Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Skrzydlata Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 19:53, 23 Wrz 2013 |
|
|
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 152 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
ojechałam dzisiaj do mojego kochanego konia, a właściwie zebry, Matt, aby pobawić się z nią na lonży bez lonży. Zabawa miałą być przednia z tym moim misiakiem.
Zwierzak był oczywiście gotowy, jak gdybym powiesiła kartkę z rozpiską gdzieś na drzwiach stajni i dała do zrozumienia, że wtedy i wtedy ma być gotowa, koniec kropka i skończona szopka.
No ale pomijając ten niewielki szczegół w naszym życiorysie, wyprowadziłam czysta zeberkę z boksu i poszłyśmy na odkryty lonżownik. Dzisiaj było na tyle przyjemnie, że mogłyśmy sobie pracować na powietrzu.
Na początek puściłam klacz z uwiązu i zdjęłam jej kantar, aby czuła się jak najbardziej naturalnie. Potem pognałam ją do aktywnego stępa, głośno i wyraźnie wyrażając swoją prośbę. Klacz słuchała mnie uważnie i ciągle była skupiona na moich ruchach. Tymczasem ja machałam sobie lonżą w rytm jej kroków i tym samym nasze odgłosy scalały się.
Po kilku kołach przekroczyłam w moim małym kółku linię jej łopatki i zaczęłam się zbliżać do klaczy, wytrącając ją z rytmu lonżą oraz głośno mówią „Zmiana”. Klacz nie wiedziała co zrobić, więc się zatrzymała. Przeszłam koło niej na stronę od ogrodzenia i popchnęłam zad, wykręcając klacz w drugą stronę do zewnątrz. W stepie mogło to być dla niej ciężkie do zrozumienia, jednak gdy ją odwróciłam, poszła stępem w przeciwnym kierunku.
Wróciłam na małe kółko po środku i znowu wystukiwałam rytm jej kroków. Klacz zgrywała się ze mną, co było dla mnie niesamowitym przeżyciem.
Po kilku kołach ruszyłam ją kłusem. Krótkimi nóżkami zamiatała piasek i wzbijała kurz, jednak szła równo i pilnowała mojego wybijania taktu. Po raz kolejny spróbowałam zmiany kierunku. Szybkim krokiem przeszłam linię jej łopatki i podeszłam, machając jej lonżą przed nosem. Głośno powiedziałam „Zmiana” i klacz, chociaż początkowo zatrzymała się, zawróciła i poszła kłusem w przeciwnym kierunku. Pochwaliłam ją głosem, po czym wróciłam na swoje miejsce po środku.
Gdy pokłusowała przez chwilę, a potem znowu zmieniłam kierunek w wyżej wymieniony sposób. Klaczka zrozumiała mnie teraz dokładnie i poszła w przeciwnym kierunku. Pochwaliłam ją głosem i wybijając coraz wolniejszy rytm zmusiłam do przejścia do stępa. Klaczka miała predyspozycje do współpracy z człowiekiem, a było to dość ciekawe, gdyż zebry z reguły źle reagują na ludzi, są w końcu dzikimi zwierzętami.
Kolejnym krokiem były zagalopowania. Ruszyłam ją kłusem wybijając szybsze tempo, po czym powiedziałam „Galop” i jeszcze wzmocniłam tempo, dodając mocniejsze uderzenie lonżą w udo. Klacz ruszyła galopem miarowo i spokojnie, ciągle słuchając mnie jednym uchem.
Zmiana kierunku przebiegła podobnie jak w kłusie, zebra zmieniła nogę po nawrotce. Te nawroty przydadzą jej się pod siodłem, a przy okazji wybitnie mi ułatwią z nią pracę. Wystarczy, że powiem „Zmiana” a ona już zmieni kierunek. Na to jednak potrzeba więcej czasu.
Po galopach dałam jej luźny kłus, w którym wyciągnęła sobie szyje i nosem zjechała do ziemi.
Po kłusie stęp do rozstępowania. Poklepałam klacz, kiedy pozwoliłam jej do siebie podejść. Była kochana, z takimi końmi aż przyjemnie się pracowało. Założyłam jej kantar i wyprowadziłam na wybieg, gdzie ruszyła porządnym kłusem, pogalopowała i zaczęła skubać trawę, zatrzymując się parędziesiąt metrów ode mnie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|