Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Misiaczek Pensjonariusz
|
Wysłany:
Śro 19:39, 02 Lut 2011 |
|
|
Dołączył: 10 Lut 2010
Posty: 77 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Koń: Sugar’s Pride
Jeździec: Skrzydlata
Do czego: przygotowanie do wyścigów – wprowadzanie do bramki startowej oraz pierwszy mały start
Miejsce: pobliski tor
Postanowiłam dzisiaj zrobić Cukierkowi krótki, ale na pewno stresujący trening. Miał po raz pierwszy wejść do bramki startowej.
Na początek jednak postanowiłam go wyczyścić. Ogier nie był specjalnie brudny, dlatego też poszło bardzo szybko. Gdy już był czysty, założyłam mu ogłowie oraz siodełko, którego właściwie nie poczuł i nie denerwował się nim.
Wyprowadziłam go przed boks i weszłam na chwilę na lonżownik. Sugar przebiegł się kłusem w jedną i drugą stronę, po czym dopięłam mu popręg i ruszyliśmy na tor.
Gdy już byliśmy na miejscu Pride strasznie się zachwycał nowym miejscem. Zdziwiła go duża przestrzeń, kiedy weszliśmy na tor, ale zaraz po tym poczuł, do czego są tak na prawdę jego długie nogi i już chciał biec przed siebie. Niestety, przytrzymałam go mocno za wodze i nie pozwoliłam pogalopować przed siebie.
Zaprowadziłam go ciągnącego mnie oczywiście pod bramki. Czekały otwarte, więc nie było problemu.
Wolnym, ale zdecydowanym krokiem spróbowałam wprowadzić ogiera do bramki. Ten jednak nie zrobił tego powoli i ostrożnie, tylko wparował tam, a kiedy już stał dość daleko, jeden z pomocników zamknął za nim bramkę. Co dziwne Sugar był zachwycony, jakby nie był zamknięty w bardzo małym pomieszczeniu. Poklepałam go i dałam cukierka, którego schrupał, ale chciał zarżeć i trochę się zakrztusił.
Wyprowadziłam go tą samą drogą i poprosiłam pomocnika, żeby go przytrzymał. Ja sama natomiast wyciągnęłam strzemiona, ale zrobiłam je dostatecznie długie, aby w trakcie jakiegokolwiek brykania się utrzymać.
Przypomniałam sobie, że ogierek nie jest tak naprawdę rozgrzany i wzięłam lonżę od mężczyzny, którego chciałam na razie zwolnić, ale ten chciał zobaczyć jak koń chodzi.
Pogoniłam Pride do kłusa, potem zmieniłam mu kierunek i to samo. Ogier był zupełnie rozproszony, ale nie kombinował specjalnie.
Po chwili dałam mu zagalopować. Trochę wyrwał do przodu, ale przytrzymałam go i wyrównał krok. Zrobił tak kilka kółek i zmieniłam mu kierunek, aby znowu zagalopował, lecz na druga nogę.
Gdy już był rozgrzany oddałam wodze pomocnikowi, a sama rozluźniłam po raz kolejny strzemiona i delikatnie oparłam się lewą nogą w strzemieniu. Sugar zrobił kilka kroków, ale pomocnik go przytrzymał i ogier stanął. Poklepałam go i zwinnym ruchem wskoczyłam na grzbiet. Sugarek zrobił kilka niepewnych kroków do przodu, potem do tyłu. Pomocnik już go puścił, więc nie mógł czuć się skrępowany.
Poklepałam konika po szyi i, gdy się zatrzymał, dałam lekką łydkę do ruszenia. Sugar zrobił kilka szybkich kroków do tyłu, ale ja nie ustępowałam i dawałam łydkę, aż ruszył kłusem do przodu. Złapałam wodzę i przytrzymałam go delikatnie, żeby zwolnić do stępa.
Jak już szedł wolnym krokiem oddałam mu wodzę i stępował w kółko na lonży. Po kilku takich przeszliśmy do kłusa. Dosyć niezdarnie zaczęłam anglezować z powodu przykrótkich strzemion.
Gdy widziałam już, że Pride jest bardzo spokojny, pozwoliłam się spuścić z lonży. Gdy mężczyzna to zrobił, pozwoliłam ogierowi na małe szaleństwo. Mianowicie pomocnik zaprowadził go na tor i puścił – ten z początku ruszył niepewnym kłusem, lecz gdy zrobiłam pół siad i dałam mu łydki popychając ręką pysk, ogier ruszył galopem. Zerwał się niesamowicie szybko, chyba, że to mnie się coś wydawało, bo jakoś nie miałam jeszcze okazji pracować na poważnie z koniem wyścigowym. Oczy mi łzawiły, ale było super. Sugar postawił uszy i tylko czułam jak pod wpływem mojej łydki wyciąg jeszcze dalej swoje długie nogi.
Kiedy byliśmy w około połowie koła zaczęłam go zwalniać. Po dłuższym czasie udało mi się osiągnąć kłus. Sugar dosyć ciężko dyszał, nie miał chłopak kondycji, więc tyle mu na dzisiaj wystarczy.
Poklepałam go i rozkłusowałam i rozstępowałam przez resztę kółka. Zeszłam niedaleko miejsca, gdzie zaczęliśmy.
Podziękowałam pomocnikowi i wróciłam z koniem do swojego ośrodka.
W boksie rozsiodłałam ogiera i sprawdziłam jego nogi. Było ok., ale na wszelki wypadek wysmarowałam mu je wcierką chłodzącą.
Dałam konikowi cukierka, zabrałam sprzęt i poszłam sobie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|