Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nojec Pensjonariusz
|
Wysłany:
Czw 22:31, 30 Wrz 2010 |
|
|
Dołączył: 27 Maj 2010
Posty: 6 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Jako, że Say uwielbiała moje treningi ;] zostałam wezwana po raz kolejny do Czarka. Przyjemnie pracowało mi się z koniurem, toteż jechałam do Deandrei w dobrym humorze. Jeszcze tylko wjazd w lewo i już widac stajnię. Pomaszerowałam do niej i zauważyłam, że wałącha tam nie ma. Chwyciłam jakiś uwiąz i ruszyłam na padoki. Holsztyn tam był. Zacmokałam, by podszedł, ale ten miał mnie w głębokim poważaniu. Weszłam do środka i podeszłam do niego. Odkłusował dalej. No nie, nie mam czasu na zabawę w kotka i myszkę. Szłam za nim i szłam, aż zagoniłam go w róg i szybko złapałam za kantar. Zapięłam uwiąz i przywiązałam szampana przed stajnią. Teraz trzeba było przetransportować ten cały sprzęt tu. Przydałby się wózek widłowy albo co. Przeniosłam rzeczy na dwa razy i zajęłam się koniem.
Najpierw wyczyściłam kopyta. Było w nich pełno zaschniętego błota. Jakoś się z nimi uporałam. Zaklejeczki. No, po jednej stronie było w miarę, ale po drugiej... po drugiej Czar leżał w błocie. Jednak po paru minutach szorowania, koń zaczął przypominać siebie. Wymasowałam go też jak zawsze Sayowym zgrzebłem z kolcami do masażu. Mięciutka szczoteczka, szmatka i wystarczy.
Dziś wzięłam granatowe owijki półelastyczne. Będą mu pasować. Na wszystkie cztery nogi, do tego kalosze i dobrany kolorystycznie, granatowy czapraczek. Siodło ujeżdżeniowe, podpięłam popręg.. Jeszcze tylko ogłowie z wielokrążkiem. Teraz jesteśmy gotowi. Chwyciłam bacik, odbiłam się od ziemi i wskoczyłam na młodego.
Dziś pogoda dokazywała, można było jeździć na dworze. Nie wjeżdżaliśmy na razie na czworobok, bo był zajęty. Stwierdziłam, że rozprężymy się w terenie.
Droga w lesie była kręta. Prowadziłam konia cały czas prosto, zastanawiając się dokąd dojadę. Tylko parę razy byłam w deandrowskich terenach. Po chwili ruszyliśmy kłusem. Czar szedł fajnym tempem, jeszcze go nie zbierałam, jechaliśmy na luzie. po jakimś czasie doszły dodania i skrócenia, delikatna praca nad przepuszczalnością. Wjechaliśmy na małe górki. Super praca dla zadu. Bez problemu. Następnie - stromy zjazd w dół. Odchyliłam się i wstrzymałam trochę konia, jednak wciąż kłusowaliśmy. Po zjeździe już rozpoznałam gdzie jestem i skręciłam w prawo. Zagalopowanie. Fajny, mocny, okrągły, luźny galop. Mała polanka, tu dwie wolty i dalej ścieżka. Nagle, obok przebiegła sarna. Czar natychmiast włączył ręczny, z galopu zatrzymał się, a ja wylądowałam na jego szyi. Po chwili niepewnie ruszył stępem, omijając jak mogąc feralne miejsce. Zagalopowaliśmy znów. Zaczęłam go mocniej zbierać. Potem doszły dodania i skrócenia. Wjeżdżamy na łąkę, parę wolt, do kłusa i wolty. Po łące las przez chwilę, a potem znów było Deandrei. Do stępa. Swobodny, luźna wodza. Na czworoboku już nikogo nie było, więc wjechaliśmy na niego. Po kilku kółkach stępa mogliśmy zacząć pracę.
Najpierw zbieranie. Gdy osiągnęłam, to co chciałam, zakłusowanie. Na linię środkową, ustępowanie w lewo. Dobre, A w prawo, chwila do przodu i ustępowanie w prawo. Teraz wolta 10 m, porządne ustawienie, a następnie lewa łydka mocno działa, prawa do tyłu, trzymamy prawą wodzę i działamy lewą. Generalnie Czar łapał o co chodzi, jedynie tempo nie te. Wyprostowanie i na drugiej ścianie to samo, z bacikiem. Lepiej. Teraz na ścianie to samo ustawienie, tyle że działamy mocniej prawą łydką i spychamy zad do środka. No nie, bardzo słabo. Przełożyłam bacik i jeszcze raz. No, teraz o wiele lepiej. Wolta i łopatka. Koń musi bezbłędnie odczytyać o którą figurę chodzi. w A na linię środkową i zmiana. Teraz oprócz spychania zadu konia, ustawienie głowy w kierunku ruchu. To już trudniejsze. Mocne działanie wodzą zbierającą i spychamy. Kulawo, bo kulawo, ale szampan wykonal ciąg. Nastepnie w drugą stronę. Wolta 10 m, łopatka, a potem zagalopowanie. Wolta 15 m. Przekątna MB i kontrgalop. Czar w narożniku zmieniał nogę i krzyżował. Musiałam się nieźle namęczyć, by kontrgalopował całe koło, ale po kilku próbach, udało się! Na chwilkę do stępa.
Na koniec zakłusowanie, w A na środkową, ustępowanie w lewo. Następnie znów środkowa i, uwaga ciąg w prawo. No, amły nawet sobie radził. Wolta, żucie z ręki i taki kłus w pozycji tropiącego psa. Do stępa, poluźniamy popręg.
Pojechaliśmy do stajni. Zsunęłam się z siodła, poklepałam malca, podciągnęłam strzemiona, Pozdejmowałam i pozanosiłam cały sprzęt, schłodziłam nogi konia i wyczyściłam kopyta, a potem pojechałam do domu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|