Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
20.02.11r. - Dresażowo na oklep (kl. N-8)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Lady Cinnabar [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Nie 14:25, 20 Lut 2011 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Większość dzisiejszego dnia spędziłam w rozjazdach, załatwiając mnóstwo spraw i poświęcając dwie godzinki na poznanie Nadima. Kiedy więc wróciłam do Dean koło godziny 18, byłam totalnie wyczerpana na umyśle. Zgasiłam silnik samochodu, wzdychając głośno i wytoczyłam się na zewnątrz, ciągnąc za sobą torbę papierów. Na wstępie zostałam oczywiście obglucona przez Brzdąca, radośnie witającego mnie w progach stajni. Tym razem moim wybawcą od kąpieli śnieżnej okazała się Saycu we własnej osobie, wołająca psisko z grzbietu Czara. Chyba wybierali się gdzieś w teren, w każdym bądź razie pomachałam do niej z wdzięcznością i doturlałam się jakoś do stajni. Następnie zaczęłam wtaszczać torbę po schodach. Kiedy dotarłam do mieszkania, bez ogródek cisnęłam torbę pod ścianę, zrzuciłam wszystkie wierzchnie ciuchy i walnęłam się na kanapę. Ufff.
Poleżałam moment, następnie wciągnęłam jakiś szybki obiad i przebrałam się w ciuchy robocze. Nic tak nie odpręża zmęczonego umysłu, jak wysiłek fizyczny!
Zbiegłam po schodach i weszłam do siodlarni. Przeleciałam wzrokiem sprzęt, szukając tego wybranego. Oho, jest! Złapałam ogłowie Lady, jej szczotki i ochraniacze po czym wyszłam na korytarz.
Tak, dobrze zauważyliście, bez siodła. Dzisiaj trening na klepa, tak jak zalecała nam kiedyś Goldenka. Idziem na żywioł ;d
Powiesiłam ogłowie na wieszaku, postawiłam szczotki i rzuciłam gdzieś ochraniacze, po czym wzięłam i kopsnęłam się po najważniejszy element treningu, czyli konia. xd
Już po chwili wprowadzałam arabkę do stajni. Podpięłam do kantara dwa uwiązy, no i zaczęłam czyszczenie. Lady stała z dumą unosząc piękną główkę na łabędziej szyi. Obserwowała mnie spod długiej grzywki, rozdymając chrapy. Uśmiechnęłam się i poklepałam ją po szyi, nie przerywając szorowania. po 10 minutach była lśniąca, co przy jej jasnym umaszczeniu było niezłym osiągnięciem. Z ubieraniem poszło mi szybko, bo nie musiałam zawracać sobie głowy siodłem. Skończywszy, odpięłam niecierpliwiącą się już nieco kobyłkę i wyprowadziłam ją na zewnątrz.
Tam wskoczyłam umiejętnie na jej grzbiet, bądź co bądź była dość niska. Matko boska, jak ja dawno nie siedziałam na klepa, co za dziwne uczucie ^^' Na całe szczęście kobyła była dość wygodna, i o żadnym dyskomforcie mowy być nie mogło. Wiecznie zaciekawiona, z uszami postawionymi na sztorc rozglądała się po podwórzu. Niecierpliwie machnęła łbem, parskając krótko. Jeśli była zaskoczona brakiem siodła, to nie dawała tego po sobie poznać, cwaniara jedna. Poklepałam ją po szyi i przyłożyłam lekko łydki do jej boków. Zareagowała dużo szybciej, niż w siodle, i ruszyła żwawym, drobiącym stępem.
O taak, czułam każdy jej ruch dużo intensywniej. Przytrzymałam się nieco mocniej nogami, kiedy kobyłka odskoczyła od czegoś. To była bardziej kokieteria niż strach, znałam ją już za dobrze.
-Ladyyy.. -westchnęłam, kiedy klacz przecaplowała bokiem obok kawałka niebieskiej folii, rozszerzając chrapy i wytrzeszczając oczy. Wygięła przy tym szyję w łuk i postawiła uszy na sztorc, będąc gotową do ucieczki. Dalej jednak szła w dobrym kierunku. -Odpuść sobie. -Ziewnęłam, zachowując kompletny spokój i wysiadując fanaberie siwej.
W końcu dojechałyśmy do hali. -Uwaga! -powiedziałam głośno, odczekałam chwilę na odzew z hali po czym otworzyłam wrota z grzbietu siwej i potem zamknęłam za nami, przy okazji skłaniając Cinnę do kilku kroków w tył. Naszymi dzisiejszymi towarzyszami na hali okazali się Expresso i Arryj.
Podjechałam do stojącej pary i przywitałam się z rysualką z wielkim wyszczerzem, po czym pogawędziłyśmy chwilę. Lady i Ex również nie próżnowali, i byli bardzo uradowani z faktu iż mogą się trochę obwąchać. Ah te związki rodzinne <3
Na szczęście zgrałyśmy się co do rodzaju treningu i na hali nie stały żadne przeszkody. Starałyśmy się nie wchodzić sobie w drogę, co przy rozmiarze naszej hali nie było trudnym zadaniem. Jeśli już się mijałyśmy, to sprawnie po drugim śladzie.
Na początku oczywiście rozstępowałam kobyłę. Zrobiłyśmy sobie żucie z ręki. Później od początku zbieramy się powoli i podstawiamy zadek, głowa zganaszowana, grzbiet zaokrąglony. Od razu wygodniej się siedziało, kiedy się uelastyczniła. jej szybkie zbieranie się było efektem długotrwałej pracy i doświadczenia, jakie miała kobyła. Było jej też wygodniej, więc kiedy tylko zaczynałyśmy pracować samoistnie się podstawiała. Pochwaliłam ją i rozpoczęłam pracę na kołach i inne wygięcia. Na oklep dużo łatwiej przesyłało nam się sygnały. Lady poprawnie wyginiała się na obie strony, wyraźnie akcentując łuk ciała w obie strony. Nie 'łamała się', tylko zaokrąglała ciało zgodnie z kierunkiem ruchu - grzbiet, zad, szyję i łopatkę. Byłyśmy dobrze rozciągnięte, a ćwiczenie było rutynowe. Wykonałyśmy je tyle samo razy na obie strony, po czym półparada i sygnał do kłusu. Bardzo płynne przejście do szybszego chodu, z dobrą akcją nóg i fazą zawieszenia.
Miałam przez chwilę problem z równowagą, jednak po chwili przypomniałam sobie wszystkie 'zasady jazdy na oklep' i zgrałam harmonijnie z klaczą. Na razie kłus roboczy i znów trochę rozciągania na obie strony. Później skracanie i wydłużanie chodu i ramy.
Dużo sprawniej szły nam zmiany tempa, byłam zadowolona. Cinnabar, mimo obecności syna na hali nie dekoncentrowała się i skupiona kierowała ucho w moją stronę. Ja również byłam skupiona, tak więc sprawnie nam to szło. Widziałam efekty pracy na zgrupowaniu u Noja, naprawdę duży postęp.
Kiedy już rozgrzałyśmy się w kłusie, przyszedł czas na galop. Półparada, pomoce i ruszamy sprawnym tempem. Chwilę się posprzeczałyśmy co do tempa, po czym kręcimy figury. Potem rozgrzanie na obie strony poprzez zmiany tempa, ramy i impulsu. Kiedy już byłyśmy rozgrzane we wszystkich trzech chodach i na wszelkie możliwe strony, pora na pracę właściwą. Postanowiłam pojechać sobie klasę N-8. Jestem hardkorem, a jak. ^^
No więc zbieramy się porządnie i wjeżdżamy na środek kłusem zebranym, po czym stój w X. Nieruchomo, po czym ukłoniłam się i ruszyłam ponownie. W C zakręciłam w lewo, po czym zmieniłam kierunek po przekątnej kłusem pośrednim, następnie znowu zebrany w drugą stronę. Po przejściach w H i F robimy w V porządną 10 m woltę w prawo. Od V do S testujemy się w trawersie. MXK zmiana kierunku kłusem pośrednim, w K znów zebrany. W M i K przejścia, w P wolta, tym razem w lewo. PR trawers. W C zatrzymanie. Nieruchomo, po czym sygnał do cofania. cofnęłyśmy się trzy kroki, po czym Lady zamarła, bo dostała kolejny sygnał ode mnie i momentalnie ruszyła stępem pośrednim. Tuż przed X zebrałyśmy się, I pomoce do półpiruetu roboczego w lewo. Następnie dalej stęp. Następnie przed H podobna sytuacja, tylko tym razem półpiruet w prawo. Następnie stępem swobodnym. Odpuściła w szyi, od HXF pokazywałyśmy, że jesteśmy w stanie się rozluźnić. Wydłużyła ramę, opuściła głowę. W F znów pośredni. 1-2 kroki przed A Zebrałyśmy się, po czym w A zagalopowanie z prawej nogi. W E wolta 10 m w prawo. Między E i S zwykła zmiana nogi. Przez SHCMR jedziemy kontrgalopem. W RK zmiana kierunku galopem pośrednim, w K znów zebrany. Przejścia w R i K, po czym wolta w lewo 10 m w B. Między B i R zwykła zmiana nogi przez stęp i w RMCHS kontrgalop. Miałyśmy troszeczkę problemów, bo kobył nie lubi tego ćwiczenia, jednak wyszło poprawnie. W SF zmiana kierunku galopem pośrednim i w F zebrany. Przeszłyśmy w S i F, następnie w A wjazd na linię środkową, w X zatrzymanie, nieruchomość i ukłon. Poklepałam Cinnę obficie po szyi i wyjeżdżając na długiej wodzy na ścianę. Uśmiechnęłam się do Arryja, który wyglądał na zadowolonego ze swojego konia.
-Udały się te nasze arabiszcze, co nie? Very Happy -wyszczerzyłam się, przytulając do Cinnowej szyjki.
-No udały, udały <3 -Arryj rozstępowywał już Exa. Ja szybko rozkłusowałąm jeszcze kobyłę, po czym dołączyłam do Ar, stępując u jej boku. Gawędziłyśmy w najlepsze, śmiejąc się, a nasze konie stygły. Czułam, że mam cały mokry tyłek od spoconego grzbietu Cinny x.x No cóż, coś za coś. Przynajmniej fantastycznie mi się jeździło.
Kobyła zaczepiała pieszczotliwie swojego syna co i raz. Ah, te matki ..
Kiedy już konie się rozstępowały, udałyśmy się wspólnie do stajni. Tam rozsiodłałyśmy, obejrzałyśmy i przeczyściłyśmy konie, po czym wstawiłyśmy je do boksów. Zbliżała się pora kolacji, więc zrobiłyśmy przysługę Maksowi.
Przed wejściem na górę podziękowałam jeszcze Cinnie za wspaniały trening i wycałowałam jej różowe, ciekawskie chrapy, po czym wsypałam do żłobu kilka marchewek i poczłapałam na górę.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Sob 16:12, 05 Mar 2011, w całości zmieniany 2 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Lady Cinnabar [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare