25.05.15r - Ujeżdżenie L, program L3

Dołączył: 11 Mar 2011 Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów Ostrzeżeń: 0/5

Wjechałam z klaczą kłusem roboczym w punkcie A, ta mała bestyjka widocznie chciała coś wywinąć, gdyż z lekka posapywała, a co było u niej równoznaczne z brojeniem, więc unormowałam ją łydkami i jakoś na chwilę obecna się uspokoiła. Spokojnie dotarłyśmy do punktu X, gdzie zatrzymałam klacz i obyło się bez większych protestów. Ukłoniłam się po czym pchnęłam klacz ponownie do kłusa Na końcu skręciłyśmy w lewo (punkt C)i dalej elegancko podążyłyśmy przed siebie z uwzględnieniem, że narożnik (punkt E) był prawidłowo wyjechany. Klacz szła bardzo dobrze, nogi z dobrą akcją, więc nie miałam się o co martwić. W punkcie X zrobiłyśmy dwudziestometrowe koło w lewo z dobrym zgięciem, ale nie wiem jak nam wyszło z mierzeniem odległości, w każdym razie zachowałyśmy jego prawidłowy kształt. Zaraz po wykonaniu jednego koła zaczęłyśmy drugie, ale w prawą stronę. Wyszło nam nawet lepiej niż poprzednie, klacz rozciągała się i poprawiała jeszcze bardziej swój wynik. W punkcie B odbiliśmy w prawo, gdzie klacz stawiała lekki opór, ale szybko dało się to naprawić, więc już jakiś malutki błąd jednak się odhaczył. Pomiędzy punktami A i K zagalopowałyśmy roboczo z prawej nogi, a całe przejście zachowywało niejaką równowagę i płynność. Pochwaliłam klacz poklepując jej szyję. Szybko też dojechałyśmy do punktu E, gdzie odbiłyśmy w lewo z zamiarem zrobienia kolejnego koła przy którego wykonaniu klacz okazała się dość elastyczna i bez przeszkód wykonała swoje zadanie. Pomiędzy punktami E i H zwolniłyśmy do kłusa roboczego z harmonijnym i lekkim przejściem, a potem dalej raźno i do przodu. Przez MXK zmieniłyśmy kierunek kłusem roboczym anglezowanym, prawidłowo wyjechałyśmy z narożnika i dość prosto i precyzyjnie przejechałyśmy po linii, byłyśmy rozluźnione, a moja sylwetka nadal wyprostowane, lecz nie sztywna i od K znowu roboczo do przodu. W punkcie A zwolniłam klacz do stepa pośredniego, a ta odpowiednio zareagowała pomoce i dostosowała energiczne tempo do wymagań. Ruszyłyśmy stępem swobodnym przez punkty F i X, aż do M, gdzie powróciłyśmy do pośredniego. Klacz mimo dość dla niej skomplikowanego układu była rozluźniona zadziwiająco spokojna, a jej chód energiczny i aktywny. W punkcie C zakłusowanie z płynnym przejściem i dobrą akcją nóg po czym roboczo dojechałyśmy do punktu E i wykonałyśmy kolejne koło w lewo w kłusie anglezowanym ze stopniowym wydłużeniem i obniżeniem szyi. Żucie z ręki nie jest dla nas straszne, zachowałyśmy harmonię i spokój przejazdu przy tym ćwiczeniu, oddawałam jej wodze i swobodnie mogłam ponownie je nabrać bez protestów ze strony klaczy, a jej szyja elegancko poruszała się zgodnie z zadaniem. Klacz zdecydowanie podążała za wędzidłem, nie odrzucała go i była spokojna przez całe to ćwiczenie. Samo nabranie wodzy miało miejsce przed punktem E, a w samym już punkcie leciałyśmy dalej prosto już normalnym kłusem roboczym. Pomiędzy A i F zagalopowałyśmy roboczo z lewej nogi zachowując sprężystość kroku i płynność przejścia. Od punktu B zrobiłyśmy koło w lewą stronę, a klacz widocznie lubiła to ćwiczenie, ja tylko odmierzałam odległość, ona porządnie się wyciągała i nie była w tym kanciasta, cały jej chód był nadal energiczny. Pomiędzy punktami B i M zwolniłyśmy do kłusa roboczego z energią i zachowaniem takiej samej harmonii przejazdu jak i przejścia. Wykonałyśmy zmianę kłusem roboczym anglezowanym przez punkty HXF z dobrą równowagą i prawidłowym wyjechaniem narożnika. Od F wróciliśmy do roboczego i już swobodnie w punkcie A zjechaliśmy na linię środkową, a w punkcie X zatrzymałam klacz i wykonałam ukłon. Czworobok opuściłyśmy na długiej wodzy, a potem dałam klaczy czas na rozstępowanie i gratulacje po dobrze wykonanym treningu,.