Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eviline Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 2:22, 06 Sty 2015 |
|
|
Dołączył: 11 Mar 2011
Posty: 321 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Zabawa w przyjaźń
Przyszedł czas na siedem gier. Przyprowadziłam ją na hale i zaczęłam od zabawę w przyjaźń. Zaczęłam dotykać źrebaka rękami po całym ciele, starając się, żeby nie ominąć żadnego miejsca. Kiedy źrebak był zaniepokojony brałam rękę, a następnie powoli stopniowo ją przybliżałam, w to miejsce. Robiłam tak kilka razy dopóki koń uspokajał się. Robiłam wszystko swobodnie z rozluźnieniem, żeby klacz czuła się komfortowo i była cały czas rozluźniona. Kiedy już wszystkie miejsca były "podotykane" i koń bez problemy reagował na dotyk wzięłam grzechotki, puszki, jakieś stare hałasujące rzeczy i ekwipunek jeździecki i zaczęłam go tym dotykać i wokół niego wymachiwać. Ogólnie nie bał się, tylko czasami się zawahał co od razu poprawiliśmy. Potem przyszedł czas na bata. Klaczka już pracowała z batem. Mogłam swobodnie nim nad nią wymachiwać, ale kiedy już uderzałam nim o ziemię zaczęły się problemy. Klaczka cofała się i niepokojąco tupała kopytkami. Kiedy się niepokoiła odchodziłam trochę i znów machałam nim w powietrzu. Kiedy klaczka nie zareagowała na uderzenie batem o ziemie nagrodziłam ją. Świetnie się dzisiaj spisała.
Zabawa w jeża
Dzisiaj postanowiłam kontynuować 7 gier. Chciałam zrobić z nią zabawę w jeża. Zaprowadziłam ją na halę. Miałam nadzieję, że klaczka dobrze wykorzysta tą zabawę w przyszłości. Zaczęłam od delikatnego naciskania go palcem w pierś. Na początku tylko sierść, klaczka nie reagowała więc zaczęłam naciskać na skórę, też nic, więc przeszłam do uciskania mięśnia. Dopiero teraz klacz naprężyła mięsień, ale ze względu na niewygodę odpuściła i przeniosła ciężar na tył. Wtedy puściłam, ale na chwilę. Potem znów ucisnęłam pierś. Teraz też zareagowała dopiero za trzecim razem, ale już się nie opierała tylko zrobiła krok w tył. Puściłam nacisk i pochwaliłam ją. Następnie powtarzałam czynność, aż nie cofnęła się o dwa kroki. Następnie cofnęła się już za 2 razem! Pochwaliłam ją z radością. Potem przeszłam do łopatki i powtarzałam rytuał od nowa. Tym razem klaczka szybciej załapała o co chodzi i za 3 razem cofnęła się za drugim naciskiem. Następnie przeszłam na zad. Tu było trudniej, musiałam mocniej naciskać na zad, żeby koń poczuł dyskomfort. Po kilku próbach klaczka już się cofała, a potem reagowała już na drugą faze nacisku. Kiedy lewą stronę miałyśmy już opanowaną, przeszłam na drugą. Robiłam wszystko dokładnie tak samo. Częściej pochwalałam klaczke, bo szybciej łapała o co mi chodzi. Byłam bardzo dumna z izabelki, że tak świetnie sobie poradziła. Młoda naprawdę szybko się uczy.
Zabawa w prowadzenie
Statue miała się dzisiaj nauczyć ustępowania od mojej sugestii. Podeszłam do klaczki i zaczęłam "popukiwać" powietrze koło łopatki. Nie zareagowała, tak jak myślałam. Zaczęłam teraz lekko poklepywać łopatkę klaczy. W tej fazie również nie zareagowała, więc przeszłam do 3 fazy czyli przyciskania. Ta faza jest podobna do jeża, więc klaczka szybko załapała, że ma się przesunąć. Pochwaliłam ją i przeszłam na zad. Klaczka chyba wiedziała o co mi chodzi i już za pierwszym razem zareagowała na drugą fazę, czyli poklepywanie. Pochwaliłam ją. Teraz chciałam, żeby ruszyła się w przód. Więc klepałam ją w zad w stronę łopatki. Klacz za drugim razem zrobiła krok w przód. Pochwaliłam ja i poćwiczyłam to kilka razy, dopóki płynnie nie przechodziła naprzód. Teraz przeszłam na drugą stronę. Kiedy już wszystko przećwiczyłyśmy chciałam, aby przechodziła albo w przód, tył lub w bok. Klaczka wyłapywała moje sygnały i z łatwością je odczytywała, zawsze wiedziała czy przejść w bok czy w przód lub tył. Świetna jesteś' powiedziałam i poklepałam ją. Świetnie się dzisiaj spisała. Odprowadziłam ją do boksu.
Zabawa w yo-yo
Dzisiaj czekała nas gra w yo-yo. Stanęłam na przeciwko klaczy i zaczęłam prace. Na początku ruszałam tylko palcem, źrebak nawet nie zareagował, jedynie się przyglądał. Przeszłam więc do fazy drugiej, czyli ruszanie nadgarstkiem. Klaczka zaciekawiła się. Faza trzecia to ruszanie, wymachiwanie raczej łokciem. Klaczka szybko odsunęła się kilka kroków w tył, jednak nie uciekła. Natychmiast opuściłam rękę. Pochwaliłam ją i zaczęłam od nowa. Klaczka cofała się coraz dalej, a ja ją chwaliłam. Kiedy oddalała się opuszczałam rękę i przyciągałam ją do siebie. Kiedy przyszła została pochwalona i już niedługo załapała o co mi chodzi. Wykonywała ćwiczenie z łatwością. Potem odsyłałam klaczkę od siebie i przywoływałam ją, a ta z zadowoleniem przyjmowała kolejne pochwały ode mnie. Kawał dobrej roboty, szłam i mówiłam do klaczki.
Zabawa w okrążanie
Dziś wzięłam źrebaka na halę z zamiarem kolejnej zabawy, zabawy w okrążanie. Stanęłam i wpatrywałam się w jeden punkt. Kazałam kalczy chodzić wokół mnie. Stałam nieruchomo, jedyne co robiłam to przekładałam linkę z ręki do ręki pozwalając źrebakowi na swobodnie obchodzenie mnie dookoła. Kiedy poczułam że koń się zatrzymał odwracałam się do niego i znów posyłałam na okrążanie mnie. Kiedy Statue wykonała 2 koła bez zatrzymywania się odwracałam się do niej i przyciągałam ją linką. Kiedy koniec linki był już tak długi że mogłam nim dotknąć zadu konia machnęłam nim w stronę jego tyłu. Kiedy klaczka odwróciła się stając naprzeciw mnie pochwaliłam ją. Powtarzałam to kilka razy. Potem powtarzałam to jeszcze raz i udało się nam nawet zrobić trzy kółka kłusu bez zatrzymania się. Byłam dumna z małej izabelki.
Zabawa w chody boczne
Dzisiaj chciałam zabawić się z nią w chody boczne. Weszłam na halę i ustawiłam klacz przodem głowy do ściany, tak aby nie mogła ruszyć w przód. Wtedy pomagałam sobie ręką na łopatce i bacikiem na zadzie tak aby klaczka szła w bok w dość równej linii zadu i boku. Pilnowałam aby linka była luźna. Kiedy w ćwiczenie się nam udało pochwaliłam klaczkę i przeszłam z ćwiczeniem na drugą stronę. Kiedy nam dość dobrze wychodziło chciałam spróbować bez ściany. Udało się! Klaczka świetnie sobie poradziła.
Zabawa w przyciskanie
I przyszła pora na ostatnią grę, która miała go nauczyć aby była mniej podatna na klaustrofobiczne zapędy. Na hali ustawiłam dwa stojaki do przeszkód. Na początku były one szeroko rozstawione. Stanęłam nieruchomo i odsyłałam klacz tak aby stanęła głową do przejścia z przeszkód. Potem uniosłam linę nad swoją głowę i zakręciłam nią kilka kółek. Następnie koniec liny zarzuciłam na kłąb izabelki na co zareagowała krokiem naprzód. Od razu przestałam i rozluźniłam się. Próbowałam kilka razy, za następnymi próbami klacz ruszała już na samo kręcenie. Po kilku minutach bez problemu przeszła przez przejście z przeszkód. Potem skracałam odległość od przeszkód i powtarzałam ćwiczenie. Na końcu przeszkody miały szerokość ok. 1,5 metra. Klacz przechodziła przez nie bezproblemowo. Świetnie pracowała i chętnie uczestniczyła w 7 grach.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|