Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna
 Home    FAQ    Szukaj    Użytkownicy    Grupy    Galerie
 Rejestracja    Zaloguj
15.08.11r. - Galopady kondycyjne w pełnym Deanowym składzie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Zenyatta [*] / Treningi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Deidre
Właściciel Stajni
PostWysłany: Pon 22:18, 15 Sie 2011 Powrót do góry


Dołączył: 21 Gru 2009

Posty: 676
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Dzisiejszego poranka jak zwykle zostałam postawiona na nogi Gniado-Szamanowym rytuałem pt. "zrywanie Dejca z wyra", "podwędzanie wszystkim w koło śniadania" i "darcie mordy na dżoka". Z radością jednak odkryłam, że chyba przywykłam, bo jakoś bez komentarzy i w dobrym humorze stoczyłam się na dół zjeść śniadanie. Oczywiście nie za dużo, bo bym zaraz dostała opierdol od Gniad, że za duże obciążenie kuźwa kobyła będzie musiała dźwigać i będę robić za duży opór wiatru x.x Ostatnio strasznie ciśnie mi po diecie, jakimś cudownym przypadkiem zawsze pojawia się w porach śniadania, obiadu i kolacji i wymownym wzrokiem patrzy, co i ile ładuje do buźki == Jakieś sugestie? .. xD
-Dupa Ci urośnie, cyce Ci urosną i Dem nie będzie miał konkurencji, więc tak nie patrz tylko szamaj co masz i o, raz raz! n.n -Usłyszałam stały już tekst przy żarełku, kiedy Gniad spotykała się z moim zirytowanym lookiem. Dej głodny to Dej zły, agrhrhr.
-Gniad, to już pod obsesje podchodzi x__x -warknęłam i wykonałam unik, uciekając pośpiesznie po schodach do stajni, kiedy Szamanowa ostrzegawczo zamachnęła się na mnie jogurtem v.v
Mrucząc coś pod nosem niezadowolona wpadłam do siodlarni, instynktownie już łapiąc sprzęt Zenki. Wsadziłam jeszcze łeb na schody i wydarłam się, że wszyscy mają złazić bo dzisiaj nakurwiamy na tor masą xD po czym ulokowałam moje rzeczy wygodnie w cichym zakątku a mianowicie na myjce i poszłam szukać Smoczyska. Dużo się nie naszukałam, bo już tradycyjnie kobyła stała w boksie i czekała na wyjście, wiercąc się podekscytowana. Zacmokałam głośno, otwierając boks i bez ociągania podpięłam jej uwiąz. Szarpnęłam nim kilka razy w dół kiedy podekscytowana Zen zaczęła coś odpierdalać że sobie podębuje (tak tak jak się opierdala z treningami to potem konia rozsadza xD) po czym zaciągnęłam ją na myjkę i przypięłam bezpiecznie z dwóch stron. Ucałowałam ją w chrapy i drąc się na pełny regulator rozpoczęłam czyszczenie. Oczywiście piosnką którą zarzuciłam był [link widoczny dla zalogowanych], którego ostatnio podrzuciła mi Tiara i NIE WIEDZIEĆ CZEMU mi się spodobał ahahah xD
Przyuważyłam że trzeba będzie kobyłkę do kowala umówić jakoś niedługo, popsikałam też alusprayem jakąś rankę na zadzie. Byłam już na etapie doszorowywania krańców konia xd kiedy stoczyła się reszta towarzystwa. Było na co popatrzeć, TAKĄ chmarę dziewcząt rzadko kiedy się widuje na żywo. Dziamgały jak nakręcone tak btw == Zamilkły na moment, kiedy usłyszały mój niebiański śpiew, po czym buchnęły brechtaczką i rozeszły się do swoich koni. Było kilka spięć, jak to zawsze przy zamieszaniu, ale obyło się bez ofiar xD
Kiedy dotarł dżok Gniadej, lekko go zatkało, ale jak się pewnie domyślacie zbyt wiele do gadania nie miał. xd
-IF YOU WANT TO BE MY FRIEND, PUT MY DICK IN YOUR HAND! -Tiara zawtórowała mi dzielnie, odwalając jakiegoś electro dance przy dociąganiu popręgu Suna. Kasztan patrzył na nią z wypłoszem, jednak wyraził swoją dezaprobatę jedynie strzygącymi uszami xd
-Don't worry Jerry, c'mon! -zaśpiewał Say gdzieś tam z głębi boksu podekscytowanego Don'ta, a reszta dziołch jej zawtórowała. Wyszło w sumie na to, że przed stajnie po kolei wyłaziłyśmy śpiewając "UUUUUUUUUU DON'T WORRY.. UUuuUUuUuUuuuu! BE HAPPY! UuUuuuUuuuu!" x.x
Konie były już mocno podminowane naszym dziwnym zachowaniem i ogólnie tłokiem panującym w koło, ale co zrobić jak się zeżarło na śniadanie jakąś potrawę szykowaną przez Gniad xD (grzybki halucynogenki i inne takie tam xd).
Ja z racji iż zaczęłam pierwsza czyścić wytachałam się w pierwszej kolejności na dziedziniec i wdrapałam na grzbiet kobyły. Byłam też świadkiem jak to Maks z tajemniczymi torbami zrobił mega wypłosz obczajając co się dzieje w stajni i boczkiem przemknął do mieszkania na górne piętro stajni, umykając moim wścibskim oczętom x.x
Prychnęłam pod nosem i rozejrzałam się w około. W zasadzie wszędzie stały folbluty, różnych maści i wzrostu, płci i temperamentu. W sumie sztuk osiem. Weheheh ale fajnie >D Gniada na Bicie zakomenderowała już ruch na przód i prowadziła zastęp, oczywiście nie długo bo zaraz dogoniły ją szybkonogie, narwane folblucisza, caplujące i drobiące, wieszające się na wędzidle i parskające z ekscytacją. Nie wszystkie, ale ogólna większość prezentowała taki oto obraz.
Gawędziłyśmy sobie beztrosko, nie zwracając uwagi na szaleństwa koni, dzięki czemu część z nich trochę się uspokoiła. W końcu dojechałyśmy do toru i na wejściu zgodnie ruszałyśmy kłusem i rozjeżdżałyśmy się w różne strony, żeby rozgrzać konie. Starałyśmy się zająć po kawałku toru i nie przeszkadzać reszcie, co było dość uciążliwe ale skutkowało. Nam z Zeną przypadł haniebny zakręt x.x Przynajmniej trochę się powyginałyśmy, pobawiłyśmy wędzidłem i skupiłyśmy na figurach gimnastycznych. Pochwaliłam ją, kiedy przestała się wpatrywać z podnieceniem w konie na około, bo w końcu to nic nowego - na wyścigach zawsze było tłoczno. Trochę odpuściła w grzbiecie i rozciągnęła się, zniżając głowę i parskając. Zdziwiłam się, i kiedy trochę z tego powodu rozkojarzyłam, kobyła skorzystała z okazji żeby sobie podgalopować x.x Nie mogło być za dobrze.
Reszta dziewcząt użerała się ze swoimi kopytnymi. Miałam okazję poobserwować perypetie Gwauta, Suna, Dema, Sugara, Potoka, Seca i Samanthy (na której Ev siedziała na klepa ofc), ponieważ ktoś zaczął do mnie wydzwaniać i musiałam zwolnić gniadą. Okazało się że to Skrzydło, z radosną wieścią jako iż zwiezie nam tutaj kolejnego ścigacza xD Co za poezjaaaaa. ^^
Potem nie zwlekałam dłużej i kontynuowałam mozolne rozkłusowywanie. Kiedy miałam już pewność że Zen i wszystkie konie w koło są rozgrzane, dałam LEKKI sygnał do zagalopowania. Gniada wypruła jak oparzona, siejąc ogólny popłoch w szeregach i sprawiając że reszta koni radosnym galopikiem zaczęła ją gonić. Stwierdziłam że skoro tak się bawimy to niech będzie, ale szybko pożałowałam swojej decyzji. To nie była technika Zen, zaraz wszystkie pierwszostawkowe konie nas dogoniły i przegoniły xD Zeny musiała się rozkręcić, a do tego trochę biegu się nada. Nie zwlekałam więc i ulokowałam się spokojnie na końcu stawki, dając jej trybikom zaskoczyć na odpowiednie miejsca.
Rozsądnie jak to mamy w zwyczaju Cool zwolniłyśmy obroty, żeby się rozgrzały koniska i nie nawyrężyły. Ogólnie stawkę prowadził Doncisk i Sun, potem Demon, za nimi Sec, potem Sugar, Potok no i my na końcu. Ev i Samantha tuptały sobie z boku obok wydzierajacego się Gniadka. Btw, dziołcha musiała się trochę nagimnastykować żeby zająć czymś araba pod sobą, bo miał dziką ochotę pościgać się z tym kuszącym stadem przed nim. Mhru.
Folbluty dzielnie młóciły podłoże, wchodząc z gracją w ostre wiraże i nie chcąc odpuścić pozycji. W zasadzie nie ustaliłyśmy celownika, a poza tym to miały być tylko galopady, więc wam nie powiem kto wygrał o >D
W każdym bądź razie potem, po ok. 8 minutach galopu podkręciłyśmy tempo, następnie odpadło kilka koni z krótszym 'stażem'. Przesunęły się na tył stawki, a Zen poszła do przodu. Co jak co, ale kondycje miała niezłą. Pozwalałam jej biec własnym, indywidualnym tempem. Doskonale wiedziała że czeka nas jeszcze dobre 40 minut galopów i należy się jako tako oszczędzać. Zapomniałam wcześniej wspomnieć, ale trenowałyśmy w dociążonym siodle, tak jak podczas handicapów. Waga w sumie coś koło 61 kg.
Pogładziłam pieszczotliwie umięśnioną szyję kobyły, uśmiechając się. Dobrze dawała sobie radę, kupa mięśni xd Spojrzałam w lewo i dostrzegłam że w biegu towarzyszy mi Tiara i Sun ^ Kasztan fajnie dawał sobie radę, łypał na mnie tym swoim rybim oczkiem i podjudzony obecnością gniadej przygrzał mocniej, kuląc uszy i parskając z wysiłku. Wyszczerzyłam się do Tiarca i dodałam łydki, na chwilę równając się z nimi, następnie przytrzymałam Zenkę nieco i poczekałam na kolejną parę. Wiśniowy i Eviline dawali radę, ale widać było że kary nie jest regularnie w treningu. W mocno rozszerzonych chrapach dostrzegałam ukrwione miejsca, szyje miał zlaną potem, żyłki wystąpiły tu i ówdzie. Odbiegłam od ogiera na nieco większe koło, żeby się tak chamsko nie wgapiać i spojrzałam na resztę. Demon nabrał fajnej masy, zaczynał już coraz mniej przypominać tego dwuletniego wielkoludo-chudzielca. Teraz był myster umięśniona siwa strzała i był sporym wyzwaniem dla ścigającego się z nim obecnie Donciska. Btw, blondyn jak zwykle był świetny. <3
Przeniosłam wzrok dalej, dając zejść kobyle na niższe obroty i trochę odsapnąć. Secretariat czuł się chyba jeszcze trochę niepewnie na nowym torze, ale nabierał pewności siebie i nawet ładnie krył teren. Cuxa użerała się z Sugarem, który złośliwie nie chciał spuścić z pary i pruł jak oparzony. Miał kopa, po mamusi, tylko ten babciny charakter .. Dużo roboty przed nimi, ale na pewno się opłaci.
Spojrzałam dalej, na Ev i Gniadą, i kiedy dosięgnął mnie wzrok szamana pod tytułem "wtf, ja Ci kuźwa dam rozglądanie, koń Ci stygnie x.x" szybko się zreflektowałam, nabrałam wodze na mocniejszy kontakt, poprawiłam obolały zadek w wygodniejszym półsiadzie i posłałam kobyłę mocno. Gniada zareagowała błyskawicznie i wyciągnęła te swoje szkity, podstawiając mocno zady pod kłodę. Kilka susów i byłyśmy rozkręcone ^^ Teraz tylko podkręcamy stopniowo tempo i będzie git. Zen nie miała w zwyczaju schodzić z raz narzuconych obrotów, więc starałam się nie przygrzać zbyt szybko. Miałyśmy spory kawałek toru dla siebie, bo reszta rozbiła się jakoś po całej długości. Część już odpuściła, kłusowali sobie, niektórzy dalej galopowali. No a my miałyśmy swoją partię do wyrobienia xd
Po kolejnych 10, a może 15 minutach Gniad zarządziła przerwę. Z ulgą dałam Zence pokłusować, następnie po połowie okrążenia do stępa i zadek odpoczywa *-* matko jak mnie już kolana i wgle wsio bolało, ahuh.
Zenka strasznie zaczęła się wiercić i denerwować, daltego zaalarmowana rozejrzałam się ocb. Okazało się, że wielki wredny bąk gryzł ją w nogę i za cholerę nie chciał zleźć x.x Wygięłam się jakoś i trzepnęłam go palcatem, przy okazji płochając kobyłę i prawie spadając, ale udało się go pokonać >D To się liczyło : D
Po 5 minutach odsapnięcia sesja kłusiku. Po całym okrążeniu w tym zacnym chodzie, znowu przegalopowaliśmy się jakieś 10 minut. Zaczynało się robić potwornie gorąco. Samantha teraz poszła do stajni, żeby potem nie robić kolejki na myjce czy gdzieś. Sec, Potok i Sugar już się rozstępowywali, by w krótce również zejść z toru i oblegać baseny, myjki i inne x.x A my dalej tłukliśmy dupy w koło.
Następny zszedł Sun, potem Demon, a my z Gwałciątkiem zostaliśmy na sam koniec. Rozstępowaliśmy się spokojnie, potem z Sayem wróciłyśmy powoli do stajni. Konie były takie wymęczone, że nawet Don't nie miał ochoty dobrać się do zadka Zen (!). Temperatura robiła swoje, no i 50 minut pracy to też nie mało.
Pod stajnią już zjechałam niemal z grzbietu Zeny, zmęczona prowadząc gniadą w stronę basenu. Sprzęt zostawiłam na pastwę wieszaka, po czym powlekłam się z kobyłą w stronę wody. Tam już bezproblemowo wprowadziłam Zen do wody, przepłynęłyśmy z 4 kółka na każdą stronę. Pochwaliłam ją za ładną pracę i wyprowadziłam na zewnątrz. Tam ściągnęłam z niej wodę, obejrzałam nogi, rozmasowałam partie mięśni. Na końcu poczęstowałam kawałkiem marchewki i odprowadziłam wychillowaną smoczycę na padok. Wyglądałam śmiesznie koło tak wielkiego konia, ale kto by tam się przejmował xD
Pocałowałam jeszcze cudaka w bok chrap i wypuściłam ją na trawę. Powlekła się w stronę drzewa, po czym legła tam i wytarzała z błogością w piachu x.x
Zaklęłam pod nosem i potelepałam się do stajni, posprzątać swój sprzęt i glebnąć z błogością na kanapę. Kiedy już wszystko ogarnęłam i zmierzałam w stronę swojego pokoju, nagle pod drzwiami dostrzegłam .. DYM?!
Wpadłam do pokoju wystrachana jak nie wiem co, po czym ugieły mi się nogi.
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA! SHISHA *__* -wydusiłam z siebie z radością, dopadając do wężyka i zaciągając się z błogością słodkim dymem. Ległam po tym na kanapie i wypuściłam długi strumień szarego dymu, zamykając oczy.
-Spoko, nie sprawy, fajnie, że Ci się podoba -wymruczał Maks stojąc nade mną z jednoznacznie zniesmaczoną miną. Otworzyłam oczy i wyciągnęłam w jego stronę łapki z uroczym bananem na ryjku.
-Dziękujęęęęęęęę! <333 - Obdarzyłam go wieeelkim całusem wynagradzającym fakt iż przed chwilą totalnie go olałam na rzecz fajki wodnej, po czym znowu dorwałam się do wężyka i z zacieszem obczajałam jakież to tytonie moje blond chłopie kupiło. Huaha. Wiecie jak uszczęśliwić Dejuszka xD


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Deidre dnia Czw 16:03, 18 Sie 2011, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.deandrei.fora.pl Strona Główna -> Wiecznie Zielone Pastwiska / Zenyatta [*] / Treningi Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB :: phore theme by Kisioł. Bearshare