Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 16:13, 18 Sty 2015 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
James pałętał się po całej stajni od rana, wiedział, że musi jakiegoś konia wziąć na trening... Ale ochoty za bardzo na to nie miał. I mówiąc jakiegoś miał na myśli oczywiście nowego ogiera w teamie - Enzo. Kiedyś myślał, że Skyrim ma coś z banią i jest dziki, ale potem poznał Enzo, który jest diabłem po prostu. Na pewno gdzieśtam w środku jest jakaś pozytywna strefa, ale zapewne ciężko do niej dojść. Ale James takie konie lubił. Bo wyzwania. I bo potem przyjaźń z takim jest jakby... Lepszej jakości? Stanął przed boksem karosza. Na maneżu miał już przygotowane cavaletti, na myjce leżał sprzęt i szczotki. Brakowało mu tylko konia. Karus stulił uszy na jego widok, ale mężczyzna nie za bardzo się tym przejął. Wziął jego kantar i powoli, pewnie wszedł do jego boksu. Ogier parsknął ostrzegawczo, kopnął powietrze obok niego.
-Nieładnie!
Ale się za bardzo nie przejął. Najwyżej wyląduje w szpitalu, pff. Nie zważając na jakiekolwiek protesty założył mu kantar, podpiął uwiąz i caplującego ogiera poprowadził na myjkę. Czyścił go stanowczo, bardzo uważnie - nie pozwalał karusowi na podszczypywanie, odstawianie się i wszelkiego innego rodzaju wybryki. Złych nawyków przecie nie będzie mu kształtować... Przy siodłaniu mieli troszkę problemów z przyjęciem kiełzna i podpięciem popręgu, ale w końcu przebrnęli i przez to. Byli gotowi. James wziął palcat i ruszyli na maneż.
Na ziemi rozstawione były już linie drążków i cavaletti. Na ławeczce za płotem siedział znudzony stajenny - chyba przeczuwał, że będzie miał tu coś do roboty. James jeszcze raz podpiął Laserowemu popręg, wskoczył na jego grzbiet ze schodków i zaraz po wyregulowaniu strzemion dał mu delikatną łydkę do stępa. Ogier ruszył do przodu jak torpeda, wyciągając krok. Rozluźniony... Choć nadal kombinujący. Na razie był na luźnej wodzy, więc próbował czasami przyspieszać, zatrzymywać się - testował jeźdźca po prostu. Ale mężczyzna był doświadczony w pracy z takimi jak on, więc po prostu działał odpowiednimi pomocami i wstrzymywał zapędy młodzika. Przez pierwsze 10 minut stępowali na luźnej wodzy, zapoznając się z obiektem. Mężczyzna pokazał Enzo też drągi i cavaletti, ale niewiele go obchodziły. Może je już poznał przy zajeżdżaniu... Po tych 10 minutach zaczął zbierać wodze, najeżdżać go na kontakt - ale karus co chwilę spinał się i odmawiał wejścia na kontakt. Więc wjeżdżali na kontakt, żeby znów załapać trochę rozluźnienia i kolejna próba. Znów bez reakcji, więc bardziej stanowcza powtórka z położeniem palcatu na szyi ogiera. No, i teraz karus wszedł na wędzidło, trzepiąc ogonem, jakby chciał nim zrzucić człowieka ze swojego grzbietu... Dalej półparadka, przenoszenie ciężaru bardziej na tył na zaktywizowanie zadu - i mamy piękny stęp pośredni w zebraniu, o zamaszystym wykroku, dużej aktywności. Nagrodził karusa i zaczęli właściwą rozgrzewkę. Jak zawsze najpierw wszelkiego rodzaju łuki - koła, wolty, ósemki. Enzałke czasami zginał się chętnie, czasami sztywniał w ramach buntu, czy złośliwości - ale teraz był znacznie przyjemniejszy w pracy, bo już trochę się ogarnął, że ten gościu na jego grzbiecie nie da mu strasznie poszaleć. Na zmianę z wygięciami ćwiczyli przejścia - głównie na długich ścianach, czasami na kołach. Na początek w zakresie stój, stęp, kłus - w różnych kombinacjach. Karusa zdecydowanie ciężko było zwolnić, jak już poczuł prędkość... Jeszcze przejście do kłusa, tu także łuki. Trochę kół ze skracaniem, zwalnianiem, bo znów ruszył, jakby rozpędzał się do szarży. James prawie cały czas anglezował, bo nie dało się go wysiedzieć - będzie musiał nad tym popracować, bo na zawodach ujeżdżeniowych nie będzie mógł tak się podratowywać anglezowaniem. Koło żucia z ręki, na uwypuklenie grzbietu. Półparada, zagalopowanie z koła, już z kłusa w wyższym ustawieniu. w galopie jeszcze trochę łuków, przejść do kłusa i z powrotem - i ogier już rozgrzany. James zwolnił go więc stanowczo, siadając głębiej w siodło i odchylając się z lekka do tyłu, z równoczesnym pulsującym ściąganiem wodzy. Karus bryknął kilkakrotnie, zachwycony tempem, zwolnić oczywiście nie chciał... Widać, że ma dużo energii. Zbyt dużo. Po kilku minutach James wywalczył ten stęp, ale był szybki, wyciągnięty i Enzo gnał w nim, jakby się z kimś ścigał. A to miała być chwila odpoczynku.
Mężczyzna po kilku minutach dał mu półparadę, poprawił ustawienie i najechali na drążki w kłusie. James anglezował, nad każdym drągiem ogier dostawał impuls - zupełnie niepotrzebny. Karus czasami tylko zmylał rytm, nie puknął jednak ani razu, bo jego nogi szybowały w górę w wysokiej akcji i po prostu leciał. A jak taki lecący koń mógłby dotknąć drąg? Jeździec nagrodził poprawne powtórzenia i najechali sobie jeszcze raz z drugiej strony, tym razem mężczyzna w półsiadzie. Trzeba było karego trzymać w mocnych pomocach, bo rwał się prawie do galopowania czy skakania przez drążki... Te cavaletti dzisiaj to moze nienajlepszy pomysł? Został jednak powstrzymany, i znów przejechali. Z trochę lepszym rytmem, wskazywanym przez jeźdźca - i w trochę lepszej równowadze. Zjechali na chwilę na ścianę i tu znów poprawa ustawienia, bo ogier pchał znów łeb w górę albo definitywnie uciekał z kontaktu, nos pchając do klaty, pysk do tyłu. Więc prowadząc się samym dosiadem znów chwila rozluźnienia i próby załapania wędzidła po dobroci... Trochę kłótni, skutek pozytywny za 3 czy 4 razem. Nagrodzenie. Zwolnili sobie do stępa i wjechali na drążki przygotowane na taki wykrok - raptem 4 pod rząd. W kłusie równowaga hanowera była troszkę zaburzona, więc wypadało by nad nią i skupieniem popracować w chodach niższych a potem wrócić na wyższy poziom i wejść na cavalki. Tu Enzo był trochę bardziej pewny siebie, na początku trochę wyginał się w zadzie podczas przechodzenia, więc James poprawił to łydką. Trzeba było trochę zmienić odległości, bo wykrok karusa był dłuższy - tym się zajął stajenny. Za drugim razem najechali bez zachwianego rytmu, aktywnie. Też z niezłą akcją nóg, bez obijania się po dechach. Tu Laserokoń utrzymał równowagę, nie wypadając z prostego ustawienia. Jeździec nagrodził go sowicie i uznał, że dzisiaj i tak nie jest tak źle. Słyszał, że młody wyrywa się spod kontroli często zdecydowanie mocniej i bardziej uparcie. Najechali jeszcze trzy razy w kłusie, trochę wypadania, ale rytm na plus. Na koniec, tylko na spróbowanie - jako mini wstęp do skoków - przejechali jeszcze naprzemienne podniesione drążki, a za nimi zwykłe cavaletti. Karego udało się fajnie ogarnąć (ambicja ogiera dużo dała!) i utrzymał równowagę, rytm. W połączeniu z jego bajeczną akcją nóg - nic tylko podziwiać! Po całej tej pracy Enzo jednak na zmęczonego nie wyglądał... James wszedł z nim w galop i popracowali jeszcze chwilę nad płynnymi przejściami z kłusa do galopu, a jeździec dodatkowo nad wysiadywaniem bryków. Trochę wyżył hanowera jeszcze - w końcu nie chciał, żeby ten z nadmiaru energii rozniósł boks! Zostało im już tylko 10 minut rozstępowania na luźnej wodzy z próbami zwolnienia tempa Laserokonia. Nie muszę chyba wspominać, że bez skutku?
W stajni na ogiera czekała nagroda - schłodzenie stawów, pozbycie się sprzętu i marchewka w żłobie.
-Goodbye Enzo.
Karus na pożegnanie stulił uszy, kłapnął zębami w stronę mężczyzny - żeby ten sobie nie pomyślał, że go ogier polubił.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Dirnu dnia Nie 21:52, 22 Lut 2015, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
|
Dirnu Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 21:52, 22 Lut 2015 |
|
|
Dołączył: 12 Cze 2013
Posty: 200 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
poprawka daty!
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|