Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Trening z obcym: zabawa z piłką by Skrzydło

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Bounty K [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lama
Pensjonariusz
PostWysłany: Wto 12:44, 08 Kwi 2014 Powrót do góry


Dołączył: 03 Maj 2013

Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Po raz kolejny tego oto dnia byłam zmuszona wybrać się do Deandrei. Jest to dla mnie okrutne przeżycie po całym dniu w stajni pełnej swoich koni.
Tym razem, kiedy wjechałam na podwórko ktoś się właśnie szykował w teren. To była Sayu i Arryj. Obie siedziały na swoich rumakach i już miały wyjeżdżać. Gdzieś ze stajni wyłoniła się Zenyatta na swój trening. Potem zobaczyłam wracającą Gniad z Demonem i jego jeźdźcem.
Wygramoliłam się z samochodu i, po dokładnym oglądnięciu się i zobaczeniu, że nikt się do mnie nie skrada, wyciągnęłam, z niemałym trudem ogromną, niebieską, gumową piłkę. Kiedy spojrzałam na nią krytycznie, uznałam, że tylko cud się zdarzył i zmieściła się na tylnym siedzeniu. Fakt, że siedzenia rozłożone i samochód miał z tyłu duuuuuuuużo miejsca, ale jednak.
Położyłam piłkę na betonie i zamknęłam samochód. Zaczęłam toczyć przed sobą piłkę w stronę hali. Modliłam się, aby była pusta.
Wszyscy zerkali na mnie, konie, jeźdźcy, trenerzy, a ja dzielnie pchałam przed sobą piłę, która sięgała mi prawie bioder.
- O matko. – znowu kolejny zawał. Czy tu nie może być tak cicho, jak u mnie? Nikt nie wykrzykuje nic za moimi plecami.
- Co się stało? - odwróciłam się, przytrzymując piłkę, aby nie odtoczyła się. To była Chocky.
- Na co ci ta piłka, taka wielka? – zapytała mnie z wytrzeszczonymi oczami.
- A tak, dla zabawy. Może nie dla mnie, a dla tego nowego, Av... Bountiego?
- Aha. No. To jak ogierek nie zejdzie na zawał, to będzie dobrze.
- Rozumiem, że życzysz mi powodzenia?
- Ależ oczywiście. – uśmiechnęła się. – Ja idę po Liht, ją trzeba też rozruszać.
- Powodzenia również, w takim bądź razie.
Potoczyłam piłkę przed sobą dalej. Otworzyłam drzwi hali i zobaczyłam totalną pustkę. Ułożyłam piłkę na środku i do drzwi przybiłam pinezką karteczkę, że cała hala jest zajęta.
Poszłam do stajni w poszukiwaniu tego małego marudy. Trochę się nałaziłam, jednak kochana Av zostawiła mi jego sprzęt do czyszczenia, a jego samego w sumie czystego. Wyprowadziłam malucha i przywiązałam, niepewna co do relacji, że sam stoi, jak się go czyści. Wolałam nie ryzykować pogonią po całej stajni za roczniakiem.
Wyczyściłam tylko kopytka. Sierść okazała się lśniąco czysta.
Poszliśmy raźnym krokiem na halę. Ogierek podkłusowywał i rżał radośnie, kiedy widział jakiegoś konia. Większość odpowiadała i robił się jeszcze większy, nieznośny hałas.
Wleźliśmy w końcu na halę, dokładnie zamknęłam wejście i delikatnym ruchem rozpięłam kantar. Zdjęłam go z głowy podrostka i patrzyłam co zrobi. Bounty zrobił piękny zwrot na zadzie i pognał przed siebie. Prawie zahaczył mnie kopytkiem, kiedy bryknął wysoko.
Patrzyłam, jak ogierek biega, pełen energii i wigoru. W końcu jednak zauważył piłkę. Patrzył na nią z odległości około dziesięciu metrów, przy czym stał jak wryty, jakby go do ziemi przykleili. Chrapy rozdęte, oczy jak pięć złotych. Po prostu zgłupiał.
Podeszłam do piłki wolnym, spokojnym krokiem, udając, że mam dobry humor i uśmiechając się jak głupia. Bounty w końcu machnął głową, jakby mu to coś dało, a potem zniżył łeb, zaciągnął powietrze i znowu go poderwał.
Doszłam do piłki i potoczyłam ją w stronę ogierka. Co ciekawe, ten się nawet nie ruszył tylko patrzył i niuchał uważnie. Ciekawa reakcja, nie powiem. Zaczęłam więc turlać tę piłkę i skakać wokół niej, jakby mnie z wariatkowa wypuścili. Bounty nie znał mnie, więc nie mógł się przełamać. W końcu ruszył się z miejsca i zaczął krążyć wokół mnie i piłki. Ja nie zwracałam na niego uwagi i wmawiałam sobie, że świetnie się bawię, a ból w łydce jest wyimaginowany.
Bounty zaczął się ruszać. Już nie tylko w stępie, ale i w kłusie i galopie. Zaczął obskakiwać mnie i piłkę, ale z, jego zdaniem, bezpiecznej odległości. Tańczył, zrywał się z miejsca, zawracał, świrował, albo stawał dęba i ruszał w innym kierunku. No wariactwo. W końcu jednak przekonał się i podbiegł do mnie i turlającego się przedmiotu. Zatrzymałam się, a ogierek wpadł na piłkę, która potoczyła się daleko, a sam konik odbił się i wylądował prawie że na zadku. Zaśmiałam się, szczere chyba pierwszy raz tego dnia, a konik spojrzał na mnie i uniósł się z ciekawie ułożonych kończyn. Podszedł do piłki, jednak teraz był dużo spokojniejszy. Dotknął jej nosem, a ta odtoczyła się. Bounty odskoczył, kiedy się poruszyła. Ciekawość jednak zwyciężyła i konik podszedł znowu i trącił ją mocniej. Tym razem, kiedy drgnęła i odtoczyła się, skoczył na nią i znowu się odbił, a piłka poleeeeeciała. Ogierek, zdziwiony, leżał z rozkraczonymi nogami na piasku.
- Wstawaj! – zaśmiałam się. Znowu. Bounty znowu na mnie popatrzył i wstał, niezdarnie podstawiając pod tyłek tylne, a potem ustawiając dobrze przednie nogi. Podgalopował do piłki i pacnął ją tyłem, zaraz po tym, jak zrobił błyskawiczny zwrot. Piłka odbiła się od ziemi i jeszcze kilka razy podskoczyła, kiedy lądowała w miejscu. Znalazła się w rogu hali.
Podeszłam do ściany i patrzyłam. Ogierek podszedł do piłki i znowu mocno ją kopnął. Piłka poleciała do góry, po czym odbiła się od bandy i poleciała prosto na ogierka. Ten uciekał szybko, jednak piłka była nie co szybsza i ugodziła w źrebaczy zadek. Bounty ruszył jeszcze szybciej i zrobił piękny zakręt z wywaleniem ziemi na widownię.
- Kurde no! – usłyszałam zza bandy. Ktoś się podniósł z siedzenia i popatrzył na mnie, po czym wytrzepał się z ziemi. To była Dejcu.
- A ty tutaj czego szukasz? – zapytałam. Bounty w tym czasie próbował swoich sił na piłce, tym razem lądując na niej całym cielskiem, przeturlał się i zleciał na bok.
- Ja... Chciałam popatrzyć. Nikt mi tu nigdy kartek nie wieszał.
- Przynajmniej miałam spokój.
- No i mogłaś sobie potańczyć i pośpiewać do piłki. – roześmiała się, prawie jej powietrza brakowało.
- Ha ha ha... Ależ zabawne. To miało przełamać ogierka. – moja wina, że się zapomniałam i zaczęłam wyć jakąś dziką pioseneczkę, która akurat mi wpadła do głowy. – Teraz to już tylko można podziwiać tego wariata małego, jak kombinuje.
- A no można. O! Zobacz! – Deju nieładnie wskazała palcem. Jej szczęka powędrowała w dół.
- Co...? – pytanie zamarło mi na ustach, kiedy zobaczyłam, co robi Bounty.
Proszę państwa ogierek właśnie wymyślił sobie, że piłka się rusza i zaczął ją uderzać kolejnymi kopniakami, po czym podbiegał do niej i pakował się pod nią, żeby ta odbiła się od jego grzbiety, który w chwili, kiedy piłka go dotykała, wystrzeliwał do góry, wyginając się niesamowicie.
- Oj, będzie walił z krzyża, chyba, że zaakceptuje bez problemu jeźdźca.
- Ta... - Dei patrzyła cały czas. Nie mogła się nadziwić, cóż ten koń robi. Zwłaszcza, że piłka dolatywała prawie do połowy wysokości hali, a nie powiem, jest dość ciężka. Ma grubą ściankę, żeby nie szło jej zbyt łatwo przebić.
Patrzyłyśmy obie przez kilkanaście minut, jak Bounty sobie radzi z zabawką. W końcu jednak przestała go zachwycać i zaczął się tarzać majestatycznie.
- Koniec tego dobrego. Idziemy do stajni, łobuzie. – powiedziałam do niego i zawołałam go po imieniu. Ten podszedł, niepewnie, ale założyłam mu kantar i zaprowadziłam do stajni. Deju się gdzieś zmył.
W stajni sprawdziłam jego kopyta, wytrzepałam miękką szczotką z piasku i do boksu. Tam zostawiłam z cukierkiem w pysku. Poszłam po swoją piłkę, wpakowałam ją z trudem do samochodu i wróciłam do cichego domku.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Bounty K [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare