Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
16.07.14r - Skoki L, L1 do P, P1 czyli 2w1

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sens Życia [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eviline
Pensjonariusz
PostWysłany: Wto 16:38, 15 Lip 2014 Powrót do góry


Dołączył: 11 Mar 2011

Posty: 321
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Wpadłam do stajni nachmurzona jak nigdy. Poszłam do siodlarni nie witając się nawet z Sensem, na co on zareagował głośnym rżeniem. Tak, upominał się o czułość, ale co ja mogłam poradzić? Wróciłam z całym sprzętem, który niechlujnie ułożyłam na miejscu. Wyciągnęłam ogiera z boksu i zaczęłam go porządnie szczotkować, co dla niego było zadowalające, bo czuł się niemalże jak podczas profesjonalnego masażu, a to się ceni. Parsknął zadowolony i zrelaksował się maksymalnie i co jakiś czas pochrapywał, a ja musiałam się męczyć z jego zaklejkami, bo czemu by nie. Gdy byłam już upewniona, że jest odpowiednio czysty, sięgnęłam po kopystkę i poleciałam do tylnych kopyt. Pomińmy, że musiałam dać ogierowi kuksańca i dopiero wtedy podał mi nogę, bo żadne inne metody się nie sprawdzały. Jakby te kopyta miał w cemencie. Mruknęłam coś do siebie na co on zareagował głośnym, karcącym rżeniem. Spojrzałam się na niego pobłażliwie i kontynuowałam swoje zadanie. Przy ostatnim kopycie miałam ten sam problem, ale jeden kuksaniec to było za mało, ogier tylko drgnął, ale nogi nie podał.
- Sens! - Powiedziałam głośniej poważnym tonem na co on od razu podniósł nogę. Westchnęłam rozżalona i szybko pozbawiłam kopyta siana, błota i kamieni. Stanęłam koło niego i nałożyłam mu nowy, czerwony czaprak, a na niego siodło skokowe, które jak zwykle zakładałam na palcach. Podciągnęłam mocno popręg. Widziałam już, że się nadymał, więc wiedziałam, że jeszcze będę musiała je poprawić jeszcze przynajmniej trzy razy. Nie byłam z tego powodu zachwycona. Uklękłam i zaczęłam zakładać ogierowi nowe, czerwone ochraniacze. W końcu wydałam fortunę by miał nowy komplet i żeby nikt mi więcej nie mówił, że coś jest źle. Sens już się trochę denerwował, więc przyspieszyłam tempo, zapięłam ostatni ochraniacz i sięgnęłam po ogłowie. W trymigach zdjęłam kantar z gniadosza i założyłam mu ogłowie. Trochę się z tym szarpaliśmy, ogier nie chciał otworzyć pyska na początku, ale ustąpił sile perswazji . Pozapinałam ogłowie, chwyciłam za wodze i zaprowadziłam ogiera w kierunku hali.
Przeszkody zostały już porozstawiane, więc wsiadłam na ogierzastego i zachęciłam go do stępa. Ogier ruszył chętnie i poruszał się żwawo jak na chęć robienia czegokolwiek o dziewiątej rano. Nakierowałam go na drągi do których chciał wyrwać kłusem, lecz go wstrzymywałam uparcie. Przemierzył je porywczo, ale bez żadnych puknięć, choć był trochę rozkojarzony. Zaraz za dragami zrobiliśmy woltę, którą szczerze trochę odwaliliśmy trochę kwadratowo, ale przecież to nie jest dresaż, czyż nie? Postanowiłam zrobić półparadę przed zmianą chodu, więc usiadłam mocno w siodło, nieco cofnęłam łydki i zaczęłam wypychać konia całkowicie zamykając na niego rękę. Ogier od razu się rozbudził i wiedział, że będziemy coś działać, a ja spokojnie przeszłam do kłusa. Ogier zganaszował się prawidłowo, cały czas trzymałam z nim kontakt i anglezowałam w jego rytm, działaliśmy jak najbardziej harmonijnie. Zrobiłam paradę, zablokowałam konia od zadu, a Sens prawidłowo się zatrzymał. Przytrzymałam go tak trochę i gdy już byłam zadowolona z efektów, ponownie przeszłam do kłusa. Wjechaliśmy na drągi, ogier był cały czas usłuszny i skupiony, a ja przepełniona dumą. Postanowiłam dać mu nagrodę i puściłam go galopem dookoła hali. Ogier wyrwał do przodu wielce ucieszony, fikał baranki jak mało kto, a ja spokojnie je wysiadywałam. Po chwili zrobiłam półsiad, dałam ogierowi łydkę i pozwoliłam by biegł ile mu w duszy gra, oczywiście w granicach rozsądku. Ogier wypruł do przodu mocno wybijając tylne kopyta od ziemi, co dawało bardzo fajny efekt, ale nic nie może przecież wiecznie trwać, zwolniłam ogiera do kłusa dosłownie na moment. Musiałam się zorientować z której strony zrobić najazd. Dostrzegłam stacjonatę 10 cm ubarwioną w zielono-żółte pasy. Popędziłam ogiera do galopu i wprost na nią. Skupił się na przeszkodzie, biegł do niej coraz szybciej, wybił się mocno i przeskoczył stacjonatkę ze sporym marginesem. Skąd on tyle w sobie siły dzisiaj miał? Upadliśmy głucho i wyrwaliśmy się do przodu, poklepałąm ogiera w podzięce za ładny poprzedni skok. Parsknął krótko, jakby w odpowiedzi. Zaraz za minioną stacjonatą stał krzyżak 105cm upstrzony biało-niebieską farba, a zaraz za nim stary doublebarre 110-115cm z obdrapaną farbą. Wchodziliśmy już na wysokości w klasach P i P1. Wystraszyło mnie to trochę, ale postanowiłam spróbować,bo przecież sporo się ostatnio rozwinęliśmy, a i od ogiera czułam, ze jest gotowy i tak samo jest w stanie to przeskoczyć te straszaki. Przy krzyżaku wybił się nisko, a zarazem w dziwny skos, by zaraz po nim zachrapać szybko kilka razy, odbić się zdecydowanie mocniej od ziemi i przelecieć nad okserem z mocno podciągniętymi nogami, ale zarazem z pełną gracją. Odetchnęłam z ulgą, gdy już pojawiliśmy się na ziemi. Ekscesów już dzisiaj nie bedzie. Reszta przeszkód to przeważnie stacjonaty i krzyżak i jedno triplebarre. Szliśmy więc raźno do przodu. Na następnej przeszkodzie musieliśmy zrobić lotną i później wejść w ostry zakręt, co nie było dla nas zbytnim wyzwaniem, a raczej ciekawą zabawą. Ogier zobaczył okser 105cm i runął w jego stronę, złapałam go na mocniejszy kontakt, skrócił krok tuż przed przeszkodą, zachrapał szybko i zdecydowanie kilka razy po czym w pełnym skupieniu wybił się pewnie, ja pochyliłam sie do półsiadu, zmieniłam ciężar ciała i łydkę, a ogier zrobił idealnie lotną, zaraz potem twardo wylądowaliśmy na ziemi i weszliśmy w zakręt za którym mieliśmy triplebarre 90-100-110. Pchnęłam ogiera mocno w stronę przeszkody, a on z początku galopował do niej niepewnie, bojaźliwie. W końcu jego myśli skupiły się tylko wokół przeszkody. Zrobił ładne podejście, wybił się mocno i równo, z podciągnietymi mocno nogami przeskoczył tę jakże straszną przeszkodę, za co poklepałam go po szyi. Wydłużył swój galop, po czym nakierował się na skok-wyskok, czyli stacjonata, krzyżak, stacjonata o wysokościach 105-115-110. Nie baliśmy się do niej podchodzić. Sens był zajarany tą całą sytuacją, chodził elastycznie, parskał i mimo lekkiego zmęczenia, piany z pyska, dawał z siebie wszystko co tylko na tę chwilę mógł, więc czego mieliśmy się bać? Pewności siebie?. Podleciał do przeszkody i zaczynaliśmy się szybko odbijać od ziemi w kilku seriach. Z boku wyglądało to niezwykle oryginalnie. Ogier co i raz postawił kopyta na ziemi, to zaraz wybił się tylnymi i od nowa. Widowisko niesamowite, a i mi siedziało się wygodnie ciągle się odchylając lub pochylając i same wspomnienia tego przejazdu są upstrzone barwami. Przeszkód, hali, Gniadego... Na samym końcu toru przeszkód ogier strzelił soczystego baranka, a ja zobiłam paradę, zablokowałam dosiad i ręce, a on się zatrzymał. Byłam z niego wielce zadowolona. Rozstępowałam go spokojnie, na luźnej wodzy z wyciągniętymi nogami ze strzemion. Klepałam go po szyi w nagrodę, a on był z siebie widocznie dumny. Zsiadłam z ogiera i odprowadziłam go do stajni w której zdjęłam Sensiakowi osprzęt, oblałam mu nogi wodą i wprowadziłam do boksu. Sama poszłam zająć się innymi końmi.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Eviline dnia Nie 0:07, 14 Wrz 2014, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Sens Życia [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare