Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roselle Pensjonariusz
|
Wysłany:
Pią 11:59, 13 Sie 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Dziś mija tydzień od przyjazdu do Deandrei. Stwierdziłam, iż konie dostatecznie się zadomowiły więc pora zacząć treningi.
Na pierwszy ogień miała pójść Antarktyda. Zgłosiłysmy się ostatnio do kilku zawodów więc czas trochę potrenować.
Przyjechałam do koni ok 11.30. Przywitałam się z dziewczynami które czyściły swoje konie przed stajnią i ruszyłam do Antarktydy.
Nie zapomniałam też przywitać sie z moimi pozostałymy podopiecznymi.
Z miłym zaskoczeniem stwierdziłam, że folblutka została już wyczyszczona. Pewnie przez tego przystojnego stajennego... ŁUP!
Antarktyda uderzyła mnie głową o plecy.
-Ah... Dzięki Anti...- mruknęłam do klaczy która na całe szczęście wyrwała mnie z zamyśleń. Poszłam do siodlarni i przytargałam cały potrzebny mi sprzęcior czyli siodło, ogłowie ze zwykłym wędzidłem, potnik, ochraniacze skokowe. Zabrałam się za siodłanie. Kiedy weszłam do boksu, klacz skuliła uszy i ewidentnie nie miała ochoty na kiełznanie.
Nie zważając na jej humory założyłam jej ogłowie, następnie potnik, siodło i ochraniacze. Klacz zmieliła wściekle wędzidło kiedy złapałam ją za wodze. Cóż, ponad tydzień nie chodziła więc ma sporo energii...
Zabrałam swój kask, palcat i mogłyśmy ruszać na helę.
Ku mojemu zdziwnieniu miejsce było już zajęte przez Misiaczka i jej Boilinga.
-Miś! Długo jeszcze tam będziesz?- zawołałam
-Am.... Nie, właściwie już kończę. Możesz wejść i stępować
Odpowiedziałam zkinieniem głowy i wlazłam do środka.
Zatrzymałam klacz i podcięgnęłam jej popręg. Następnie usadowiłam się w siodle. Nienawidzę wdrapywać się na konie które mają powyzej 165cm w kłębie...
Klacz posłusznie stała i czekała na sygnały. Kiedy już usadowiłam się prawidłowo w siodle, poprawiłam co miałam poprawić, dałam jej sygnał do ruchu naprzód. Kasztanka energicznie ruszyła.
Stępowała bardzo żwawo, szyja balansowała w rytm jej kroków. Po kilkunastu minutach zebrałam wodze na kontakt i zaczęłyśmy kręcic różne figury dla rozluźnienia. Nie straszne były nam wolty, ósemki, serpentyni i inne zawijasy, bowiem już po chwili klacz łądnie się rozluźniłą i podstawiła zad. Czułam jak jej nogi wkraczają głęboko pod kłodę. Pobawiłam się trochę wędzidłem by już po chwili, folblutka łądnie zaokrągliła szyję. Przyjemnie było jeździć na takim koniu, który nie chodzi wyryjony ani nie chowa się za wędzidłem.
Miś już wyszła z Boilingiem więc mogłam zacząć kłusować. Dałam klaczy łydkę a ta od razu wypruła energicznym kłusem. Zwolniłam ją troszeczkę bo w takim tempie nawet anglezując podskakiwałam jak piłeczka.
Teraz na długiej ścianie ćwiczyłyśmy dodania a na krótkiej skracanie z kłusa. Nie powiem, sporo czasu zajęło nam zanim ćwiczenie zostało wykonane poprawnie. Przeszłam na chwilę do stępa aby dać klaczy ochłonąc przed galopem i skokami. Teraz tzreba tylko poczekać na jakąś dobrą duszę która pomoże nam ustawić parkur.... I nagle jak na zawołanie na halę znów weszła Miś.
-Pomyślałam że może będzie Ci potrzebna pomoc
Wyszczerzyłam w jej stronę zęby, po czym wyznałam miłość do końca moich dni i że nie opuszczę jej aż do śmierci za to co robi teraz ^^
Dałam dziewczynie instrikcje co do planu parkuru a sama zajęłam się koniem. Znów złapałam wodze na mocniejszy kontakt i dałam Anti sygnał do kłusa. Niedługo musiałam czekać na to aby się ładnie zebrała. W narożniku zakręciłam woltę i zagalopowałam.
Klacz szła równiutko i energicznie, wręcz płynęła. Przyjemnie było siedzieć na niej w takim galopie. DLa rozgrzewki skoczyłam stacjonatkę 50cm. Anti pokonała ją bezbłędnie. WIdać takie wysokości to już dla niej pestka.
SKoczyłam ją jeszcze raz z drugiej strony. Też bez problemu.
No to mozemy zabierać się za parkur. Był nieduży bo mam jeszcze plan aby trochę poćwiczyć na szeregach. A prezentował się następująco:
1. Stacjonata 60cm
2. Stacjonata 70cm
3. doublebarre 60/70cm
4a stacjonata 80cm
4b doublebarre 70/80cm
5. Tripplebarre 90/100/110cm
Przeszkód nie było dużo jednak niektóre z nich były dość trudno rozstawione. A ostatna była z rzędu klady P. ZObaczymy jak pójdzie.
Zdecydowanie naprowadziłam klacz na pierwszą przeszkodę. Po przeszkodzie strzeliła kilka baranków, spodziewałam się tego, bo strasznie ją nosiło, miała tyle energii. Trzymałam klacz mocno w łydkach i po linii prostej skierowałam na koljeną przeszkodę. Wyczułam zawachanie ale dopchnęłam ją zdecydowanie i skoczyłyśmy. Później było znakomicie, doublebarre i szereg skoczyłyśmy bardzo dobrze. Bałam się trochę ostatniej przeszkody ale zdecydowanie na nią pojechałyśmy. Bardzo pilnowałam aby Anti odbiła się w dobrym miejscu i szła energicznie na przeszkodę. Coraz bliżej i... HOP! Klaczuchna nawet się nie zawachała, nie było najmniejszego puknięcia. Poklepałam ją i przeszłam do stępa. jak tak dalej pójdzie to skoczymy klasę wyżej ^^
Stępowałam dookoła a tymczasem Misiaczek przebudowała parkur na dwa szeregi przy ścianach. Wyglądały następująco:
1. stacjonata 80cm-dwa foule-okser 80cm szer 1m- trzy foule stacjonata 100cm
2. doublebarre 80/90cm-dwie foule- stacjonata 90cm-dwie foule- stacjonata 110cm
Przyglądnęłam się szeregom. Nie były bardzo trudne, w drugim wysoka była jedynie ostatnia przeszkoda. Dałam klaczy sygnał do galopu. Zakręciłam woltę i ruszyłam na pierwszy szereg. Stacjonata bardzo dobrze, jednak przy okserze dorobiłą jeszcze jedną fulkę i straciła drążek a na stacjonacie puknęła. Poprawimy następnym razem, teraz jedziemy na drugi. Tutaj bezproblemowo, mocniej ją przytrzymałam i pewniej trzymałam w łydkach co poskutkowało świetnym przejazdem przez szereg. Na ostatniej przeszkodnie również znakomicie.
Przejechałyśmy jeszcze ten felerny, pierwszy szereg. Zdecydowanie prowadziłam klacz i tym razem udało się przeskoczyć bez zarzutów.
Klacz galopowała dynamicznie, parskając z zadowoleniem. Usiadłam w pełnym siadzie i zwolniłam klacz do stępa. Poklepałam ją i popuściłam popręg o dziurkę. Podziękowałam Miś za współpracę i ruszyłam w kierunku stajni. Przed budynkiem rozsiodłałam klacz, założyłam kantar i poprowadziłam na karuzelę aby trochę jeszcze postępowała. Później zabrałam ją stamtąd i wypuściłam na padok aby mogła nacieszyć się obecnością innych koni.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|