Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 20:51, 25 Cze 2013 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Było już późne popołudnie, kiedy zgasiłam silnik swojego forda tuż przed bramą stajni. Wysiadłam z samochodu i od razu skierowałam swoje kroki w kierunku stajni. Weszłam do budynku. Ku mojemu zaskoczeniu wszystkie boksy były puste. Spojrzałam na zegarek. No tak... Dochodziła 18 a to oznaczało, że mój ogieros szalał jeszcze na swoim padoczku.
Poszłam więc najpierw do siodlarni po pas do lonżowania, czaprak, lonżę, bat oraz uwiąz. Przytaszczyłam wszystko pod lonżownik, a następnie skierowałam się do Siwensa. Ogier akurat kłusował sobie wokół ogrodzenia rżąc i zwracając na siebie uwagę klaczy.
- Taki jesteś macho? Zaraz zobaczymy jak będzie na lonży...- mruknęłam pod nosem i przelazłam przez ogrodzenie. Violent stanął nagle nieruchomo kiedy mnie zobaczył.
- No chodź tu mały bydlaku- powiedziałam. Ogier, jakby na odpowiedź, rzucił wesoło głową i z ogromnymi baranami przygalopował do mnie. Uh, trzeba ograniczyć dawkę owsa...
Przypięłam mu uwiąz do kantara i ruszyliśmy żwawo w stronę lonżownika. Na moje szczęście Siwy nie był brudny, więc mogłam od razu zaczynać pracę. Ustawiłam ogiera na samym środku okręgu. Zmieniłam uwiąz na lonżę, chwyciłam w rękę bat i mogliśmy zaczynać.
Na początek postanowiłam spuścić z niego trochę pary. Chwyciłam mocniej lonżę i odesłałam ogiera na koło. Tak jak się spodziewałam. Kilka silnych baranów i turbo kłus. Następnie dziki galop i znów wywalanie z grzbietu. Nie zwalniałam go, czekałam aż sam się uspokoi. W końcu po 10 (!!) minutach ogier przeszedł sam z siebie do kłusa, a następnie do stępa. Kurcze, ale go nosiło... Poprosiłam go o kilka kółek stępa, coby nieco ochłonął.
Kiedy zobaczyłam, że oddech andaluza ładnie się wyrównał zaprosiłam go do środka. Wzięłam czaprak oraz pas do lonżowania i położyłam przy jego kopytach. Ogier z pochylił głowę i chrapnał zaniepokojony na widok nowych przedmiotów. Obwąchał je z każdej strony, czaprak nawet wziął do pyska . Jednak po kilku minutach zarówno pas jak i czaprak przestały go interesować, bo Violent zaczął się oglądać za Arizoną i Chocky. Ach te ogiery...
Cóż, przechodzimy do nasępnego etapu. Wzięłam w łapę czaprak i delikatnie położyłam go na grzbiet siwka. Ten nieco się wzdrygnął ale nie ruszył się z miejsca. Pochwaliłam go dając smaczka. Następnie pas. Położyłam go na czaprak, lekko dopięłam i... Panika! Violent nagle odwrócił się i z dzikimi baranami galopował wokół mnie. Próbował za wszelką cenę pozbyć się intruza ze swojego grzbietu. Cały czas go uspokajałam, skierowałam wzrok na jego łoptki i czekałam aż zwolni. Na szczęście panika nie trwała zbyt długo. Kiedy Violek zakumał, że potwór wcale nie chce go zjeść, zatrzymał się i głośno parsknął. Podeszłam do niego i sowicie go nagrodziłam. Złapałam siwka za kantar i zrobilismy jeszcze kilka kółek w stępie. Na początku czułam, że jest lekko spięty, jednak później napięcie ustąpiło i ogr zaczął pieczołowicie przeszukiwać moje kieszenie. Poklepałam go po szyi. Weszliśmy znów na środek lonzownika, zdjęłam mu całe badziewie z grzbietu i w nagrodę wypuściłam go jeszcze na padok. Niech się cieszy chłopina z ostatnich miesięcy wolności, bo już nieługo bedziemy zaczynać pracę pod siodłem
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|