Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Roselle Pensjonariusz
|
Wysłany:
Wto 13:10, 17 Sie 2010 |
|
|
Dołączył: 10 Sie 2010
Posty: 99 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po treningu z Esterą chciałam ruszyć jeszcze Antarktydę. Początkowo planowałam skoki, jednak moje plecy po upadku z siwej odmawiały mi posłuszeństwa, a na dodatek zaczęło padać.
Poszłam do stajni i przywitałam sie z folblutką. Dałam jej kawałek jabłuszka i zabralam sie za czyszczenie. nie była brudna, wystarczyło kilka pociągnięć zgrzebłem aby usunąć "największe" zaklejki. Kiedy klacz była już gotowa, poszłam do siodlarni po potrzebny mi sprzęt. Wzięłam pas do lonżowania, wypinacze, kaweca, lonżę, bat, czaprak i ochraniacze skokowe. Wszystko przytaszczyłam pod boks i zaczęłam przygotowania. Kantar zmieniłam na kawecan, założyłam czaprak na to pas z lekko podpiętymi paskami, na nogi założyłam ochraniacze. Bat i wypinacze wzięłam do ręki. Przypięłam lonżę do kawecanu i mogłysmy iść na halę.
Szłyśmy szybciutko, Antarktyda kłusowała obok mnie. Po drodze krzyknęłam stajennemu aby zabrał Esterę z okólnika i wprowadził ją do boksu.
Kiedy znalazłyśmy się na miejscu oczywiście byłyśmy całe mokre. ALe co tam, z cukru nie jesteśmy i damy sobie radę.
Ustawiłam klacz na środku hali. Wypinacze podpięłam luźno, tak ze głowa była daleko poza linią pionu. Odesłałąm klacz na koło. Wlokła się niemiłosiernie więc strzeliłam z bata i dodałam zaczęcające "dalej!". Anti machnęła lekko głową i zaczęła iść energiczniej. Po trzech kółkach przełozyłam bat do drugiej ręki i zawołałam "zwrot!" dając tym samym sygnał do zmiany kierunku. Klacz usłuchała aczkolwiek kierunek zmieniła z niemałym ociąganiem się. Trzy koła w stęnie na drugą stronę i kazałam zatrzymac się klaczy. Podpięłam mocniej wypinacze, tak, że głowa była prawie prostopadle do podłoża.
-Kłus Anti!- wydałam komendę i machnęłam batem. Klacz wystrzeliła równiutkim, ładnym kłusem. Muszę powiedziec że naprawdę dobrze angażowała zadek. Po chwili jej szyja uległa zaokrągleniu. Pracowałam nad tym aby co chwila wydłużała i skracała chód.
-Dobrze!- pochwaliłam folblutkę. Przełożyłam bat do drugiej ręki i to wystarczyło żeby Antarktyda posłusznie zmnieniła kierunek. To samo w drugą stronę. DOdawanie i skracanie. Następnie dałam sygnał do galopu. Klacz rozpędziła się niemiłosiernie w kłusie ale zagalopować to nie zagalopowała. Przytrzymałam ją, klacz zwolniła i znów wydałam komendę do galopu jednocześnie strzelając batem. Kasztanka posłusznie zagalopowała strzelając przy tym kilka małych baranków. Galopowała bardzo obszernie i energicznie, odpuściła w potylicy. Zwolniłam ją do kłusa a następnie stępa. Dałam jej chwilę odpoczynku przed skokami. Na długiej ścianie wybudowałam wcześniej korytarz do skoków.
Na początek niedużo: stacjonata 50cm ze wskazówką dwa foule druga stacjonata ze wskazówką 70cm.
Zdjęłam jej cały sprzęcior i wspomagając się batem naprowadziłam na szereg. Anti skoczyła go bez problemów, ładnie odbijała się i delikatnie baskilowała. Pojętna ta bestyjka, żeby tylko w tej Stajni Centralnej się nie zmarnowała...
Klacz kłusowała wesoło parskając a ja tymczasem zmieniłam ustawienie na takie: stacjonata 70cm dwie foule, doublebarre 80/90, jedna foula i stacjonata 90cm.
Zacmokałam i puściłam Anti w ten korytarz. Sądziłam że dobrze sobie poradzi i nie myliłam sie. WIdać takie przeszkody to już dla niej pestka. No więc przebudowałam ostatni raz. Ustawiłam korytarz w ten oto sposób: stacjonata 100cm, trzy foule, tripplebarre 100/110/120cm, dwie foule i stacjonata 120cm. Byłam ciekawa jak teraz przeskoczy. Poprzeczka była postawiona dość wysoko jak na nią ale zobaczymy jak jej pójdzie. Pogoniłam klacz. Ta bryknęła radośnie i wbiegła w korytarz. Pierwsza spokojnie, łądny baskil i idealne wpasowanie się we wskazówkę. Teraz trzy foule i... Potężne wybicie, niesamowity lot. Oczy wyszły mi z oczodołów a gęba sama się otworzyła widząć jak ta klacz pokonuje przeszkody.
-Łał...- Szepnęłam. Byłam pod wielkim wrażeniem. Klacz kłusowała i co jakiś czas podrzucała ze szczęścia zadkiem. Przywołałam ją do siebie a ta podeszła stępem z głową spuszczoną ku ziemi.
-Dobra klacz- poklepałam ją i dałam cukierka. Założyłam jej niedbale sprzęt i ruszyłyśmy stępem do stajni.
Zaprowadziłam ją do boksu i rozebrałam ze sprzętu. Całość odniosłam do siodlarni i upewniwszy się że Estera jest w boksie, poszłam do samochodu aby pojechać na zakupy do Stracatto.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|