Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pon 21:41, 27 Paź 2014 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po solidnej rozgrzewce dałam ogierowi dosłownie chwilę stępa, a wtedy Jacek ustawił szybko, aczkolwiek dokładnie przeszkody dla nas. W tym czasie my zdążyliśmy się pozytywnie nastawić na dzisiejszy trening. Gdy wszystko było gotowe ruszyliśmy galopem w stronę przeszkód. Pierwszymi był szereg stacjonat. Ogierzasty cofnął uszy, ale całą sylwetkę wyparł do przodu. Dogalopował do przeszkody szybciej, po czym mocno wybił się z tyłów. Podkulił nogi pod brzuch jak tylko mógł i dał w ten sposób spory zapas. Wylądowaliśmy miękko na ziemi i już musieliśmy się wybić na kolejną przeszkodę, bo w szeregu stały trzy. W zasadzie dzieliła nas jedna foula, więc ogierowi to wystarczyło i na spokojnie z podstawionego zadu wybił się na kolejną stacjonatę. Ponownie podkulił nogi, przeszkoda nie sprawiła mu problemu, wylądowaliśmy prosto i elegancko. Nastawiliśmy się na kolejną, uszy tym razem ustawione były centralnie na następną stacjonatę. Ruby ponownie wykonał skok podobny do dwóch poprzednich i nie mieliśmy się czego wstydzić, wylądowaliśmy miękko na ziemi i pędziliśmy już do kolorowego oksera, ogier zwiększył tempo, jego mięśnie wyczuwalnie pracowały na piątym biegu, a sam ogier napalał się na przeszkody niczym na marchewkę, czy kawałek jabłka. Tuż przed przeszkodą zaczął mi podstawiać zad, ale czkałam do ostatniego momentu i dopiero wtedy pozwoliłam ogierzastemu się wybić, co dało nam jeszcze większy zapas, a z tym równała się większa motywacja do działania, więc po lądowaniu najechaliśmy na krzyżaka. Cały najazd wyszedł nam zgrabnie, a przeszkody nie stanowiły problemu, gdyż ogier był już wyrobiony w tej klasie. Swobodnie wybiliśmy się z subtelnymi pomocami i zawiesiliśmy się chwilę w powietrzu, a przynajmniej tak mi się wydawało za każdym skokiem. Lekko wylądowaliśmy na ziemi i już byliśmy w drodze do doublebarre. Tuż przed przeszkodą ogierzasty potężnie wybił się szkitami zachowując dobry kąt lotu. Podkulił naprzemiennie przody i tyły, a ja uchyliłam się w siodle do półsiadu i w odpowiednim momencie uchyliłam się z lekka do tyłu powracając do normalnej pozycji. Po lądowaniu wytrwale rusyzliśmy na następną przeszkodę, tym razem triplebarre, której wyczekiwaliśmy od samego początku. Ogier z lekka się spiął przed przeszkodą, ale uspokoiłam go gestami i samymi pomocami, gdyż mój głos mógłby go zdekoncentrować. Chwilę później był już opanowany i skupiony porządnie na swojej pracy. Najechaliśmy szybko, ale rozważnie, po czym bezbłędnie wybiliśmy się z ziemi z ogromną siłą, której tym razem nie blokowałam. Z zaskakującym zapasem frunęliśmy nad przeszkodą, po czym stanowczo przeszliśmy do fazy lądowania, gdzie się odchyliłam i już było po wszystkim. Pchnęłam go do szybszego taktu w stronę rowu z wodą. Ogier uwielbiał tę przeszkodę, więc raczej nie obawiałam się o jej psychiczne działanie na ogierzastego. Bardziej obawiałam się, że by wskoczył do imitacyjnego rowu pełnego wody, aczkolwiek to się nie stało i ogier dzielnie i dumnie pokonał rów z wodą jakby to był po prostu skok w dal i obyło się bez zawahań i protestów, a na wszelki wypadek wsparłam go jeszcze pomocami, co by mi się nie wyrwał w bok. Dalej szliśmy na stacjonatę, która była już tak standardową przeszkodą, że traktowaliśmy ją jak zwykłą rozgrzewkową, czy rekreacyjną. Ogier najazd wykonał prawidłowy, nie wahał się przed skokiem, wręcz parł na przeszkodę, ale wciąż słuchał poleceń.Wybił się porządnie i już po chwili byliśmy po drugiej stronie przeszkody. Przed nami stały jeszcze trzy z klasy L, których z lekka się obawiałam mimo mojej wiary w kasztana. Pierwszy był okser do którego specjalnie podeszłam jak do poprzednich klas, by zacząć to po prostu lekką ręką. Ogierzasty chyba widział różnicę, lecz nie zląkł się i oddał skok, który był w sam raz, kasztan lekko się rozproszył wykonując skok i niestety tak już wyszło, ale nie zraziło nas to do nowej klasy. Następny najazd wykonaliśmy na stacjonatę, która wyglądała jak każda inna przeszkoda, którą dzisiaj skoczyliśmy. Wzmocniłam ogiera łydkami, a nawet z lekka go zwolniłam, by był pewniejszy i wybił się porządnie i pewnie, co też się stało chwilę przed przeszkodą. Pochyliłam się z lekka do przodu, po czym porządnie wylądowaliśmy na ziemi i już byliśmy w drodze do ostatniej przeszkody, którą był krzyżak. Ponownie dałam ogierzastemu mocniejszą łydkę, podczas skoku on chował szkity porządnie i mocno z zachowaniem naprzemienności. Po wylądowaniu na ziemi zwolniłam go do kłusa i poklepałam porządnie po szyi i zwolniłam do stępa. Po rozstępowaniu odprowadziłam go do stajni.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Śro 13:57, 29 Paź 2014, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|