Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gniadoszka Pensjonariusz
|
Wysłany:
Nie 8:10, 03 Paź 2010 |
|
|
Dołączył: 02 Paź 2010
Posty: 197 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
PRZYZWYCZAJANIE DO KANTARA
CZ. I
Dzisiaj postanowiłam wstąpić do mojego nowego podopiecznego, aby nauczyć go chodzenia w kantarze, a potem na uwiązie. To by znacznie ułatwiło sprawę, zwłaszcza jeżeli chodzi o czyszczenie. No więc wsiadłam w samochód i pojechałam do Deandrei. Tam gorąco powitała mnie właścicielka i pensjonariuszki. Po małej pogawędce i filiżance herbaty, pod eskortą Say'a i Arr, poszłam do boksu Rufki. Ta, zamiast się unosić i wiercić, wylizywała Demonic'a. Podeszłam sokojnie i podpiełam Rufce uwiąz. Wyprowadziłam ją na halę, a mały ogierek podskakiwał tuż za nami. Na miejscu uwiąz oddałam Saycowi, żeby w razie czego przytrzymała ją, gdy stwierdzi, iż robię krzywdę ogierkowi. Mały był trochę zdziwiony sytuacją, że mama stoi przy ścianie, a on na środku hali. Na początku trochę go pomiziałam, wygłaskałam i poczochrałam. Potem wzięłam do ręki kantar sznurkowy. Na razie odpięłam od niego uwiąz i płożyłam na ziemi, po czym przejechałam kantarem po ciele Speed'a, aby przekonac go że to nic strasznego. Potem powoli i delikatnie założyłam mu go na głowę. Mały wręcz się wściekł, zaczął rzucać nerwowo łbem na wszystkie strony, szarpać się i uciekac. Gdy w końcu udało mi sięgo dogonić, biedny Say ledwo utrzymywał wściekniętą Ruff, więc postanowiłam zarządzic koniec dzisiejszej lekcji. Zdjęłam małemu kantar i razem z mamą zaprowadziłam do boksu.
CZ.II
Dziś pojechałam do Demona z tym samym zamiarem. Ogierek był z mamą na padoku, więc o wsparcie poprosiłam tym razem Arr. Dziewczyna zajęła się Ruff, a ja zaczęłam głaskać Speeda. Mały zaczyna przyzwyczajać się do mnie, jako do nowego właściciela. Arryj zaczęła prowadzić Ryfkę w kierunku hali, a Demonic posłusznie kłusował za mamą. Na hali odgoniłam źrebka na pewną odległość od mamy i powtórzyłam wcześniejsze manewry. Przejechałam kantarem po całym ciele ogierka, a potem delikatnie założyłam na głowę. Tym razem od razy po zapięciu kantarka chwyciłam go mocno. Gdy mały zaczął się wiercić i usiłować zrzucić to "paskudztwo" z głowy ja przytrzymałam go za kantar i zaczęłam przemawiać do niego spokojnie i głaskać. Mały po kilku minutach się uspokoił i na szczęście Ruff też się nieco uspokoiła. Ogierek zaczął kłusować po hali ignorując kantar. Ucieszyło mnie strasznie, że po tak krótkim czasie przyswoił sobie ten kantarek.
NAUKA PODNOSZENIA NÓG
CZ.I
Ponieważ podczas kontroli weterynaryjnych Karuchna zajmuje się także kopytami, czas nauczyć młodego podnoszenia nóg. Ponieważ Ruff już od jakiegoś czasu wznowiła treningi, Mały zostawał coraz częściej sam, co będzie dużym ułatwieniem przy całkowitym odsadzaniu. Poszłam w kierunku boksu Ruffian. Ta była na treningu, więc nie musiałam się z nią użerać. Zapięłam małemu kantarek i trzymając za niego schyliłam się w kierunku nóg ogra. Mały trochę się nie pokoił ale stał spokojnie. Głaskałam mu nogi od łopatki aż po pęcinę i spróbowałam podnieść kopyto. Speedy nie był tym zachwycony, bo trzymał nogę mocno na ziemi. Powtórzyłam całą czynnoś, tym razem mocniej ciągnąc nogę. Demon chcąc nie chcąc podnósł nogę i został za to wylewnie pochwalony głaskaniem i cukierkiem jabłkowym. Na dzisiaj zakończyłam, ale postanowiłam powtórzyć to jutro ze wszystkimi nogami. Głównym bodźcem do zakończenia treningu był powrót Rufki z treningu.
CZ.II
Dzisiaj powtórzyłam naukę podnoszenia nóg u Demonic'a. Przyszłam do niego gdy mamusia była na treningu. Mały już praktycznie nie zwraca uwagi na to czy jej nie ma, czy jest, więc tak jakby mamy zaliczone odsadzanie. Założyłam małemy kantar. Ten troszkę się szarpał i buntował, ale po chwili zaakceptował go. Chwyciłam małego za kantar i wyprowadziłam na maneż. Tam przegoniłam go trochę w kłusie i przystąpiłam do podnoszenia nóg. Chwyciłam Demona za kantar i uniosłam prawą przednią nogę. Nie obyło się bez częściowego użycia siły. Po podniesieniu nogi mały dostał kostkę cukru i został wygłaskany. Z pozostałymi nogami poszło już gładko. Za każdą podniesioną nogę, mały dostawał nagrodę. Potem spróbowałam tego samego, z tymże bez kostek cukru. Poszło nieco opornie, ale mały załapał, że jeżeli się go o to prosi. Powtórzyłam manewr z cztery razy po czym mały wrócił do boksu. Za jakiś czas przeniesiemy go do Ahory.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Gniadoszka dnia Nie 8:12, 03 Paź 2010, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|