zmiany daty widocznej obok tematu - żeby było, kiedy trening rzeczywiście został zrealizowany.

Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Boks V / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare