Ujeżdżenie - P-7 z Lamą

Z samego rana udałam się do Deandrei. W ramach akcji Secrec Santa postanowiłam, że potrenuję trochę ze Skyrimem. Kiedy dotarłam na miejsce od razu skierowałam się do jego boksu. Już od samego początku próbował mnie skubać. Przyniosłam z siodlarni jego sprzęt i wyprowadziłam go z boksu. Przywiązałam go krótko i zabrałam się za czyszczenie. Szło mi dosyć opornie, parę razy prawie zarobiłam kopniaka. Zaraz potem założyłam ogierowi siodło i ogłowie. Następnie odwiązałam go, chwyciłam wodze i ruszyliśmy na halę.
Na miejscu dopięłam popręg i wsiadłam. Skyrim strasznie się wiercił i szarpał, więc trochę mi to zajęło, ale dałam radę. Ruszyliśmy spokojnym stępem. Początkowo chciałam pojeździć z nim na luźnej wodzy, jednak ogier postanowił od razu to wykorzystać i przeszedł do kłusa. Zebrałam wodzę i skierowałam się z nim na woltę, żeby się uspokoił. Następnie wróciliśmy znów na duże koło. Podczas co drugiego okrążenia robiliśmy serpentynę, a potem zmianę kierunku. Stępowaliśmy przez ponad dziesięć minut. Dałam mu lekką łydeczkę i przeszliśmy do kłusa. Początkowo starałam się utrzymać z nim jak najspokojniejsze tempo. Ogier na początku strasznie mi się szarpał i brykał, ale po kilku woltach udało mi się z nim w miarę dogadać. Po trzech kołach zmieniliśmy kierunek jazdy. Tak samo po trzech kolejnych. Skróciłam sobie trochę wodze i zaczęliśmy ćwiczyć zmiany tempa. Jedno koło przejeżdżaliśmy spokojnym kłusem, a następne wyciągniętym. Co dwa okrążenia zmienialiśmy kierunek. Po sześciu poklepałam ogiera po szyi i zwolniliśmy na jedno do stępa. Zaraz potem znów ruszyliśmy kłusem. Tym razem przećwiczyliśmy sobie ustępowanie od łydki. Skyrim doskonale znał ten element i bardzo ładnie reagował na działanie łydek podczas wykonywania go. Zaraz potem poklepałam go po szyi. Pokłusowaliśmy sobie jeszcze po trzy koła na każdą ze stron. Następnie wykonaliśmy bardzo ładne zagalopowanie. Na początku ogier strasznie pędził i brykał, jednak po dwóch kołach się w miarę uspokoił. Szedł równo, żwawo do przodu. Po pięciu okrążeniach zrobiliśmy sobie trzy koła kontrgalopem. Skyrim jeszcze trochę gubił się w przejściu z galopu do kontrgalopu, ale potem szło mu bardzo ładnie. Pochwaliłam go i przeszliśmy na dwa koła do stępa. Zrobiliśmy sobie kilka wolt i ósemkę. Następnie zmieniliśmy kierunek półwoltą i znowu zagalopowaliśmy. Podobnie jak poprzednio, przejechaliśmy pięć kół normalnie i trzy okrążenia kontrgalopem. Ogier co jakiś czas nadal próbował brykać, ale udawało mi się z tym jakoś radzić. Zaraz po galopowaniu przeszliśmy na jedno koło do kłusa i potem na dwa do stępa.
Po chwili stępa zaczęliśmy ćwiczenie programu P-7. Na hali rozstawione były już litery. Ruszyliśmy spokojnie kłusem i skierowaliśmy się do A. Następnie skręciliśmy w stronę X, gdzie wykonaliśmy zatrzymanie, które swoją drogą chwilę nam zajęło, bo Skyrim nie był zbyt chętny do jego wykonania. Następnie ukłon i znów kłusem do przodu. Ogier szedł chętnie do przodu. Był rozluźniony, angażował zad. Przy C skręciliśmy w lewo. Zaraz potem zaczynając od E,pomiędzy H i K zrobiliśmy wężyk o jednym łuku. Kiedy dotarliśmy do A, zrobiliśmy woltę w lewo. Następnie płynne i szybkie zagalopowanie na lewą nogę i koło w lewo. Skyrim bardzo ładnie reagował na moje sygnały. Od F do E wykonaliśmy zmianę kierunku nadal w galopie. Następnie płynne przejście do kontrgalopu, którym jechaliśmy do H. Następnie usiadłam mocno w siodło, lekko zadziałałam wodzą i zwolniliśmy do kłusa roboczego. Jechaliśmy nim od H poprzez C do M, gdzie przyśpieszyliśmy tempa, wchodząc w kłus pośredni, aby przy F znów zwolnić do roboczego. Ogier parokrotnie próbował odmówić mi posłuszeństwa, jednak koniec końców udawało nam się z niezbyt dużym opóźnieniem wykonywać dane elementy. Przy A zrobiliśmy w prawo, a następnie kolejne zagalopowanie, tym razem z prawej nogi. Zaraz potem koło w prawo. Następnie zmieniliśmy kierunek jadąc od K do B, gdzie przeszliśmy do kontrgalopu. Skyrim radził sobie z przejściami do niego coraz lepiej. Dojeżdżając do M zwolniliśmy do kłusa roboczego. Kłusowaliśmy mijając punkt C, a przy H przeszliśmy do stępa pośredniego. Stępem jechaliśmy od H przez E i F aż do A. Tam też nadszedł czas na kolejne zatrzymanie. Nie obyło się oczywiście bez problemów, ale w miarę szybko uporałam się z fochami Skyrima. Po pięciu sekundach nieruchomości ruszyliśmy kłusem, co wyraźnie pasowało ogierowi. Przez K, X i M jechałam kłusem anglezowanym. Przy C płynne przejście do galopu z lewej nogi, następnie zmiana kierunku przez H, X i F. W F zwolniliśmy do kłusa roboczego i skierowaliśmy się do A, gdzie skręciliśmy w stronę X. Następnie kolejne zatrzymanie z którym trzeba się było uporać, ukłon i wróciliśmy stępem do A.
Pochwaliłam kasztana. Było parę spięć i nieporozumień między nami, ale ogólnie to całkiem nieźle mu szło. Przejechaliśmy cały program jeszcze dwa razy. Następnie przeszliśmy do kłusa. Jechaliśmy tym chodem przez cztery koła na obie strony, a następnie przeszliśmy do stępa. Po piętnastominutowym stępie zsiadłam z jego grzbietu, chwyciłam wodze i skierowaliśmy się do stajni.
Na miejscu rozsiodłałam go, wytarłam sianem do sucha, dałam mu kilka smakołyków i odprowadziłam szarpiącego się kasztana do boksu.