Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roselle Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 11:46, 14 Gru 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
W grudniu grafik zawodów, w których startuje Estera, był naprawdę mocno napięty. Nie zaszkodziło więc trochę potrenować, tymbardziej, że zawody u Sayuri sa tuż-tuż.
Po wylonżowaniu Dancera, przyszła pora na arabkę. Przygotowałam przy jej boksie calutki sprzęcior, po czym pobiegłam z uwiązem na padok.
Stanełam przy ogrodzeniu i vhwilę popatrzyłam na harce mojej siwuski. Pokręciłam głową z niedowierzeniem. Jes chyba z 3 godziny na padoku, a nadal bryka, wierzga, wspina się... Słowem- będzie ciekawie.
Gwizdnęłam przeciągle i zawołałam klacz po imieniu. Ta staneła jak wryta, postawiła uszy na sztorc i chwilę później, szaleńczym galopem podbiegła do miejsca w którym stałam. Pogładziłam ją między oczami i przypięłam uwiąz do jej nowego kantarka.
Zaprowadziłam ją do stajni. Tam przypięłam na dwa uwiązy i zaczełam czynności pielęgnacyjne. Siwa nie była specjalnie brudna, ale za to mokra od śniegu. Wzięłam więc do łapy ręcznik i porządnie ją osuszyłam. Na koniec przeczesałam jej tylko grzywę i oglądnęłam kopyta sprawdzając, czy wszystko jest ok.
Następnie szybko osiodłałam klaczuchnę i ruszyłyśmy sobie na hale.
Na miejscu poprawiłam siodełko, podciągnęłam popreg i zgrabnie wskoczyłam na grzbiet klaczy. Ledwie dotknęłam siedzeniem siodła, a ta juz ruszyła do przodu żwawym stępem. O nie, nie ma tak. Przytrzymałam ją i pozwoliłam jej ruszyć dopiwro wtedy, kiedy sama jej na to pozwoliłam.
Arabka usłuchała, jednakże nie była zbytnio zadowolona, że już od początku narzucam jej co ma robić. Trudno.
Przez pierwsze okrażenia dałam jej luz, lecz później zaczełam stopniowo nabierac wodze, chcąc naprowadzić ją na kontakt. Estera trochę powalczyła, jednak po chwili ładnie się zganaszowała. Kręciłyśmy wolty, serpentyny i węzyki dla lepszego rozluźnienia.
Kiedy Estera weszła już na porządny kontakt i zaczęła pracować zadem tak jak trzeba, przyszła pora na własciwy trening.
Sprawdziłam jeszcze popręg czy nie był za luźno, ale pwszystko było w porządku więc półparada i kłusem. Poczułam ładne zaangazowanie zadu, klacz pięknie podstawiała nogi pod kłodę. Poklepałam ją i wykręciłyśmy kilka wolt. Na pierwszej i drugiej lekko wypadała zadem, ale szybko dało się to skorygować. Następne wychodziły bardzo płynnie.
Później pomęczyłam ją trochę wydłużaniem chodu. Dodawałam na długich śnianach i skracałam na krótkich do tego momentu, aż klacz wyciągała szkity już po przekazaniu najdelikatniejszych sygnałów.
Pochwaliłam ją sowicie i poćwiczyłyśmy trochę przejść stęp-kłus-stęp. Tutaj bardzo ładnie, gorzej z przejściami kłus-stój-kłus. No tutaj bez dwóch kroków stępa się nie obyło ale jeszcze ammy czas żeby to wyćwiczyć. Pomęczyłam ja jeszcze troche na woltach, gdzie zwiększąłyśmy i zmineijsząłyśmy srednicę dla uelatycznienia kobyłki. Całkiem nieźle sobie radziła, poczatkowo tradycyjnie wpadała zadem ale po skorygowaniu błędu chodziła całkiem ładnie.
Dobra, koniec ćwiczeń w kłusie. Dałam jej chwilę na odsapnięcie w stępie na długiej wodzy, po czym znów wracamy do treningu.
Nabrałam wodze na kontakt, łydką pobudziłam pracę zadu i jedziemy.
W narożniku sygnał do galopu. Siwa skuliła się i kilka razy wybila z zadu. Nie ociągając się, skierowałam kalcz na woltę i przeszłam do kłusa. Przy wyjeździe wzmocniłam kontakt i jeszcze raz nakazałam przejście do galopu. Trochę mało pynnie, wrwała się do przodu ale dałam jej poszalec prze kilka okrążeń. Po chwili klacz sama zaczeła się uspokajać. Pochwaliłam ją i takim równym galopikiem przejechałyśmy po 3 okjrążenia na noge. Następnie pomęczyłam ją zmianami tempa w galopie. Na długiej ścianie dodawałam, na krótkiej skracałam. Po kilku próbach wyszło całkiem znośnie, jednak nie perfekcyjnie.
Przećwiczyłysmy jeszcze przejścia z galopu do kłusa i galopu do stępa. I tutaj miłe zaskoczenie, bowiem klacz naprawde się starała i przejścia wyszły znakomicie.
Postanowiłam, że koniec na dzisiaj. Dałam siwusce długą wodzę i popuściłam popręg. Parsknęła z zadowoleniem wyciągajac głowę ku ziemi.
Poklepałam ją i przytuliłam do jej jabłkowitej szyjki.
Stępowałyśmy dosyć długo, bo klacz nieźle się spociła. Nastęnie kiedy juz wyschła, pojechałyśmy do stajni. Tam ją rozsiodłałam, załozyłam derkę na grzbiet i wprowadziłam do boksu. Wrzuciłam kilka cukierków do jej żłobu i popędziłam na obiadek
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|