Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
Luźna jazda/ dodania i zebrania

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Arizona / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Chocky
Pensjonariusz
PostWysłany: Sob 13:31, 28 Sie 2010 Powrót do góry


Dołączył: 13 Lut 2010

Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Otworzyłam sporą bramę, uprzednio siłując się z metalową zasuwką. Torbę na ramię zarzuciłam, lustrując wzrokiem rozległe tereny Star Horses. Trudno było się nie uśmiechnąć. Ruszyłam podjazdem, za cel wyznaczając sobie drewnianą stajnię, w której stoją klacze. Zajrzałam do środka i zaciągnęłam się słodkawym zapachem siana. Z boksu wystawał łebek mojej izabelki, Ariozny. Kucynia spoglądała na mnie z postawionymi na sztorc uszami, a właściwie to na moją rękę w której trzymałam spore, soczyste jabłko. Zaraz schrupała je, penetrując moje kieszenie w poszukiwaniu słodkości. Zdjęłam kantar z haczyka, wchodząc do jej boksu. Delikatnie nasunęłam go na jej łepetynę, do metalowego kółeczka dopinając uwiąz.
-Idziemy się trochę poruszać-uśmiechnęłam się, wyprowadzając ją na koniowiąz. Mała była mistrzynią w utrudnianiu mi życia, więc jak inaczej- usmoliła się od kopyt do głowy. Na pierwszy ogień poszły zaklejki. Szorowałam zgrzebłem po jej ciele przez 20 minut, aż w końcu było widać efekty. Zaschnięte błoto znikło. Włosianką pozbyłam się wszelkich pozostałości, zrobiłam porządek z grzywą oraz ogonem. Gdy wszelki brud z kopyt został unicestwiony, mogłam zabrać się za siodłanie. Ogłowiłam ją, zapinając wszelkie paski i poprawiając futerko na nachrapniku. Na grzbiet nałożyłam morski pad, owsze futerko medyczne oraz siodełko. Na nogach owinęłam owijki, na przód wsunęłam kaloszki. Kantar z szyji zdjęłam i siadłam w siodełko. Wodze złapałam do jednej ręki, łydkami kierując ją na jeden z wolnych maneży. Podciągnęłam popręg, coby z siodłem się nie zsunąć i wyregulowałam strzemiona. Na początku rozgrzewki dwa kółka na długich wodzach. Łydkami i dosiadem pilnowałam tępa. Młoda szła równo, łebkiem kołysząc na boki. Zebrałam wodze, nakierowując ją na wolty. Łydkami pilnowałam tępa, oraz wygięć. Pochwaliłam ją, uśmiechając się pod nosem. Zaczęłam bawić się wodzami, żeby szyję w łuk zaokrągliła, zaś łydkami poprosiłam o podstawienie dupki. Pomoce do kłusa w narożniku. Płynne przejście, dobre tępo i ustawienie. Tylko ja wyglądałam na niej jak podłączona do prądu. Od razu zaczęłyśmy pracować nad elastycznością na woltach, slalomach, ósemkach. Cieszyłam się, że kucyk jest tak dobrze ujeżdżony. Po chwili przyzwyczaiłam się do drobienia nogami i ja również zaczęłam jakoś wyglądać. Na długich ścianach dodania. Arizona wydłużyła krok, jednak zad z tyłu zostawiła. Kilka zatrzymań do stępa i zmiana strony. Zaczęłam stopniowo odpuszczać wodze, a izabelka wydłużać łebek w dół, przeżuwając wędzidło. Pochwaliłam ją, w literce H zmiana kierunku przez przekątną i impuls do zagalopowania w lewo. Młoda ruszyła chętnie do przodu, przebierając nogami z niesłychaną gracją. Galop był jednym z najwygodniejszych chodów klaczy, więc bez problemu utrzymałam się w siodle. Kilka dodań, wolt. Skierowałam ją na przekątną, w X lotna zmiana i galop w prawo. Oczywiście gromko ją nagrodziłam. W prawo kilka zebrań i dodań i odpoczynek w kłusie. Zerknęłam na niskiego 40 cm krzyżaczka i pokłusiło mnie, by przelecieć przez niego. Nakierowanie na ów przeszkódkę, kucynia postawiła na kolorowe drągi uszy. Dobre tępo, przed krzyżakiem łydka, oddanie wodzy i półsiad. Przeskoczyła zgrabnie, więc dlaczego by nie skoczyć z galopu. W narożniku przejście do szybszego chodu, najazd i perfekcyjny skok. Wybiła się, składając podwozie, miękkie lądowanie. Poklepałam ją po szyjce, na dziś dając spokój. Luźna wodza, kółko kłusa i rozstępowanie. Wyjechałyśmy do stajni, aż nagle zza rogu wyskoczył straszny Nojec. Arizona odskoczyła do tyłu, pędząc zaraz wyciągniętym galopem do przodu. Nogi wypadły mi z strzemion, aczkolwiek udało mi się ją zatrzymać. Poleciałam na szyje i poczułam smak ziemi w...stępie. Dziewczyna podeszła do mnie, śmiejąc się pod nosem cicho.
-Nic Ci nie jest?- zapytała, a ja pokręciłam przecząco głową, w oczach mając rządze mordu. Rozsiodłałam ją, wypuściłam na pastwisko i pochowałam sprzęt na miejsce. Dokończyłam dyskusję z właścicielką SH i pojechałam do domu.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> ARCHIWUM / Arizona / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare