Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
14.11.11 join - up

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Sugar's Pride / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ev
Pensjonariusz
PostWysłany: Pon 22:52, 14 Lis 2011 Powrót do góry


Dołączył: 07 Mar 2011

Posty: 70
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Spojrzałam z dumą na swoje wieszaczki w siodlarni. Nie, oczywiście że nie było w niej porządku, ale jednak starałam się mieć poukładane szpargały w swoim kącie.
Wygrzebałam ze skrzyni derkę Sugara, ściągnęłam z haczyka kantarek z uwiązem i uzbrojona w tonę smakołyków podreptałam do stajni.
Oczywiście moje przybycie zostało zwieńczone ogromnym i głośnym aplauzem ze strony zebranych koni. Musiałam się więc z każdym przywitać, dać marchewkę lub jabłuszko i oczywiście pogłaskać po chrapkach. Bez tego ani rusz!
Nawet Sam wystawiła swój dumny łeb przez bramkę i domagała sie swoich kochanych miętusków. Nie mogłam jej przecież odmówić Cool Dobrze, że się już chociaż trochę odbraziła i nie ma zamiaru na każdym kroku pozbawić mnie życia. Będą z niej jeszcze ludzie XD
Podrapałam za uchem naszego uspokajacza i pouczacza Secretariata, który jak zwykle usiłował przegryźć się przez kraty do boksu Sam. Pewnie coś nabroiła, albo obgadywali mnie zanim przyszłam.
Potem podeszłam do Sugara. Miły z niego chłopak, nie rozumiem dlaczego wszyscy tak na niego narzekają.
- Hej przystojniaku - mruknęłam słodziutko i poczęstowałam go połówką jabłka.
Zawsze mam wszystko w małych kawałeczkach, bo nie lubię końskich cukierków, ale czasami może dostać też coś większego dla zachęty.
- Idziemy rozprostować kości? - spytałam ochoczo i otworzyłam bramkę.
Tak jak myślałam, po chwili ogier wyszedł samodzielnie z boksu i ustawił się grzecznie przede mną. Bez problemu założyłam mu kantarek, zarzuciłam derę na plecy i wyprowadziłam na dwór.

Powiało chłodem, ale co tam. Od czego są dery i rękawiczki?! Pominę fakt, że z chęcią zawinęłabym się w koc i udawała jakiegoś dzikusa z tajgi. Ale i bez tego było dobrze. Grunt to ciepły golfik.
Poszliśmy na roun pena. Młody trochę się buntował. Przystawał, cofał się, skręcał, rzucał łbem... Nie miał najmniejszego zamiaru dać się zaciągnąć na tak ciasną ujeżeżdżalnie. Przecież tam nie ma miejsca! Jak ja się do cholery rozpędzę? Chcesz żebym w ścianę wpadł czy co?
Krzykacz przebrzydły.
Nieobyło się więc bez małych kółek, które dreptałam spokojnym krokiem, żeby go trochę uspokoić. Przekupstwa i nawijania. W końcu udało nam się dotrzeć do ścianek okrągłego placu, sprawnym ruchem ręki otworzyłam drzwiczki i z wielkim wysiłkiem wprowadziłam Sugara do środka.
Nie był z tego faktu zbytnio zadowolony.

- Idź sobie - warknęłam odpinając uwiąz.
Ten jednak stał jak wryty i gapił się na mnie jakbym była kostką cukru. No bez przesady!
- Nie słyszałeś? - podniosłam jedną brew i wyobraziłam sobie, że szczerzę groźnie zęby. - Powiedziałam: idź sobie! - machnęłam uwiązem koło jego nóg.
Wystraszony odskoczył w tył i zaczął uciekać szalenczym galopem. Zastanawiałam sie ile wytrzyma, w końcu jest wyścigowcem. Miałam nadzieje, że nie będę musiała biegać za nim zbyt długo.
Kilka razy zmusiłam go do zmiany kierunku. wciąż był zły na cały świat. Jak ona mogła mnie wyrzucić ze środka? Przecież wie, że nienawidzę być sam!
Zdawał się mówić, kiedy zwalniał, a jego krok robił się coraz bardziej rytmiczny i spokojny.
Zobaczyłam pierwszy objaw porozumienia: skierował w moją stronę wewnętrzne ucho. Najwidoczniej chciał się dowiedzieć, dlaczego nie pozwoliłam mu stać obok siebie.
Po kolejnym okrążeniu opuścił nisko łeb, a po chwili zaczął mielić pyskiem gdyby coś przerzuwał. Uwielbiam ten moment!
Chwilę później stanęłam do niego tyłem i z drżącym sercem czekałam. Po jakimś czasie poczułam cieplutkie chrapki, trącajace mnie zaczepnie.
Podszedł do mnie! Jea Cool
- No proszę - powiedziałam z dumą i zrobiłam kilka kroków do przodu.
Sugar podążył w ślad za mną.
Potem jeszcze pochodziliśmy tak po placyku, aż uznałam, że faktycznie już jest zimno i w zasadzie możnaby wracać do stajni.
- Na dzisiaj to tyle z atrakcji - uśmiechnęłam się tryumfalnie i zaprowadziłam go do boksu. - Jesteś cudowny, mówiłam ci już?
Gdzieś z boku słychać było zazdrosne rżenie Samanthy.
Głupole brązowe XD


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Sugar's Pride / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare