Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arrya Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pon 16:04, 23 Sie 2010 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Poszłam doglądnąc Ruff, która po ostatniej kolce zrobiła się bardziej nerwowa, tym bardziej że rozpierała ją energia. Trzeba będzie zacząc chodzic z nią powoli na spacery, bo rozsadzi biegalnie. Co innego płacic za wygiętą ściane albo za uszkodzone ogrodzenie, ale co innego płacic za nową biegalnię... Zaglądnęłam tam ale wszystko było w porządku, więc poszłam w kierunku boksu DS. Tak dawno na niej nie siedziałam, na mojej Gwiazdce! Gniada stała w kącie i piła wodę z poidła, rozsunęłam więc kraty i poczekałam aż skończy. Klacz słysząc zgrzyt metalu odwróciła się i z nastawionymi do przodu uszami spoglądała na mnie ciekawsko. Weszłam do środka, słoma skrzypiała mi pod butami. Dotknęłam ją na grzbiecie, potem na szyi i wkońcu pogłaskałam ją po chrapach. Obniżyła głowę i parsknęła cicho, wciskając nos w moje otwarte ręce. Poklepałam ją delikatnie po szyi i cmoknęłam w czoło.
-Hej Arr! - Dei podeszła do boksu Gniadej -Może chciałabyś przejechac się ze mną w teren? Bo jadę na Zen, mogłabyś pojechac na Deltic -mrugnęła do mnie przyjacielsko.
-Jasne, czemu nie? Dawno nie byłam w terenie, bardzo chętnie pojadę! -odpowiedziałam, cała aż kipiąc zapałem.
Wyszłam szybko z boksu i poszłam do siodlarni, biorąc nowe szczotki. Wróciłam do Del i szybko ją wyczysciłam. Była bardzo grzeczna, skuliła uszy kiedy przejechałam szczotką między jej przednimi nogami. Spojrzałam tam i ujrzałam ślad po ugryzieniu bąka. Jak wrócimy z terenu to się tym zajmę. Przyniosłam sprzęt (wzięłam siodło skokowe, będzie wygodniejsze w terenie) i osiodłałam Gniadą. Kiedy zapinałam popręg zobaczyłam jak Dei stępuje na swojej wieelkiej klaczy przed stajnią, dopasowujac sobie strzemiona. Szybko ubrałam kask, wzięłam krótki palcat i wyprowadziłam DS przed stajnię.
Włożyłam nogę w strzemie ale zaraz musiałam ją wyjąc, bo Deltic ruszyła do przodu. Skręciłam jej szyje aby robiła kółka wokół mnie, a kiedy się zatrzymała pogłaskałam ją po szyi. Kiedy znów spróbowałam wsiąsc obyło się bez ruchu naprzód. Szybko wyregulowałam sobie strzemiona, podciągnęłam popręg jeszcze o jedną dziurkę z obu stron i dałam lekką łydkę. Klacz zareagowała szybkim stępem, dochodząc do Dei. Dziewczyna stała z Zenyattą przy bramie, czekały na nas. Deltic ze swoimi marnymi 165cm mogła się schowac przy ogromnej klaczy. Komicznie wyglądałysmy obie.
Ruszyłyśmy dośc żwawym stępem na luźnych wodzach przed siebie, przez puste w tym momencie pastwiska. Banan wykwitł mi na twarzy, kiedy czułam znajome kołysanie. Żaden koń nie miał tak specyficznego chodu jak Deltic, był bardzo rytmiczny i żwawy. Po przejechaniu przez pastwiska skróciłyśmy wodze i zwolniłyśmy, lekko podstawiajac konie. Bawiłam się z Deltic, delikatnie zamykając i otwierając nadgarstki - reagowała wzorowo, po chwili odpuściła w potylicy i pięknie oparła się na wędzidle. Pogłaskałam ją i zagadałam do Dei.
-Ty, ile ta twoja klacz ma lat?
-W tym roku skończyła trzy - Dei uśmiechnęła się.- Duża jak na swój wiek, co?
-A żebyś wiedziała! - Przytaknęłam.- Moja to ma 14 lat już, weteranka przy twojej!
Zaśmiałyśmy się i skręciłyśmy w stronę lasu. Pogoda była wysmienita, słonce świeciło, było ciepło ale za to wiał lekki wiatr, więc nie było tak bardzo czuc upału. Wjechałyśmy na twardą ścieżkę, poczułam mała zmianę w chodzie Deltic - zaczęła mocniej uderzac kopytami o ziemię. Zenyatta już zniecierpliwiona zaczeła caplowac, wiec zakłusowałyśmy. Minęłyśmy granicę lasu i pogrążyłyśmy sie w cieniu drzew, tutaj temperatura była idealna. Musiałam poganiac Deltic, gdyż Zenyatta miała dużo energii i pruła do przodu. Na szczeście Gniada miękko nosi i nie miałam dyskomfortu szybszej jazdy. Zrównałam się z Dei i skreciłysmy w lewo, tak jak prowadziła ścieżka. Teraz droga prowadziła około 500 metrów prosto, gdybyśmy były rozgrzane mogłybyśmy tutaj spokojnie podgalopowac. Zen chyba wyczuła moje myśli, ponieważ zagalopowała, ale zaraz Dei ją przytrzymała i nie dopuściła do utratu kontroli. Deltic odrazu się ożywiła, ale pozostawała ustawiona na moich pomocach. Pochyliłam się i znowu ją pogłaskałam.
Po przejechaniu tego prostego kawałka ścieżka prowadziła w prawo, my jednak pojechałyśmy prosto, wjeżdżając głębiej w las. Teraz kłusowałyśmy po trawie, wiec konie trochę spuściły z pary, nie poganiane odgłosami swoich kopyt. Przeszłyśmy do żywego stępa i na chwilę dałyśmy luźniejsze wodze.
-Piękne te tereny tutaj, zawsze lubię jeździc tą ścieżką - Dei wskazała palcem gdzieś daleko w prawo, tuż przy granicy z lasem. -Tam są takie super pola, teraz będzie rżysko idealne do szybkiego galopu. Pojedziemy tam potem - Zaśmiała się mrocznie.
Parsknęłam śmiechem i znowu zakłusowałyśmy. Teraz wyjechałyśmy z lasu na jakieś łąki. Kiedy nawet Deltic chciała mi się wyrwac stwierdziłyśmy, że narazie jeszcze pojedziemy granicą z lasem. Tak też zrobiłyśmy, skręciłyśmy w prawo i szybkim kłusem przemierzyłyśmy około kilometra, bez zadnych zakrętów. Zaproponowałam, abyśy wjechały na chwilę na jedną z tych łąk, aby pogalopowac troche na dużym kole, na rozgrzewkę. Trawa tutaj była wysoka, widac dosyc zaniedbana polana. Zamknęłam Deltic w pomocach i dałam sygnał do galopu. Gniada machnęła tylko energicznie głową, ale po drugim sygnale zagalopowała. Najpierw pojechałam w lewo, wyznaczając rysunek dużego koła, Dei z Zenyattą jechały naprzeciwko mnie, w prawo. Siadłam w siodło i bawiłam sie wedzidłem, Gniada fajnie reagowała. Z drugiej strony łąki Zenyatta trochę się rozhulała i pędziła przed siebię, co chwila tylko wyginajac głowę kiedy Dei próbowała ją opanowac. Wkońcu doszły do czegoś na miarę kontrolowanego szybkiego galopu i zmieniłysmy kierunek. W prawo DS była troche sztywna, już nie reagowała na wędzidło tak ładnie, no i nie była taka wygodna. Muszę zapamiętac i to poprawic w najbliższym czasie.
Po galopach wyjechałyśmy znowu na naszą ścieżke a potem w prawo, prosto do lasu. Obie klacze były już wystarczająco rozgrzane, Zen piana leciała z pyska kiedy wściekle żuła wędzidło. Zrobiłyśmy mały slalom pomiędzy drzewami, wyginając klacze i pojechałyśmy w kierunku pól o których mówiła Dei. Miała rację - teraz, po żniwach rozciagało się tam ogromne rżysko. Zenyatta wspięła się na widok rozciągającej się przed nią przestrzeni, Deltic zaczęła odstawiac jakieś chody boczne. Uzgodniłyśmy szybko (konie juz kipiały) że ścigamy się aż do końca, chyba że któraś będzie krzyczec. Nie tracąc czasu posłałyśmy konie prosto przed siebie.
Szczerze, to nie miałam szans z Deltic. Zenyatta zamaszystym galopem wypruła o conajmniej 3 odległości i rwała ostro do przodu. Deltic biegła za nią, wyciągając się. Czułam, że Gniada daje z siebie wszystko, poprostu płynęłam w powietrzu. Ale mając konia wyścigowego przed sobą nie damy rady jej prześcignąc. Dei wydała z siebie triumfalny okrzyk, który ledwo dosłyszałam przez wiatr, który huczał mi w uszach. pogoniłam jeszcze DS, opierając się mocniej na strzemionach, zaczęłam zachęcac ją krzycząc 'Dalej, dalej!'. Klacz skuliła uszy i zaczęła cwałowac jeszcze szybciej, Zenyatta za to wyczuwając konkurencję przeszła do czterotaktowego cwału i bez dużego wysiłku mineła linię mety. Dei ściągnęła ją prawą wodzą i nakręciły na coś w rodzaju dużego koła, ja pojechałam w lewo i też starałam sie uspokoic Gniadą. Zwolnienie jej przyszło mi prawie bez problemu, Deltic dyszała i była cała mokra. Dałam jej całkiem luźną wodzę i łydkami kręciłam dalej duże koła, od czasu do czasu patrząc na wulkan energii w postaci Zenyatty, która stawała dęby przy każdej próbie powstrzymania jej wyskoków do przodu. Jednak tereny na konach wyscigowych nie zawsze są ok.
Kiedy obie uporałyśmy się z naszymi ognistymi rumakami, ruszyłyśmy lekkim kłusem w drogę powrotną. Ja od Deltic nic już nie wymagałam, szła na długiej wodzy. Świetnie się spisała, dawała z siebie wszystko. Przejechałyśmy jeszcze raz slalom, przejechałyśmy przez las i wyjechałyśmy na pastwiska, gdzie przeszłyśmy do stępa. W drodze do stajni dyskutowałyśmy o naszym wyścigu oraz o talencie Zenyatty. Ja upierałam sie że i tak Ruff jest lepsza, ale Dei stawiała na swoim mówiąc 'Jeszcze zobaczymy, zobaczymy!'. Tak upłynął nam stęp końcowy, podjechałyśmy pod stajnię. Zsiadłam, zrzuciłam z Gniadej sprzęt i odrazu zaprowadziłam ją pod myjkę. Wykąpałam ją dokładnie i oprowadzałam, aż całkiem wyschneła. Potem jeszcze wyrównałam jej grzywę i ogon, sprawdziłam nogi i zrobiłam jej krótki masaż. W boksie zadowolona klacz od razu wytarzała się w świeżej słomie.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|