Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 21:16, 02 Lip 2013 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
James zajrzał do swojego siwusa. Ogier oswoił się z tutejszymi końmi, ale z ludźmi... Nadal ciężko. Wizyty weterynarza i kowala są dla niego stresujące. Mężczyzna oparł się o drzwi jego boksu. Violent siedział w głębi, w cieniu, niechętnie się do niego zbliżył. Mężczyzna podał mu smakołyk. Wszedł do środka, głaskał go, uspokajał... Założył ogierowi kantar, dopiął uwiąz i zabrał na myjkę. Przywiązał go tam dość luźno. Przed samym czyszczeniem i siodłaniem pomasował go jeszcze odstresująco TTouchem. Potem wyczyścił szarego porządnie. Grzywę zaplótł mu w warkocze. Była dłuższa i gęstsza niż u Hope i mogła mu nieco przeszkadzać. Siwy kręcił się trochę... Ale trudno, bywa, prawda? Z siodłaniem nie było zbyt dużego problemu. Na dworze, gdy James pakował się w siodło, ogier mielił wędzidło.
Wjechali na maneż. Mężczyzna musiał na chwilę zeskoczyć na ziemię. Furtkę za nimi zamknąć... Dopiął jeszcze popręg ogierowi, szary cofnął uszy, prychnął cicho, ale nic mężczyźnie nie zrobił. James znów znalazł się na jego grzbiecie. Wypchnął go z krzyża, dał mu łydkami sygnał do stępa. Ogier ruszył energicznie naprzód, kołysząc łbem i co jakiś czas trzepiąc ogonem jak biczem. Ciepło mu było, wokół muchy latały... Chwilę potem Violent capnął którąś zębami. Na początek James dał mu luźną wodze, trzymał go tylko w odpowiednim tempie. Podwinął sobie rękawy, zdjął rękawiczki, schował je do kieszeni. Za gorąco dziś na nie! Potem złapał wodze, wszedł na lekki kontakt i zaczął wolty, koła, potem zaokrąglone ósemki, ósemki spłaszczone... Jeszcze kilka wężyków, żeby sprawdzić rozciągnięcie ogiera i to koniec. Potem wypchnął go z krzyża, dał łydkę. Ogier ładnie zaokrąglił szyję, wszedł w kłus, nie gubiąc rytmu i równowagi. Tutaj zaczęli od koła, zaokrąglanie go dość dobrze wychodziło Stormowi. Potem dwie wolty, ósemki podobne do tych wcześniejszych i znowu wężyk. Widać, że spodobała mu się praca pod siodłem i chciał z człowiekiem pracować...
Pozwolił siwkowi zagalopować. Storm trochę barankował i ogółem szarżował naprzód, zupełnie tracąc tego spokojnego ducha, którego prezentował w niższych chodach. To będzie do dopracowania, jeśli James będzie chciał na nim jeździć ujeżdżenie... I skakać przez przeszkody, a nie je taranować. Przyhamował go trochę, na co ogier przystał, ale tylko na kilka sekund. Na kolejne pomoce, zaczął machać łbem i próbować zabrania mu wodzy. James zwolnił go stanowczo. Storm uspokoił się. Poprychiwał tylko cicho, w kłusie. Mężczyzna zwolnił go do stępa. Pokazywał mu przeszkody - dopiero przy nich dawał mu długą wodzę, żeby je sobie obejrzał i nie odwalił niczego w międzyczasie. Szaremu przedstawił drągi, krzyżaki, stacjonatę. Ogier do wszystkiego podchodził z ciekawością, bez cienia strachu. James zachęcił go więc do kłusa. Hiszpan znów był dość spokojny. Najpierw poprowadził go przez linię drągów. Zdarzyło się mu kilka puknięć, bo nie unosił nóg zbyt wysoko i szedł ogółem raczej dość leniwie i na odwal. Mężczyzna zawrócił go, przejechał równolegle do drągów i znów najazd na nie. Jechali na sam ich środek. Violent próbował zboczyć ze ścieżki, ale James mu na to nie pozwolił, mocno trzymając w pomocach. Tym razem wyszło ogierowi trochę lepiej, ale nadal słabawo. Wykręcili w drugą stronę, znów prosta równolegle do drągów i kolejny najazd. Tu trafiło się jedno puknięcie - na ostatnim drągu, kiedy ogier zaczął się znowu rozluźniać. James przytrzymał go w tym żywszym kłusie, żeby się tu nie rozleniwiał przypadkiem. Naprowadził go na przeszkodę, anglezując. Kilka metrów przed nimi krzyżak 50cm. Mężczyzna wszedł w półsiad, przytrzymał szarego w kłusie, żeby najechał na przeszkodę. Violent tulił uszy i coś mu się wyraźnie nie podobało. Przeskoczył, choć z niewielkim zapasem z okropną techniką. Od razu za przeszkodą zaczął powierzgiwać i nieco się stawiać. Chyba ma dziś naprawdę zły dzień... Mężczyzna znów uspokoił go i poprowadził na koło. Tu trochę pokłusował aktywnie, czekając aż ogier się uspokoi. Gdy tak się stało, skierował go na kolejną przeszkodę - stacjonatę 45cm. Violent wyrwał przed nią do galopu, wybił się mocno, tym razem pozostawiając więcej luzu, ale nadal nie prezentując zbyt dobrej techniki. Znów po skoku zaczął tańcować i trzeba było go uspokoić. James zjechał z nim na ścieżkę, dał mu sygnał do galopu. Gdy tylko siwy barankował albo wierzgał, dostawał pomoce do przyspieszenia. Mężczyzna przetrzymał go w szybkim galopie koło dwóch okrążeń i dopiero wtedy pozwolił zwolnić. Nieco wymęczony ogier był spokojniejszy. Najechali jeszcze raz na stacjonatę. Tym razem Violent przeskoczył ją porządnie, dość dobrze baskilując, ładnie wyciągając szyję. Po lądowaniu nawet nie wierzgnął. Galopował równo, odpuszczając sobie szaleńcze szarżowanie. Mężczyzna poklepał jego szyję, skierował na kolejną przeszkodę - krzyżak 60cm. Storm postawił uszy, patrząc na kopertówkę. Nie wykazywał strachu, więc James nie przewidział, tego, co się stało... A mianowicie: siwy z jakiś metr przed przeszkodą zapomniał się wybić, przysiadł na zadzie, uskoczył na bok i w sposób spektakularny pozbył się Jamesa, który sam przeleciał przez krzyżak. Mężczyzna dobrą techniką się nie popisał. Szary w tym czasie truchtał sobie po maneżu, z dala od przeszkód, poprychując. James podniósł się z ziemi.
-Do mnie!
Violent postawił uszy i spojrzał w jego kierunku. Zna tę komendę! Zwolnił nieco, ale nie podszedł. Niech pokaże, czy ma nagrodę! Jeździec podszedł dość blisko, wyciągnął rękę, by złapać wodze... A tu siup, koń sobie odskoczył i teraz trącał jego plecy.
-Nie bawimy się w berka...
Mężczyzna odwrócił się, znów próbując cwaniaczka złapać. Ale bez skutku. Pogrzebał po kieszeniach. Już sam ten gest przykuł uwagę szarego łakomczucha.
-Do mnie, Violent!
Tym razem ogier zareagował, facet złapał wodze i podał Violentowi marchewkę. Pomęczy się trochę w tym ogłowiu... Ale nie może go zostawić bez nagrody. Poklepał szyję andaluza, wpakował się na jego grzbiet. Chwilę stępowali, James czekał aż przeżuje i połknie marchewę. Gdy ogier się z warzywem uporał, został nakierowany na najniższego krzyżaka. Tym razem mężczyzna trzymał go w mocnych pomocach, nie pozwalając zejść. W dość równym galopie siwy najechał na kopertówkę, przeskoczył ją raczej bez problemów. Znów pokazał ładny, choć nieco niedopracowany baskil, technikę raczej przeciętną. Taką techniką wykazują się rekreanci, a nie konie sportowe... Ale gdzie on się w skoki pchał z andaluzem? Jeszcze 18 letnim... Powinien z nim pójść w ujeżdżenie! Tego treningu nie miał jednak zamiaru mu odpuścić. Wziął go więc w mocne pomoce i poprowadził na stacjonatę. Violent zaczął szarpać łbem i próbował zejść z najazdu, ale ostatecznie usłuchał się stanowczych pomocy i najechał na stacjonatę, wybijając się mocno. Przez siłę wybicia skok nie był płaski. Ale technika znów nie była najlepsza. James patrzał na to dość krytycznie, bo jednak był przyzwyczajony do Hope, która była koniem skokowym raczej. Ogier był podczas całego skoku dość spięty, wylądował twardo. Przeskoczył z luzem, ale widać było, że nie sprawiało mu to przyjemności, więc James zwolnił go do kłusa i poprowadził na drągi. Przejechał je z kilka razy z obu stron. Tu ogierowi szło o wiele lepiej, bo uspokoił się, skupił. I obyło się bez puknięć. James nagrodził go ciepłym słowem, poklepaniem szyi. Po tym zjechał z nim na ścianę i zwolnił do stępa. Storm jeszcze nie był aż tak wypracowany kondycyjnie, a mężczyznie przeszła ochota do dalszego treningu, więc po prostu rozstępował siwka.
Przed wejściem do stajni schłodził mu nogi. W środku rozsiodłał go, przeczesał i odstawił do boksu.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Sob 20:11, 31 Sie 2013, w całości zmieniany 5 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|