Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
13.04.14r. Praca ujeżdżeniowa

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Bounty K [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lama
Pensjonariusz
PostWysłany: Pią 13:49, 18 Kwi 2014 Powrót do góry


Dołączył: 03 Maj 2013

Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Pierwszą wspólną jazdę mieliśmy już za sobą, więc postanowiłam, że na tym treningu sprawdzę jak dobrze Bounty pamięta elementy ujeżdżeniowe, których nauczył się już wcześniej. Jak zwykle rano udałam się do stadniny. Wałacha zastałam jak zwykle wyglądającego ponad drzwiami boksu. Przywitałam się z nim i od razu udałam się do siodlarni. Zabrałam stamtąd jego siodło, ogłowie oraz zestaw do pielęgnacji. Gdy wróciłam, chwyciłam uwiąz, podpięłam mu go i wyprowadziłam z boksu. Następnie przywiązałam Bounty'ego i zabrałam się za czyszczenie. Najpierw za pomocą zgrzebła dokładnie usunęłam wszelkie sklejki i inne takie. Następnie dokładnie wyszczotkowałam jego sierść. Zaraz potem wyczesałam mu grzywę oraz ogon. Na końcu wyczyściłam kopyta. Pomiziałam go trochę i delikatnie położyłam siodło na jego grzbiecie. Lekko zapięłam popręg i szybko zamieniłam jego kantar na ogłowie. Chwyciłam wodze i ruszyliśmy w stronę maneżu. Na miejsce dotarliśmy szybko. Na placu było kilku jeźdźców, jednakże Bounty podchodził do nich obojętnie.
Gdy byliśmy już po wewnętrznej części płotu, podpięłam mu mocniej popręg i zwinnie wskoczyłam na jego grzbiet. Włożyłam stopy w strzemiona i dałam mu sygnał do ruszenia stępem. Przez jedno okrążenie szliśmy bardzo wolno. Cały czas wałach miał poluzowane wodze, aby mógł swobodnie wyciągać szyjkę. Wykonywaliśmy dużo wolt, ósemek i zmian kierunku. Następnie zebrałam wodze i ruszyliśmy aktywnym stępem. Pilnowałam go żeby utrzymywał odpowiednie tempo. Podczas stępowania przećwiczyliśmy sobie najpierw zwrot na przodzie. Wałach dobrze pamiętał na czym polega ten element. Szedł energicznie, nie ciągnął nóg za sobą. Po kilku powtórzeniach zrobiliśmy jedno okrążenie stępem. Zaraz potem postanowiłam sprawdzić jak dobrze pamięta on zwrot na zadzie. Tym razem wyszło też całkiem nieźle. Przećwiczyliśmy ten zwort jeszcze parokrotnie i ruszyliśmy ponownie stępem wzdłuż płotu. Chodem tym pokonaliśmy kilka okrążeń, a następnie przeszliśmy do kłusa. Jedno okrążenie przejechaliśmy dosyć leniwie, ale od drugiego pilnowałam już żwawego kroku u wałacha. Kiedy wdrożył się w rytm, sam nawet próbował przyspieszać. Podczas każdego okrążenia wykonywaliśmy woltę we wszystkich narożnikach. Co dwa koła zmienialiśmy kierunek po przekątnej. Co jakiś czas pojawiały się także ósemki oraz serpentyny. Następne dwa okrążenia przejechaliśmy cały czas wzdłuż płotu. Kasztan zaczął mi coraz bardziej przyspieszać do przodu. Wtedy też postanowiłam, że czas go trochę uspokoić. Robilismy wolty w każdym narożniku, a podczas nich starałam się utrzymać go w jak najwolniejszym kroku, a pomiędzy nimi zachęcałam do bardzo szybkiego kłusa. Po jednym okrążeniu przejechanym w taki sposób, Bounty uspokoił się i mogłam nad nim całkowicie zapanować. Zmieniliśmy kierunek półwoltą. Po trzech kolejnych okrążeniach przeszliśmy na chwilę do stępa. Poluzowałam wodze, aby kasztan mógł swobodnie wyciągnąć szyję, jednak starałam się, aby szedł jakoś w miarę chętnie do przodu, a nie się wlókł. Podczas stępowania skróciłam sobie trochę strzemiona. Poklepałam Bounty'ego po szyi, zebrałam wodze i dałam mu łydkę. Posłusznie ruszył żwawym kłusem przed siebie. Przejechaliśmy dwa okrążenia i zmieniliśmy kierunek po przekątnej. Zaraz potem pokonaliśmy również dwa koła kłusem, a zaraz potem przyspieszyliśmy do galopu. Poluzowałam Bounty'emu lekko wodze, nadal utrzymując kontakt i usiadłam w siodło. Wałach szedł dosyć żywo, jednak równo, bez szaleństw. Pochwaliłam go. Jechaliśmy tak do przodu przez jakiś czas. Na jedno okrążenie pozwoliłam mu znacznie przyspieszyć. To było naprawdę coś. Kasztan szedł bardzo chętnie do przodu i gdy tylko uzyskał moje pozwolenie na szybszy krok, dał z siebie wszystko. Po przejechaniu jednego okrążenia w tym tempie znów zwolniliśmy krok, jednak nadal galopując. Pokonaliśmy kolejne cztery okrążenia tym chodem. Następnie przećwiczyliśmy kontrgalop podczas następnych dwóch okrążeń. Zaraz potem zwolniliśmy do kłusa na jedno okrążenie. Zmieniliśmy kierunek półwoltą, a chwilę później znów ruszyliśmy galopem. Wałach już na samym początku strasznie chciał przyspieszyć, jednak udawało mi się utrzymać go w spokojnym, równym tempie. Walczył ze mną trochę przez chwilę, ale w końcu się dogadaliśmy i szedł już takim krokiem, jakiego ja od niego wymagałam. Poklepałam go po szyi w ramach pochwały. Po czterech tak przejechanych okrążeniach, tak jak poprzednio, dałam mu jedno szybsze, żeby sie trochę wyszalał. Bounty'emu długo powtarzać nie trzeba było. Natychmiast popędził przed siebie, nawet szybciej niż ostatnio. Poluzowałam mu wodze, żeby wygodniej mu było galopować. Po przejechaniu jednego pełnego okrążenia w tym tempie, zaczęłam powoli skracać wodze i zwalniać krok wałacha. Po dwóch kolejnych okrążeniach jechaliśmy już bardzo spokojnym, równym galopikiem, więc postanowiłam, że i w tę stronę przećwiczymy kontrgalop. Bounty dobrze sobie z nim radził. W ten sposób pokonaliśmy kolejne dwa okrążenia. Zaraz potem zrobiliśmy jeszcze jedno zwykłym galopem i przeszliśmy do kłusa. Pochwaliłam kasztana. Jeździliśmy kłusem przez cztery okrążenia. Podczas nich wykonywaliśmy różne wolty, serpentyny oraz ósemki. Następnie zmieniliśmy kierunek po przekątnej. W tę stronę także przekłusowaliśmy cztery kolejne okrążenia. Zaraz potem przeszliśmy do stępa i takim też chodem jechaliśmy już do końca jazdy. Poluzowałam kasztanowi wodze, żeby mógł swobodnie wyciągnąć szyję. Gdy z jego sierści zniknął prawie cały pot, skierowaliśmy się w stronę wyjścia. Tuż przed nim zatrzymałam wałacha i zeskoczyłam z siodła.
Poluzowałam mu popręg, chwyciłam wodze i ruszyliśmy w stronę stajni. Kiedy dotarliśmy na miejsce, szybko zamieniłam jego ogłowie na kantar i zdjęłam mu siodło. Wytarłam go dokładnie do sucha, a następnie ponowiłam całą procedurę pielęgnacyjną. Gdy był już cały czysty, obdarowałam go smakołykami i wprowadziłam ponownie do boksu. Odniosłam rzeczy do siodlarni. Wróciłam jeszcze, żeby się pożegnać i udałam się domu.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Lama dnia Pon 18:49, 12 Maj 2014, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Bounty K [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare