10.10.14r - Ujeżdżenie L

Dołączył: 11 Mar 2011 Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wjechaliśmy kłusem na czworobok i momentalnie przeprowadziłam ogiera na środek, gdzie wykonaliśmy zatrzymanie wraz z nieruchomością. Ogier z lekka się burzył i nie do końca chciał wystać te trzy sekundy, ale próbowaliśmy do momentu w którym robił to już naturalnie i nawet nie było protestów. Od razu pchnęłam go do galopu i na końcu skręciliśmy w lewo, by iść koliście i pełnie. Ogier był skupiony na swojej pracy i nie humorzył dzisiaj, więc warunki były dobre. Na spokojnie zwolniłam go do kłusa i potuptaliśmy tak ćwiczebnie robiąc zmianę kierunku. Gdy już nam się to udało zwolniłam do pośredniego stępa i wykonaliśmy swobodne koło o średnicy 10m, co nas trochę zrelaksowało. Gdy wróciliśmy do tego punktu, w którym je zaczęliśmy pchnęłam ogierzastego do kłusa i zrobiliśmy to koło jeszcze raz. Następnie pokonaliśmy tę samą drogę w galopie. Ogier był chętny do pracy, bo te koła nawet go nie zniechęciły, co by już się normalnie stało wcześniej. Wróciliśmy do kłusa na ścianie i wykonaliśmy serpentynę dla rozgrzewki o trzech łukach/punktach. Ogierzasty był co i raz bardziej skupiony. Wyszczerzyłam się i zatrzymałam ogiera do pięciosekundowego unieruchomienia, co teraz przyszło nam już z łatwością, choć było dłużej niż na początku, ale wydawało się, że wszystko jest ok. Przeszliśmy w stęp swobodny i zrobiliśmy półwoltę co by się rozruszać i jakoś urozmaicić te ujeżdżeniowe trudy. W środku wolty przeszliśmy do kłusa i już spokojnie anglezując mogłam zdziałać więcej. Przeszliśmy przez wszystkie punkty czworoboku po kole i wykonaliśmy koło o średnicy 15m. Można było stwierdzić, że nie wyszło nam koślawo, a wręcz perfekcyjnie, więc nie miałam się o co martwić i leciałam dalej. W spokoju kłusowaliśmy, a ja tylko wymyślałam co i raz nowe zadania. Wykonaliśmy woltę i w środku niej zatrzymanie z nieruchomością na aż 10 sekund, co by nam się udało. Ogier nie kaprysił, polecenie wykonał. Pojechaliśmy dalej, od rogi zaczęliśmy zmianę kierunku, będąc pośrodku ujeżdżalni przeszliśmy do galopu. Wydłużałam mu chód, by zaraz po chwili go skrócić. Kolejne koło o średnicy 10m na nas czekało. Do połowy koła jechaliśmy krokiem wydłużony, potem już go skróciłam. Bez nerwów zwolniliśmy na zakręcie do stępa i ponowna zmiana kierunku tylko, że w stępie pośrednim. Ogierzasty strzygł uszyskami zaciekawiony. Kolejne zatrzymanie, trzy sekundy nieruchomości i od razu przejście w galop. Zaraz później zwolniliśmy do kłusa i przejechałam z nim przez drągi, co by potrenować z lekka jego sprężystość i lekkość chodów. Powracaliśmy na dragi kilka razy. W każdej części hali było co innego. Najechałam z nim na cavaletti, co ogier przyjął z zadowoleniem i naprzemienne skośnie poustawiane drągi o różnych wysokościach. Po tym wszystkim mogłam w spokoju wykonać zmianę kierunku, zatrzymanie z uwzględnieniem nieruchomości i przejechanie pełnego koła w kłusie ćwiczebnym. Na koniec zjechałam na linię środkową, zatrzymanie z nieruchomością, ukłon i... Poklepanie w szyję z wielką dumą. Przypomnieliśmy sobie tak, żeby było dobrze. Rozstępowałam ogiera i odprowadziłam do stajni.