Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Lonża

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Violent Storm [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dirnu
Pensjonariusz
PostWysłany: Wto 20:52, 25 Cze 2013 Powrót do góry


Dołączył: 12 Cze 2013

Posty: 200
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

James wziął dziś Violenta na round pen.
Ogier był w stajni niespokojny - ciągle jeszcze nie mógł mu zaufać. Przed wejściem na lonżownik przespacerował się z nim na uwiązie po terenach stajni. Siwego rozpierała energia, chyba wiedział, że dziś to nie są tylko odwiedziny. Po mniejwięcej półgodzinie spacerowania wprowadził Violenta na round pen. Spuścił go z uwiązu. Do ręki wziął pozostawiony tu przez kogoś bat i stanął na środku koła. Storm był przez cały czas niepewny i trochę zestresowany. Przez te uczucia jednak przebijała się ciekawość i chęć współpracy. Szkoda, że tak go zaniedbano.
Violent stał kilka metrów od niego i przyglądał mu się. Mężczyzna podszedł, unikając kontaktu wzrokowego. Był rozluźniony i spokojny. Pod chrapy ogiera podsunął bat. Siwy cofnął się, cicho parskając.
-Chodź, bat nie gryzie. Ja też nie.
Storm śledził go czujnym spojrzeniem. Wyciągnął szyję i obwąchał ją. James pochwalił go słownie i poczęstował bananowym smakołykiem. Zdziwiony tym entuzjazmem andaluz cofnął łeb i przez chwilę mu się przyglądał. Potem wziął smakołyk i czekał. Mężczyzna odszedł na środek koła, pogonił siwego do kłusa, w stępie już go rozgrzał. Violent trochę wystraszony posłusznie ruszył naprzód. Nie oczekiwał od człowieka sygnałów. Po chwili przyspieszył do galopu, rozglądając się wokół. Był na zamkniętej przestrzeni z człowiekiem i nie uważał się za silniejszego.
-Spokojnie. Nie masz czego się bać. - James przemawiał uspokajająco.
Zaczekał aż ogier sam zwolni, co stało się po mniejwięcej pięciu minutach. Mężczyzna zacmokał i popędził go w galop. Siwy miał jeszcze dużo energii. Chodził ładnie, nie wypadał z koła. James słyszał, że ogier chodził wcześniej na pojedynczej lonży i nie ucieszył się na tą wiadomość. Ale to jeszcze go nie zepsuło. Ogier był już trochę spokojniejszy. Po paru okrążeniach James zagrodził mu drogę, zmieniając kierunek biegu.
-Zmiana! - dołączył do tego komendę słowną.
Jego ton nie wychodził poza spokojny, ale stanowczy. Andaluz zdążył bez problemu zmienić kierunek i zawrócił. Nie wystraszył się, tylko trochę zdziwił. Mężczyzna wrócił na środek koła. Nie znalazł sygnału, na który czekał... Powtórzył więc swoje zachowanie po kilku okrążeniach w galopie.
-Zmiana!
Siwy zarył kopytami w ziemię, zawracając. Podczas zmiany kierunku zwrócił jedno ucho w stronę Jamesa. Uśmiechnął się, na to czekał. Zwolnił siwka do kłusa. Dał mu zrobić kilka okrążeń. Przy ostatnim z nich zobaczył jak ogier ładnie zaokrągla szyję i opuszcza głowę. Po tym sygnale zmiany kierunku stały się częstsze. Były mało rytmiczne i trudne do przewidzenia. Violent tak skupił się na pracy, że zapomniał o strachu. Chyba mu tego brakowało. Andaluz stopniowo zaczął obracać łeb w jego stronę, szukając jakiegoś znaku, kiedy odbędzie się zmiana kierunku. Komenda słowna była wydawana dopiero, gdy zabiegał siwemu drogę. Gdy częstotliwość takiego szukania kontaktu znacznie się zwiększyła, James rzucił bat do swoich stóp i zaczekał chwilę. Ogier prawie od razu wszedł w stęp, a potem zatrzymał się, obserwując go. Mężczyzna podszedł do niego nierównym zygzakiem, ciągle trzymając wzrok na jego klatce piersiowej. Pogładził jego chrapy i odwrócił się do niego plecami. Przy pieszczocie Storm trochę się spiął, był trochę zestresowany dotykiem. James ruszył naprzód i odwrócił się ukradkiem. Siwy nie ruszył się za nim z miejsca. Eh. Trudno.
Dziś już nie będzie powtarzał całego tego oczekiwania na sygnały, bo ogiera nie będzie przemęczał. Biegał dosyć sporo. Podszedł do Violent Storma i pokazał mu uwiąz, ciągle unikając kontaktu wzrokowego. Dopiął ową linkę i spacerował z nim chwilę po round penie. Czekał aż oddech siwka się uspokoi.
Gdy tak się stało, odprowadził go do stajni. Na myjce zdjął mu ochraniacze, powierzchownie go wyczyścił(na dokładne czyszczenie ogier mu nie pozwalał). Zamknął w boksie, wrzucając do żłobu marchew.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Violent Storm [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare