Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Cuxa Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 22:29, 22 Maj 2011 |
|
|
Dołączył: 08 Maj 2011
Posty: 58 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Polska
|
Szczerze powiedziawszy zastanawiałam się szczerze jak to, jest, że ciągle pod opiekę trafiają mi się charakterne konie.
Ten chyba jest najbardziej z nich wszystkich. Jego imię było tak ironicznie nieadekwatne do temperamentu i poczynań, że uśmiech zgryzoty cisnął mi się na twarz.
O nie, nie bałam się. Ale po prostu od czasu Damy nie chciałabym zarobić kolejnego kopa. Jeden krwiak wystarczy w zupełności.
Jeszcze nie wchodząc do stajni usłyszałam przeraźliwe rżenie. Jak przekroczyłam próg, dodatkowo tupanie, wiercenie się, rozkotłowywanie ściółki. Niektóre konie też zrobiły się nerwowe przez te odgłosy.
Błagam, tylko nie on, błagam, tylko nie on.-modliłam się w myślach, mając nadzieję, że trafię na lepszy dzień Szagiego.
Oczywiście z moim szczęściem grzały się dzisiaj dwie klacze - Lady Cinnabar i jego WŁASNA matka - Sonador, na którą też reagował.
Ten koń dosłownie myślał przyrodzieniem.-rzuciłam w myślach z przekąsem.
Westchnęłam jednak, roztarłam sobie kark, wrzuciłam uśmiech i podeszłam do boksu gniadosza.
-Hej, ma...-ok, nie spodziewałam się takiego bydliska.
Przyzwyczajona do arabków, kuców i innych miniaturek typu DO 150 cm, niespełna 170 cm w kłębie + wygląd maszyny sprawiały, że... byłam, no, trochę zaskoczona.
Z każdą chwilą utrzymanie profesjonalizmu było dla mnie coraz trudniejszym zadaniem. Ogier spojrzał na mnie, niemalże dopadając się do drzwi boksu. Patrzył na mnie z zainteresowaniem - prawdopodobnie hormony wprawiły go w taką lekką, nieogarniającą, chwilową radość. Po chwili jakby wracały do niego resztki świadomości, powoli kulił uszy, by potem znów głupkowato się na mnie patrzeć.
Może oczekiwał smakołyka? Eee, podobno on lubi biegać, więc... Cieszył się na trening?
Spojrzałam niepewnie na wierzchowca, ważąc w ręku kantar.
W końcu raz się żyje. Najwyżej mnie poprzeciąga przez pół stajni. Przecież nie będę mu zakładać ogłowia na przeczyszczenie, co?
......
Nigdy więcej nie będę lekceważyć możliwości zagrożenia bezpieczeństwa swojego lub czegokolwiek.
Mo-je-rę-ce!
Zawzięcie zostawiłam go w kantarze, uwiązałam na dwa uwiązy i... Zaczęłam czyścić. Na szczęście nie był to typ brudasa...w przeciwieństwie do Haberii. Pierwsze różnice między moimi podopiecznymi! Łuu-hu!
Dzisiaj uzbroiłam go w pas do lonżowania, założyłam mu ogłowie, odpięłam wodze, dopięłam dwie lonże i z tak zaopatrzonym koniem ruszyłam na ujeżdżalnię. Nie uznawałam round-pen'ów na lonżowanie.
Na szczęście nikogo tu nie było, było na tyle wcześnie, że głównie wyścigowcy przychodzili o tej godzinie, a oni na torze lub w terenie.
Wysłałam go na koło, pomagając sobie w prowadzeniu lonżami - ludzie bardzo słusznie to nazwali pracą na długich wodzach. Ogier szarpnął się i stanął dęba. Wyraźnie działanie obiema wodzami go cofnęło.
Zrobiłam wielkie oczy, nie rozumiejąc takiego zachowania. Wcale nie działałam mocno. Ten cholernik po prostu nieprzyzwyczajony do prowadzenia na dwóch wodzach był!
...tyle odrabiania po torach...
Poprosiłam go o stęp. Koń, nierozpraszany przez nic, szedł równo, aktywnie. Jego mięśnie delikatnie się kołysały w takt chodu. Gdyby każdy koń miał taki stęp!!
Przy kłusie zaczęły się schodki. Koń wyruszył jak z torpedy, strzelając barany.
-Whoaa, Pride. To nie wyścig.-wstrzymałam swoje ciało i zamknęłam ręce.
Koń przeszedł do stępa.
On JEST czuły. Jest cholernie czułym koniem na otoczenie. I zauważa. Za-u-wa-ża wszystko, mały gnojek! Tożto cwaniak!
Rozluźniłam się i mową ciała zachęciłam go do kłusa. Czujnie przeszedł do tego chodu, zastanawiając się, czy dokładnie o to mi chodziło.
-Dobry koń!-pochwaliłam go, wniebowzięta szybkością, z jaką łapie o co chodzi.
Kłus był o wiele lepszy, koń szedł równo, elastycznie, ładnie dokraczając, z dobrym zaangażowaniem.
Wzmocniłam napięcie i koń wystrzelił do galopu.
-Hej, heej! Nie zapominaj się!-ponownie wstrzymałam ciało.
Koń niezadowolony machnął ogonem i przeszedł... Do stępa.
Zaśmiałam się. Schematowiec.
-Galop!-wysłałam go do przodu.
Zagalopował, o wiele wolniej, machając nerwowo ogonem i oblizując wargi. Nie podobało mu się za bardzo to tempo... A raczej fakt, że coś się wymaga.
Dla mnie lonża nie była sposobem do przeganiania konia, tylko faktyczną pracą. Na niej koń nie mógł gnać bez opamiętania. Choćby był wyścigowcem, to nie-ma-pra-wa!
Powtórzyliśmy na obie strony, wplatając przejścia z niższych chodów do wyższych i odwrotnie. Praca nad równowagą poprawia każdego konia w każdej dyscyplinie.
Ogier niezwykle mi się spodobał. Na lonży był niesamowicie wręcz grzeczny. Poklepałam go, a ten... Próbował mnie skubnąć!
No i więź porozumienia została zerwana.
Westchnęłam.
Postanowiłam go jeszcze pomęczyć z prowadzeniem w ręku.
Ogiera rozpraszała moja bliska obecność i to próbował mnie kopnąć przednim kopytem ( ), to ugryźć, to się wspinać... Za każdym razem reagowałam, delikatnie muskając go w łopatkę na oprzytomnienie. Reprymendy działały na niego. To był karny koń.
Prowadziłam go w stępie, starając się uzyskać równie dobry stęp jak na lonży. Musiałam prawie przy nim biec, by nie usnął w tym chodzie.
Przy kłusie ciężko było mi go utrzymać, choć z czasem trochę się opanował. Poćwiczyliśmy także stanie, jak na wystawie, jednak nie był to jego ulubiony element. Był niecierpliwy.
Postanowiłam puścić go na padok, gdzie ogier spuścił resztki energii.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Cuxa dnia Pon 8:28, 23 Maj 2011, w całości zmieniany 2 razy |
|
 |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|