Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
24.12.09r. Przyjazd do WSR Deandrei

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Lady Cinnabar [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Pon 21:41, 28 Gru 2009 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Był chłodny, grudniowy poranek. Tak dokładniej, Wigilia. Na zewnątrz niedobitki śniegu, zdziesiątkowane przez padający w nocy deszcz, pstrzyły krajobraz żałośnie. Patrzyłam przez okno z mojej sypialni, znajdującej się nad pustą stajnią, na zabłocone podwórze. Dzisiaj miał być wyjątkowy dzień, jeden z ważniejszych w historii każdej, nawet najmniejszej stajni. Dzisiaj miał przyjechać pierwszy konny mieszkaniec, a raczej mieszkanka - arabka Lady Cinnabar. Nie mogłam się doczekać owej chwili, bo już zaczynałam czuć się samotna na mojej skromnej posesji. Tym bardziej, że jeszcze nie znalazłam nikogo do pomocy. No bo w sumie przy czym.
Rad nie rad zwlekłam się z parapetu i wciągnęłam na nogi sprane, ale wygodne bryczesy. Wrzuciłam na siebie luźną czarną bluzkę, grafitowy ciepły polar i wyszłam na korytarz. Przeczłapałam do kuchni, zjadłam kanapkę z pomidorem i wypiłam zieloną herbatę. Przeciągnęłam się leniwie i, ziewając, zwlekłam po drewnianych schodach, wodząc bezwiednie ręką po barierce. U dołu schodów czekały moje sfatygowane trampki <3 Wciągnęłam je bez pośpiechu i spojrzałam na pokłady siana i słomy znajdujace się na piętrze. Zastanowiłam się chwilę i podeszłam do dziury w podłodze. Złapałam najbliżej leżące kostki słomy i siana i zrzuciłam je na dół. Z tuzin tego było. Na koniec otrzepałam się pobieżnie i zeszłam po schodach na dół. Czekało tam na mnie już zrzucone wcześniej suszone zielsko ^^' Włączyłam stare radio na Eskę Rock i wzięłam się do roboty, nucąc i śpiewając xD Przeniosłam kostki do pustego boksu, który miał mi służyć za podręczny 'magazyn'. Zostawiłam sobie na korytarzu tylko po jednej.
Wczoraj odkażałam i czyściłam boksy, więc dzisiaj zostało mi tylko zaścielić ten jeden. Złapałam za kostkę słomy i wrzuciłam ją do drugiego boksu z lewej. Zdjęłam sznurki z obu kostek i wywaliłam je do stojącego w rogu stajni kosza. Chwyciłam za widły, nabiłam pokaźną kępę suchej słomy na zęby i rozrzuciłam ją dookoła. I tak rozrzucałam, całą kostkę, a niech ma klaczucha obficie ^^ potem przetarłam jeszcze wilgotną szmatką poidło i żłób. Otworzyłam paśnik i wsadziłam do niego za pomocą wideł 3/4 kostki siana. Resztę dorzuciłam do 'magazynu'. Odstawiłam widły na miejsce i złapałam za szczotkę. Wmiotłam rozrzucone siano i słomę do boksu Cinny. Otworzyłam wrota prowadzące na zewnątrz, żeby się przewietrzyło. Zamknęłam nieużywane boksy, a ten jeden pozostawiłam otwarty. Włożyłam nową kostkę soli na odpowiednie miejsce. Wciągnęłam w płuca zapach stajni i przyjrzałam się zadowolona mojej pracy, ocierając czoło. Czegoś tu brakowało.. Ah, no tak! Szybkim krokiem pośpieszyłam do siodlarni i przyniosłam stamtąd mosiężną, zdobioną tabliczkę i z imieniem i danymi klaczy. Przybiłam ją kilkoma zdecydowanymi ruchami do przesuwanych drzwi boksu i uśmiechnęłam do siebie, wiedząc, że niedługo pojawi się tutaj pierwsza mieszkanka. ^^ Kiedy podziwiałam tabliczkę, usłyszałam jakiś dźwięk na podwórzu. Niecierpliwie skierowałam się w stronę wyjścia, łapiąc czerwony uwiąz po drodze. Tak! To była ona!
Zadbany koniowóz wtoczył się tyłem na ubłocony podjazd. Stałam zemocjonowana w drzwiach stajni, memłając uwiąz w rękach i czekając aż kierowca wyłączy silnik. Już nie mogłam się doczekać, kiedy zobaczę ten śliczny arabski łebek, w którym zakochałam się od pierwszego wejrzenia <3
W końcu samochód zgasł, a z kabiny kierowcy wysiadł poprzedni właściciel, Pan Jan. Przywitaliśmy się i zgodnie pospieszyliśmy ku rampie. Z wnętrza dobiegało nieśmiałe, głuche przestępowanie z nogi na nogę i krótkie parsknięcia. Klaczka była zadowolona, bo wiedziała co oznacza zgaszony silnik. Razem z panem Jankiem odblokowaliśmy i powoli opuściliśmy ciężką rampę na ziemię.Wręczyłam Panu Janowi uwiąz, potem wszedł on bocznymi drzwiczkami do środka, a ja czekałam.
-Przepiąłem uwiąz, niech pani odblokuję belkę -dobiegło mnie z wewnątrz. Złapałam za bolec i wyciągnęłam go, opuszczając jednocześnie obitą pianką poprzeczną belkę, uniemożliwiającą wyjście klaczy. Cofnęłam się i nie mogłam powstrzymać uśmiechu. Najpierw ukazał mi się siwy, zgrabny zad, zaraz potem rozbiegane tylne nogi, silna kłoda, a po chwili cała arabka stała przede mną w pełnej okazałości.
-Cinna ..-wyszeptałam z uśmiechem, rozszerzając oczy i chłonąc jej nakrapiane hreczką ciało wzrokiem. Była tylko delikatnie spocona, ledwo to dostrzegłam. Klacz stanęła dumnie i uniosła łeb na długiej łabędziej szyi, stawiając uszy na sztorc i rozglądając bystro. Zarżała krótko, melodyjnie, jakby chciała oznajmić całemu światu "Oto przybyłam" xD Spuściła łeb na wysokość kłębu i rozszerzyła chrapy na kupkę śniegu pod kopytami. Podeszłam powoli do klaczy, wymawiając jej imię wyraźnie i spuszczając wzrok. Wyciągnęłam rękę i czekałam, aż sama dotknie jej chrapami. Cinna skupiła na mnie uwagę i zaciekawiona dmuchnęła mi gorącym powietrzem w dłoń, a następnie wciągnęła w rozszerzone chrapy mój zapach. Przysunęłam się bliżej i położyłam drugą dłoń na jej szyi, gładząc powoli jedwabistą sierść. Sięgnęłam do kieszeni i wydobyłam z niej kawałek jabłka. Podetknęłam je klaczy pod pysk, a ta przycisnąwszy do niego chrapy, po chwili pochłonęła je ze smakiem. Oblizała chrapy i zaczęła się kręcić zadem niecierpliwie, postanowiliśmy więc zaprowadzić ją do stajni. Pan Janek przekazał mi uwiąz. Poprowadziłam hreczkowatą na tyły budynku, gdzie znajdowały się otwarte wrota ukazujące wnętrze stajni. Dźwięk kopyt rozległ się po raz pierwszy w tym budynku. Jak wspaniale było go słyszeć w swojej własnej stajni ^^ Wprowadziłam Cinnkę do przygotowanego wcześniej boksu i odpięłam bezpieczny karabinek. Klaczka zatoczyła koło w boksie, poparskując. Schwyciłam ją za kantar i zdjęłam go w celu oddania właścicielowi. Miałam dla Cynamonowej nowy ^^ Klacz dossała się do poidła. Piła długo, mrużąc oczy i odchylając kąciki uszu w tył. Pogładziłam ją jeszcze raz i wyszłam z boksu, pozwalając jej się zrelaksować i zapoznać z nowym miejscem. Oddałam panu Janowi kantar. Ten pożegnał się czule ze swoją podopieczną i razem udaliśmy się do samochodu. Wręczył mi wszystkie papiery związane z klaczą, po czym odjechał, mówiąc, że ma wiele spraw do załatwienia.
Schwyciłam pod pachę dokumenty i weszłam do budynku. Zerknęłam kątem oka na klaczkę, która zajęła się skubaniem siana.
-Zupełnie jakby była u siebie .. -mruknęłam pod nosem uśmiechając się i otworzyłam drzwi, za którymi kryły się schody na piętra. Wbiegłam po schodach do mieszkania i w moim 'biurze' wstawiłam pierwsze końskie akta do szuflady. Uśmiechnęłam się szczerze uradowana i zeszłam na dół, aby jeszcze nacieszyć oczy moją pierwszą podopieczną .. ^^


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Pon 22:14, 28 Gru 2009, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Lady Cinnabar [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare