Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sayuri Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Sob 12:41, 04 Wrz 2010 |
|
|
Dołączył: 02 Lut 2010
Posty: 498 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Kana:
Przyjechałam do SC i zauważyłam nowego wałaszka. Od razu do niego podeszłam. Czar podniósł głowę i zaczął się mi przyglądać. Dałam mu marchewe na przywitanie i pogłaskałam go po szyi. Bardzo się cieszył z prezentu i od razu go zjadł ^^ był przyjazny dla mnie i nie bał się. Weszłam do jego boksu i zrobiłam mu lekki masaż, a potem założyłam kantar i wyprowadziłam na zewnątrz. Nie stawiał oporu i gdy go przywiązałam stał spokojnie. Szybko skoczyłam bo potrzebne szczotki i po powrocie od razu zaczęłam go czyścić. Stał spokojnie i nie wiercił się, więc szybko mi poszło ;D Na koniec dałam Czarkowi miętusa i zabrałam go na spacer. Szedł spokojnie obok mnie i nie próbował wyprzedzać. Gdy doszliśmy do pastwiska pozwoliłam mu poskubać trochę trawkę ;] Przejechałam ręką po jego grzbiecie i pomyślałam sobie że mogła bym na niego wsiąść. Z uwiązu zrobiłam coś w stylu wodzy, którą przełożyłam mu przez głowę. Podprowadziłam go do ogrodzenia i tam weszłam na nie, a potem na jego grzbiet. Stał spokojnie i nie wydawał się zdenerwowany. Dałam mu lekką łydkę i wałach ruszył energicznie. Wygodnie mi się siedziało na jego grzbiecie. Przejechaliśmy kawałek, wzdłuż pastwiska, a potem zeskoczyłam i poprowadziłam go do stajni. Posiedziałam z nim jeszcze troche w jego boksie, a potem poklepałam go i wyszłam.
Merisa
Weszłam do stajni zobaczyć nowego konia. Znalazłam go bardzo szybko. Stanęłam przed boksem i wyjęłam kawałek jabłka. Koń z nastawionymi uszami podszedł do mnie i zjadł smakołyk. Weszłam powoli do jego boksu, aby go nie przestraszyć, ten jednak w ogóle się nie bał. Chętnie do mnie podszedł. Wyciągnęłam jeszcze jedne smakołyk. Podałam mu na wyciągniętej dłoni, koń chwycił go wargami i zjadł. Pogłaskałam go po szyi. Poszłam po kantar i uwiąz poczym wróciłam do jego boksu. Wałach ciekawie się mi przyglądał. Stał spokojnie, jednak miał chyba ochotę gdzieś wyjść. Założyłam mu kantar i podpięłam uwiąz. Weszłam z nim przed stajnię. Czar dał się prowadzić. Pogoda była ładna, świeciło słońce, wiał lekki wiatr, jednak niebo było nieco zachmurzone. Przywiązałam węzłem bezpieczeństwa wałacha i przejechałam dłonią od szyi do zadu. Chciałam sprawdzić, czy da się spokojnie wyczyścić. Wierzhcowiec był czuły na dotyk, jednak spokojnie stał. Przyniosłam akcesoria do wyczyszczenia wałacha. Najpierw wzięłam zgrzebło i zaczęła czyścić sierść konia. Od szyi do zadu. Bardziej delikatne miejsca wyczyściłam miękką szczotką. Nastepnie twardą, aby pozbyć się brudu i zaklejek. Na koniec całego konia wyczyściłam szczotką miękką, włosianą aby nadać sierści połysk. Wzięłam kopystkę i przejechałam dłonią od łopatki do pęciny. Koń podał nogę, wycyściłam szybko kopyto. Z pozostałymi tak samo. Czar stał spokojnie, chociaż pod koniec trochę się wiercił. Rozczesałam grzebieniem ogon i grzywę. Na koniec wzięłam 2 gąbki. Jedną wyczyściłam okolice oczu i chrap, inną...miejsca intymne. Czar zniósł wszystkie zabiegi bez problemów. Zchowałam wszystkie rzeczy, odwiązałam go i wybrałam się z nim na spacer. Koń chętnie szedł, stępował energicznie i pewnie. Spokojnie dał się prowadzić, nie przyspieszał ani nie zwalniał, dostosowywał się. Poszłam z nim na pastwisko. Pospacerowałam z nim dookoła pastwiska. Po jednym kole przyspieszyłam do wolnego kłusa, gdyż szybciej nie nadążałam. Czar chętnie przyspieszył. Zrobiłam z wałachem pół koła. Następnie wróciłam przed stajnię. Przywiązałam go i lekko rostarłam wiechciem słomy. Nie był bardzo spocony, ale tak dla pewności wolałam go rozetrzeć. Sprawdziłam jeszcze kopyta, czy nic się tam nie dostało. Zaprowadziłam go do boksu. Wałach spokojnie szedł ze mną. W boksie pogłaskałam go. Czar wyciągnął szyję i przybliżył się chcąc być jeszcze pogłaskanym. Dałam mu smakołyk. Pogłaskałam jeszcze raz i wyszłam ze stajni.
Weszłam do stajni. W budynku był duży ruch. Czar wyglądał z boksu, podobnie jak inne konie, które zainteresowane były wszystkim co działo się w stajni. Podeszłam do wałacha. Pogłaskałm go i weszłam do jego boksu. Koń zaczął węszyć, wyczuł smakołyki w mojej kieszeni. Wyjęłam niewielki kawałek jabłka i podałam wałachowi. Czar zjadł smakołyk. Pogłaskałam go po nosie. Przyniosłam kantar. Założyłam go i przypięłam uwiąz. Wyprowadziłam wałacha przed stajnię. Przywiązałam go. Poszłam po szczotki. Zaczęłam czyścić wałacha zgrzebłem. Koń był rozluźniony i zdaje się, że lubił czyszczenie zgrzebłem. Czyściłam nim nieco dłużej. Następnie twardą szczotką i miękka dla nadania połysku. Czar grzecznie stał, czekał, aż go wyczyszczę. Poklepałam go po szyi i zaniosłam wszystkie rzeczy, którymi czyściłam wałacha. Przejechałam dłonią przy grzywie. Zaraz przy grzywie poczułam jakąś grudkę brudu. Wyczyściłam to miejsce palcami i odwiązałam konia. Wałach chętnie ruszył za mną w stronę pastwiska. Kroczył pewnie, energicznie, co jakiś czas przyspieszał, jednak natychmiastowo zwalniałam go, aby szedł równo ze mną. Gdy ładnie, obok mnie szedł pogłaskałam go. Weszliśmy na pastwisko. Czułam, iż koń miał ochotę wybiegać się. Wypuściłam go na chwilę. Wałacha od razu zagalopował i szalał po pastwisku. Pobrykał sobie trochę. Jakiś koń przy stajni zarżał. Czar od razu mu odpowiedział również rżeniem. Podłusował do ogrodzenia. Rozglądał się, węszył ze skierowanymi do przodu uszami. Po chwili zerwał się do galopu i znowu brykał. Na pastwisko został wypuszczony jeszcze jeden koń, kasztan, imienia nie pamiętam. Razem z Czarem szaleli na wybiegu. Po jakichś 2 godzinach wzięłam uwiąz i szłam z dosyć dużym kawałkiem jabłka w stronę Czara. Wałach podszedł stępem do mnie i zjadł smakołyk. Ja podpięłam tymczasem uwiąz i skierowałam się w stronę wyjścia. Czułam, że wałach był spocony. Przy stajni roztarłam go. Nie prowadziłam, gdyż stępem wracaliśmy do stajni. Zaprowadziłam go do boksu. Koń niechętnie wszedł. Pogłaskałam go i dałam mniejszy nico kawałek jabłka. Koń wyczuł jeszcze kilka smakołyków i skierował głowę w stronę mojej kieszeni. Wyjęłam z niej kostkę cukru. Wałach łapczywie sięgnął po nią i zjadł. Poklepałam go jeszcze po szyi i wyszłam.
Postanowiłam odwiedzić dzisiaj Czara. Przyjechałam do Stajni Centralnej, poczym skierowałam się ku stajni. Weszłam do środka. Od razu ujrzałam radosnego wałacha, który wyciągał szyję z boksu najbardziej jak się dało i radośnie rżał. Podeszłam do niego i pogłaskałam po nosie wyciągając tym samym smakołyk z kieszeni. Podałam mu niewielki kawałek jabłka. Czar od razu sięgnął po jabłko i zjadł. Weszłam do boksu. Czar podszedł do mnie i wyciągnął głowę do mojej dłoni. Pogłaskałam go i dałam kolejny smakołyk, tym razem kawałek marchwi. Miałam również jakieś smakołyki o smaku jabłkowym własnej roboty, które zostawiłam na koniec. Poszłam po kantar i uwiąz. Wróziłam do boksu. Koń czekał już przy wyjściu. Załozyłam mu kantar i przypięłam uwiąz. Wyprowadziłam przed stajnię. Planowałam dzisiaj nieco krótsze odwiedziny, tylko czyszczenie. Przywiązałam Czara i poszłam po szczotki. Koń był zainteresowany wszystkim, co działo się wokoło. Zaczęłam czyścić sierść wałacha. Koń był zadbany, w stajni z pewnością dbano o niego, marzyłam jednak, aby trafił kiedyś do mnie, mogłabym spędzać z nim więcej czasu, to z pewnością wyjątkowy koń. Wyczyściłam szybko sierść, następnie zabrałam się za czyszczenie kopyt. Potem jeszcze piękna, ruda grzywa i ogon. Nie była zbytnio poplątana, z ogona tylko wybrałam palcami źdźbła słomy i rozczesałam grzebieniem. Poklepałam wałacha po szyi. Zaniosłam wszystkie rzeczy i odwiązałam wierzchowca. Szkoda było mi prowadzic tego konia z powrotem do boksu. Wzięłam go na krótki spacer stępem i kłusem. Szybkim stępem szliśmy w stronę tereny. Weslziśmy na ściezkę. Wałach miał ochotę pogalopować sobie, wyszaleć się, ja jednak musiałam wracać do mojego własnego konia, aby nim móc się zająć. Przyspieszyłam do kłusa. Wałach wystrzelił kłusem, musiałam go zatrzymać. Ponownie przeszłam do kłusa, zawróciłam. Pokłusowaliśmy razem do stajni. Przy stajni zwolniłam do stępa. Poklepałam go po szyi. Wałach popatrzał na mnie i zarżał. Zaprowadziłam go do stajni. Wykonałam mu masaż. Wałach stał spokojnie, gdy zkończyłam odwrócił się i popatrzał na mnie. Niestety, musiałam już iść. Dałam mu smakołyk, ten własnej roboty. CHyba mu smakowało, dałam kolejny i pogłaskałam po policzku. Weszłam ze stajni i pojechałam do Karata.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|