Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Deidre Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pon 19:20, 12 Lip 2010 |
|
|
Dołączył: 21 Gru 2009
Posty: 676 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Poprzedniego wieczoru do późna siedziałam w internecie, oglądając zdjęcia i przeglądając informacje o nowej klaczy, którą miałam zamiar kupić. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będę mogła zająć się moim planem hodowli arabów i folblutów już całkiem niedługo.
Rano nie mogłam zwlec się z łóżka. Słysząc piskliwy głos budzika, pacnęłam tylko ręką w telefon i bezwiednie go wyłączyłam. Nie zauważyłam, kiedy ponownie zasnęłam.
Obudziłam się w panice 40 minut później.
-Cholera! -krzyknęłam i prawie spadłam z łóżka w pośpiechu. Słyszałam gniewne rżenie dochodzące spod podłogi, kiedy wciągałam na siebie krótkie spodenki i bluzkę na ramiączka. Przeczesałam włosy przelotnie i zbiegłam na dół, przeskakując po dwa stopnie.
-Przepraszam, przepraszam! -rzuciłam w stronę koni i dopadłam do paszarni. 10 minut później rozdawałam już porcje poszczególnym osobnikom.
-Wam to dobrze, śniadanie do łóżka. I jeszcze pretensje mają xp - parsknęłam w nos Lady, która kuliła uszy paskudnie niezadowolona ze spóźnionego śniadania. O Ruffian już nie wspomnę.
Kiedy z każdego boksu dochodziły już tylko odgłosy powolnego żucia, odetchnęłam z ulgą i oparłam się o zimną ścianę, mrużąc oczy. Wpatrzyłam się w pusty boks numer trzy, i uśmiechnęłam, myśląc, że być może już niedługo pojawi się tutaj to ciekawskie, ciemnogniade monstrum.
Z westchnieniem oderwałam się od chłodu ściany i wdrapałam po schodkach do umieszczonej nad stajnią "stodoły". Było tu niemiłosiernie gorąco. Otworzyłam otwór w podłodze i skopałam na dół 3 bale siana i 3 słomy, po czym czym prędzej stamtąd uciekłam.
Słomę wrzuciłam do pustego boksu, a następnie uzupełniłam siano w paśnikach. Pogładziłam łeb Sońki, która wyglądała na korytarz i zajrzałam do naszych młodzików. Sugar wylizywał swój żłób, a Little łaził z głową przy ziemi, niczym odkurzacz wciągając to, co wypadło im z pysków podczas śniadania. Zaśmiałam się cicho i złapałam za szczotkę. Zgarnęłam z korytarza powierzchownie zbędne źdźbła i kurz, po czym wyszłam ogarnąć dziedziniec. Było dzisiaj tak gorąco, że nie miałam ochoty jeść. Napiłam się tylko lodowatej wody z lodówki i zabrałam za wypuszczanie koni. Dostałam telefon od Miś, w związku z którym Lady i Boiling zostali. Kiedy już reszta była na padoku, udałam się do siodlarni.
Zgarnęłam sprzęt hreczkowatej, wieszając sobie ogłowie na barku, siodło na przedramieniu, całą resztę wpychając do skrzynki na szczotki, którą nawiasem mówiąc tachałam wolnym palcem u dłoni. Zawędrowałam tak w okolice boksu Lady, po czym złożyłam swój ciężar na barki składanego stojaka na siodło wystającego ze ściany.
Wyprostowałam się z trudem, bo znowu nawalał mi krzyż. Za dużo czasu przed kompem, kategorycznie.
Wyprowadziłam Siwą z boksu i przyczepiłam do dwóch uwiązów. Wytarmosiłam jej grzywkę, kiedy różowo czarne chrapska powędrowały w stronę moich kieszeni.
-Masz i daj mi spokój - wetknęłam jej do pyska smakołyk i zabrałam za czyszczenie. Raz dwa była czysta, a kurz z jej sierści powoli opadał na ziemię. W tym momencie pojawiła się Misiaczek. Przywitałam ją z uśmiechem. Rysualka zajęła się szykowaniem swojego rudzielca.
-Co będziecie dzisiaj robić? -spytałam, wrzucając na hreczkę podkładkę, czaprak i siodło, i poprawiając wszystko przed podciągnięciem popręgu.
-A, rozruszamy się, poskaczemy coś. A wy? - Odparła, przyczepiając Fanga na przeciwko nas.
-Mielimy Petkę. Chce zobaczyć, czy daje sobie na tyle radę, żeby pomyśleć o czymś więcej - zdradziłam moje plany, po czym zajęłam się ogłowiem arabki. Lady bez problemów wzięła wędzidło do pyska, mrużąc oczy, kiedy wyciągałam jej grzywkę spod naczółka. Sprawdziłam ochraniacze, po czym spojrzałam na postęp towarzyszy.
-Poczekamy na maneżu - rzuciłam, odpięłam klacz i wyprowadziłam ją na zewnątrz. Tam wskoczyłam lekko na jej grzbiet, po czym pojechałyśmy w stronę ujeżdżalni. Wjechałam, nie zamykając za sobą bramki.
Podciągnęłam popręg Cinnie, usadowiłam się głębiej w czarnej ujeżdżeniówce i rozpoczęłam rozgrzewkę.
Najpierw wszystko raczej w roboczym. Kilka kółek stępa na rozgrzewkę w obie strony, pod koniec zacieśniające się wolty. Zmiana kierunku po przekątnej i w połowie zakłusowanie. Powoli nabierałam wodze na mocniejszy kontakt, łydką pobudzając ją do podstawienia zadu.
Lady na początku trochę walczyła z wędzidłem, w końcu ładnie je zaakceptowała i zaokrągliła szyję.
poklepałam ją lekko i pochwaliłam głosem. Kręcimy wolty, potem zagalopowanie. Kiedy już się rozgrzała, zwolniłam ją do kłusa.
Na długich ścianach dodawałam jak najwięcej łydki, nie pozwalając jej jednak zagalopować. Lady znała już ten manewr i ładnie wyciągała kopyta przed siebie, przyciągając nos do piersi. Postawiła uszyska na sztorc, strzelając z ogona.
-Taaaak, dobra Cinna! -pochwaliłam ją entuzjastycznie. Przestawiłam ułożenie łydek i dałam sygnał do zagalopowania. Najpierw zebrałam ją porządnie, działając półparadami. Potem wyciągamy galop po przekątnej.
Za pierwszym razem kiepsko, spróbowałyśmy znów. Tym razem super, z dobrym impulsem. Pochwaliłam ją, zwolniłam i powoli zmieniłyśmy kierunek, aby kontrgalopowała. Złej równowagi siwej zarzucić nie można było, tak więc i z kontrgalopem - ćwiczonym wiele razy wcześniej- sobie poradziła. Zmieniłyśmy nogę i kręcimy koła, kontrgalopując w drugą stronę. Poklepałam klaczkę i przeszłyśmy do kłusa, ponieważ dostrzegłam jadącą w naszą stronę Miś.
-Co tak długo? ^-wyszczerzyłam się do niej.
Koniara przypięła swojego ogiera do ogrodzenia na moment, aby ustawić sobie przeszkody. -A, musiałam go najpierw trochę przegonić po Round Penie -Dziewczyna machnęła ręką odwzajemniając uśmiech.
Zwolniłam siwą do stępa, żeby niepotrzebnie nie drażnić kasztana. Boiling wiercił się trochę, najwyraźniej go dzisiaj roznosiło.
-Weź sobie większość maneżu, mi starczy ten kawałek - Powierzchownie wskazałam ręką, o który fragment ziemi mi chodzi. Dziewczyna całkiem szybko uwinęła się z rozstawianiem parkuru, po czym wróciła do swojego oldenburga. Wsiadła na strzygącego uszami ogiera, po czym ruszyli po ścianie. Ogier podkłusowywał co jakiś czas, Misiaczek jednak hamowała jego zapędy, chcąc najpierw podciągnąć popręg i wyregulować strzemiona. Kiedy już wszystko było w porządku, ruszyli kłusem i rozpoczęli rozgrzewkę. Rozstępowywać nie było sensu, bo wybiegał się już na round penie. Teraz pracowali na woltach.
Stwierdziłam, że dość już tego stępowania, dodałam więc łydki i ruszyłam kłusem po kawałku terenu, który sobie zostawiłam. Miałam zamiar wykorzystać ten wąski pasek na rozciąganie. Kręciłyśmy więc wszelkiego rodzaju wężyki, ósemki, wolty, półwolty, serpentyny itd..
W tym czasie Misiaczek w pełni już rozgrzała swojego rumaka, i ruszali na pierwszą przeszkodę. Muszę przyznać, że wysokość robiła wrażenie. Wiekiera powinna się od niego uczyć.
Kasztan strasznie się nakręcił, Miś skróciła mu fulę przed przeszkodą. Potężne wybicie i gładki lot nad stacjonatą. Niestety nie mogłam się na nich cały czas gapić, bo wiercipięta pode mną wymagała uwagi. Zerkałam na nich jednak co i raz.
Boiling pobrykiwał sobie czasami, pełen energii. Skakał jednak bardzo fajnie, lekko i ładnie się składał. My tym czasem robiłyśmy huśtawkę.
W oddali usłyszałam trzask zamykanych drzwi od samochodu. Stwierdziłam, że to pewnie Sayu albo Arrya przyjechały do swoich potworów.
Zdziwiłam się jednak, widząc, że w naszą stronę, rozglądając się, idzie wysoki, blond-włosy chłopak. Zmierzał w kierunku maneżu pewnym krokiem, zerkając to na mnie, to na Misiaczek, jakby nie był pewny, kogo szuka.
-Em .. Dzień dobry -powiedział głośno, opierając się o ogrodzenie i mierząc nas wzrokiem. Ruszyłam w jego stronę, bo nie wypadało tak stać i się gapić. Chociaż muszę przyznać, było na co popatrzeć. xd
-Ty jesteś pewnie Deidre, tak? Pisałem jakiś czas temu w sprawie pracy, nie wiem czy pamię ..
-O matko, no tak! - przerwałam mu, przeczesując włosy dłonią zakłopotana -przepraszam strasznie, kompletnie zapomniałam że się umawialiśmy. Już do Ciebie idę. -Zatrzymałam Lady z zamiarem zejścia z niej.
-Nie ma mowy, najpierw dokończ trening, to ważniejsze. Mam czas.-Chłopak uśmiechnął się.
-Um, no skoro tak..-Wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Miś, i wzięłam się za kończenie treningu. Jeszcze jedno kółko kłusa zebranego, potem popuściłam wodze, przejście do stępa i rozstępowanie.
Poluźniłam popręg klaczy, odpuściłam całkiem wodze. Arabka szła rozluźniona po ścianie, wyciągając łeb do przodu.
Po kilku kółkach poklepałam Lady, po czym nie chcąc jej dłużej męczyć na tym słońcu, podjechałam do bramki. Sięgnęłam do zamka, aby ją otworzyć, ale chłopak mnie ubiegł.
-Ee dzięki ^^' - uśmiechnęłam się. -Zostajecie jeszcze? -zawołałam do Miś, wyjeżdżając z maneżu.
-Tak, nie przeszkadzajcie sobie xd - Przejechała galopem obok nas, kierując ogiera w stronę przeszkód.
Prychnęłam cicho pod nosem, po czym ruszyłam w stronę stajni.-Chodź.
Przed wejściem zsiadłam i wprowadziłam siwą do środka, podpięłam ją do dwóch uwiązów.
-Więc, panie ..?-spojrzałam na niego pytająco, unosząc jedną brew.
-Po prostu Maksymilian.-wyciągnął rękę. Uścisnęłam ją, sięgając ponad grzbietem Cinny.
-Więc, od kiedy możesz zacząć pracę? -uśmiechnęłam się do niego nieświadomie, pomiędzy odpięciem popręgu a przejściem na drugą stronę klaczy. Miał zabójczo błękitne oczy.
-Tak po prostu? żadnej rozmowy kwalifikacyjnej ani nic? -zdziwił się.
-Nie miałam więcej ciekawych ofert, a ty wydajesz mi się odpowiedni. Więc jak?
-Choćby i od zaraz. -Chwycił odpięte siodło, wyręczając mnie w zdjęciu go z grzbietu Cinny. Będę się musiała do tego wyręczania przyzwyczaić.
Zdjęłam klaczy ogłowie, przetarłam ją szczotką.
-Więc witaj na pokładzie xD -zaśmiałam się krótko, wykręcając z Cinną w stronę wejścia i wychodząc na zewnątrz. Maks podążył za nami.
-W siodlarni wisi rozkład dnia, w paszarni racje pokarmowe każdego z koni. Na boksach są tabliczki z imionami, a z samych koni zaraz zrobię ci mały kurs. -paplałam, prowadząc siwą. -Raczej wszystkie różnią się czymś radykalnie, więc nie powinieneś mieć z tym problemu.
Wypuściłam arabkę na padok, dałam jej smakołyka i zamknęłam bramkę, opierając się o nią lekko.
-Moje są trzy z pośród nich. Siwa arabka, którą właśnie wypuściłam, to Lady Cinnabar. Dresażystka. Lekka dominantka, nie lubi czekać na jedzenie. Dalej, ta srokata. Wiekiera. WKKW. Oaza spokoju, bardzo sympatyczna klacz, wyczulona na hałas i chaos. Ten mały kasztan - Little Bit, syn Lady. Pewnie pojeździmy wyścigi, ale to się okaże. Reszta to pensjonariusze. Tamta wysoka kasztanka, to Sonador. Obok jej gniady syn, Sugar's Pride. Oboje Folbluty, należą do tej dziewczyny, która ze mną dzisiaj jeździła. Tamten ogier na maneżu z resztą też jest jej. Boiling Fang, skoczek, oldenburg. No i na końcu, nasi mordercy. -Spojrzałam na uważnie słuchającego mnie chłopaka. -Żeby potem nie było, że nie ostrzegałam. Kara to folblutka Ruffian, demon w końskiej skórze, istny armageddon. Mały izabel, szetland Sauron. Jego wredota jest odwrotnie proporcjonalna do wzrostu. Oboje należą do Sayuri i Arryi.-Sapnęłam cicho, kończąc wykład. -Nie przejmuj się, na początku będę Ci pomagać xd No to co, spisujemy umowę?
-Jak najbardziej. -Odparł blondyn, po czym zaprowadziłam go do mieszkania, gdzie dopełniliśmy wszelkich formalności.
Czułam, że dzisiejszy dzień to przełom. Wreszcie będę mogła się wyspać ;D
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Wto 16:48, 19 Paź 2010, w całości zmieniany 3 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|