Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Ostatnio z Esterą ostro trenujemy przed zawodami, stwierdziłam więc, że fajnie byłoby dać jej trochę luzu.
Stawiłam się w Deandrei koło południa. Przywitałam się z innymi pensjonariuszami i ruszyłam do boksu Estery.
Klacz skubała sobie spokojnie sianko. Zawołałam ją, a ta energicznie podniosła łeb i cichutko zarzała.
-Moja misia- szepnęłam i dałam jej smaczka. Upewniwszy się iż klacz została wyczyszczona, poszłam do siodlarni po sprzęt. Zabrałam jej czerwony kantarek sznurkowy a ze znalezionej linki zrobiłam coś a'la wodze. Zabrałam też cordeo. Będzie fajnie dzisiaj
Poszłam z powrotem do boksu. Jakież było moje zdziwienie kiedy Estera nawet nie położyła uszu gdy weszłam do niej z kantarkiem w ręku. Pochwaliłam ją i zmieniłam zwykły kantar na moje naturalne hackmore.
Do ręki wzięłam cordeo- później nam się przyda- i długi bat ujeżdżeniowy. Na łeb założyłam wyjątkowo kask- nie będę ryzykować.
Złapałam Esterę za wodze i wyszłyśmy przed stajnię. Tam wsiadłam z krzesełka na kobyłę i pojechałyśmy na maneż. Przyjemnie i łatwo kierowało się nia łydkami, toteż już po chwili byłyśmy na miejscu.
Zaczęłyśmy stępem na luźnej wodzy. Następnie zebrałam wodze na kontakt. Mocno pracowałam dosiadem i starałam się jak najmocniej rozluźnić kobyłę. W tym celu robiłyśmy różnorakie wygięcia w obydwie strony, wolty, ósemki, serpentyni i co tam jeszcze mi do głowy wpadło.
Po chwili poczułam, jak tylne nogi Lady wkraczają głęboko pod kłodę a jej szyja robi się ładnie zaokrąglona. Popracowałam trochę nadgarstkami, ale musiałam robić to ze zdwojoną siłą aby przyzwyczaić Es do tego, że bez wędzidła tez można.
Siwa szybko załapała o co chodzi i już po chwili miałam pięnie poskładanego konia.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Roselle dnia Czw 19:28, 19 Sie 2010, w całości zmieniany 1 raz |