Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Lonża na drągach i kavaletti - Joanne 26.01.2014

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sueno del Lunar [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Himbeere
Pensjonariusz
PostWysłany: Nie 11:22, 26 Sty 2014 Powrót do góry


Dołączył: 21 Lut 2013

Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Z rana przyjechałam do Deandrei, zająć się Sueno - młodym ogierkiem wielkopolskim o nietypowej urodzie, będącym własnością Himbeere. Rysualka zaproponowała mi wzięcie go na lonżę i popracowanie na drągach, na co oczywiście przystałam. Każdy nowy koń, z którym mamy okazję pracować czegoś nas uczy. Ruszyłam na poszukiwanie młodziaka. Odnalazłam go wkrótce, z zainteresowaniem obserwował spor ruch w stajni. Gdy podeszłam od razu przysunął się bliżej i uważnie mnie obwąchał, pozwolił się pogłaskać, po czym zaczął zaczepiać, podskubywać, nadstawiał się do drapania, wykazywał ogromną chęć kontaktu. Uśmiechnięta poklepałam go po szyi i poszłam znaleźć sprzęt. Kierowana wskazówkami Himb szybko odnalazłam pas z wypinaczami, ochraniacze, ogłowie, lonżę etc, z czym to wróciłam pod boks ogiera. Uwiązałam go, rozebrałam z derki i sprawnymi ruchami wyczyściłam, ku mojej uciesze nie był zbyt brudny. Ogr jak uprzedzała Himb szybko zaczął się nudzić i zaczepiać mnie, bawić się wszystkim w okolicy. Póki robił to w jakimś zdroworozsądkowym zakresie pozwalałam mu, ostatecznie rozumiałam nieco jego stanowisko. Założyłam mu pas, ochraniacze, ogłowie i przypięłam lonżę. Na grzbiet zarzuciłam polarową derkę, stwierdzając, że jednak jest dość zimno. Poszliśmy na lonżownik.

Po zamknięciu bramki zacieśniłam pas tak, by się nie zsuwał i wchodząc na środek odesłałam srokacza pod ścianę. Sueno szedł obszernym, szybkim stępem, z zainteresowaniem obserwując otoczenie. Postępował 4 minuty w jedną stronę i zmiana kierunku. Ogier ładnie podszedł do mnie, gdy go przywołałam, próbował uszczypnąć przy przepinaniu lonży, a potem odesłany na ścianę bryknął lekko, machając głową. Jeszcze parę minut stępa i zdjęłam mu derkę, po czym kłus.
Sueno ruszył z początku brykając, potem jednak ładnie, aktywnie kłusował prezentując całą swoją krasę. Kłus również miał obszerny, bardzo miły dla oka. Pokłusował chwilę w jedną stronę, potem w drugą i czas na drągi. Na początek ustawiłam mu dwa po przeciwnych stronach lonżownika. Dałam komendę do kłusa i naprowadziłam go. Pierwszego zdziwiony przeskoczył, nad drugim jednak już przeszedł, ale nogi podnosił nad uszy. Z czasem wyglądało to coraz lepiej. Ogier sam wędrował z głową w dół, więc zapinanie wypinaczy uważałam tym razem za zbędne, niech samodzielnie balansuje szyją. Dołożyłam po kolejnym drągu, mając teraz po dwa, rozstawione na jeden krok, na obu ścianach. Sueno ładnie radził sobie z wyzwaniem, po pierwszym nieporozumieniu nie nastąpiła już żadna taka sytuacja. Parę razy w obie strony i teraz trzy drągi na jednej ścianie, na drugiej jeden. Tu Sueno zaczynał tracić tempo przy trzecim drążku. Spróbowałam go trochę uaktywnić w trakcie przechodzenia. Ładnie odpowiedział, zebrał siły i przeszedł jak na konia przystało. Jeszcze dwa takie przejścia i na drugą stronę. Znów trzeba go było trochę pobudzić, parę dobrych przejść i podniosłam środkowy drążek. Tego samotnika z drugiej ściany w ogóle zdjęłam, nie było po co go tam trzymać. Sueno widząc coś wyższego na początku się zbyt napalił i przeskoczył wszystkie drążki, potem wykonał nad nimi jakąś skomplikowaną akrobację jakby ratował życie i przy trzecim podejściu przeszedł może nieco pokracznie, ale bez cudowania. Pochwaliłam go i jeszcze parę razy w jedną, potem w drugą, aż zacznie przechodzić jak koń. Srokacz szybko się uczył, jednak nie chciałam przesadzać. Na drugiej ścianie ustawiłam odwrotną kombinację, aczkolwiek niższą, coby się nie pozabijał. Ku mojemu zdziwieniu Sueno bez problemu poradził sobie z zadaniem, niezależnie, w którą stronę szedł. No to podwyższamy do kombinacji pierwszej. Łaciaty ładnie podnosił nogi, pracował grzbietem, szyją i widać było, że przestał się tak obawiać drągów. Poklepałam go, gdy podszedł, zgarnęłam drągi ze ścieżki i czas na galop.
Sueno po chwili odpoczynku chętnie zagalopował, bryknął raz, drugi, po czym szedł ładnym galopem o obszernej fuli. Pogalopował chwilę w jedną stronę, potem w drugą. Porobiłam parę przejść kłus-galop-kłus i w końcu ustawiłam pojedynczego drąga. Łaciaty ładnie przez niego przegalopowywał, mimo iż za pierwszym razem wyraźnie chciał go przeskoczyć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie. Dostawiłam mu drugiego w odstępie jednej fuli. Bardzo ładnie, szedł na luzie w obie strony. No to trzeci. Też fajnie, mając więcej czasu chłopak pracował dużo lepiej. Doszliśmy do czterech drągów. Sueno trochę się pogubił za pierwszym podejściem, w drugim trochę mu pomogłam głosem i potem szło z górki. Pojeździliśmy w obie strony i podniosłam drugi z drążków. Poprosiłam Suena o kłus, potem o galop i jazda. Trochę zdziwiony wpierw przystopował, potem jednak skoczył i szedł dalej udając, że nic się nie stało. Drugie podejście było lepsze, jednak wciąż brakowało w nim pewności. Po trzech kolejnych próbach w końcu zobaczyłam to, na co czekałam. Pochwaliłam ogiera i w drugą stronę. Dużo lepiej. No to dochodzi do tego podniesiony czwarty drąg. Sueno po wielu pochwałach nabrał trochę pewności siebie i odważnie wszedł w linię. Zachęcany przeze mnie pokonał ją, może nie najlepiej technicznie, ale bez wydziwiania. Pochwaliłam go sowicie i jeszcze dwa razy. Dałam mu chwilę odpocząć, sama przeniosłam pierwszy drąg na drugą stronę, by ogr nie musiał zaczynać od koziołka. Potem poprosiłam Sueno o kłus, galop i drągujemy. Jeden, dwa, trzy, cztery. Bardzo ładnie przeszedł, chociaż stale tracił rytm i impuls. Przy trzecim podejściu spróbowałam go lekko uaktywnić. Udało się, więc pochwała i jeszcze dwa razy z takim fajnym, aktywnym galopem w środku. Po wszystkim poprosiłam ogiera o podejście, poczęstowałam smakołykiem i zgarnęłam drągi ze ścieżki.
Pokłusował jeszcze trochę z opuszczoną głową, rozluźniony, ale nie rozwleczony, parskając raz po raz. Po chwili zatrzymałam srokacza, ubrałam w derkę i stęp. Rozstępowałam go porządnie, spacerując po lonżowniku i gdy ochłonął, przestał dyszeć zabrałam do stajni.

Na miejscu założyłam mu kantar, zdjęłam ogłowie, pas, ochraniacze. Derkę zostawiłam jeszcze na chwilę. Poszliśmy na myjkę, gdzie schłodziłam ogrowi nogi i oczyściłam kopyta z piachu. Sueno był dużo spokojniejszy, ale i tak parę razy próbował mnie zaczepić. Wróciliśmy do boksu, gdzie zdjęłam mu kantar i zmieniłam derkę na cieplejszą. Dostał też jabłko w nagrodę za dobrą współpracę. Zamknęłam drzwiczki, pozbierałam sprzęt i odniosłam go na miejsce, by potem wsiąść do swojego autka i ruszyć w dalszą drogę.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sueno del Lunar [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare