Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arrya Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Sob 19:59, 24 Wrz 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Po obiedzie ruszyłam dziarsko do stajni, zastanawiając sie gdzie się podziewa DŹOKEJ Expressa. Dzisiaj planowałam zrobic ogierowi mały teścik i podwyższyc im drągi na klasę C, żeby zobaczyc jak będą skakac technicznie. Kiedy doszłam do trzeciego boksu zobaczyłam tam Dawida we własnej osobie jak szoruje kasztana, mamrocząc coś pod nosem.
-O, tu jesteś! nie było cię na obiedzie..- Powiedziałam, opierając się o otwarte drzwi boksu.
-Nie byłem głodny - przywitał mnie, dając mi lekkiego buziaka - Już od pół godziny go czyszczę a dalej jest umazany, podziwiam że kupiłaś takiego konia...
-Oj, nie przesadzaj - odburknęłam, marszcząc brwi - Przynajmniej masz rozgrzewkę przed jazdą. A przyda ci się bo dzisiaj zaplanowałam wam niezły wycisk.
Chłopak spojrzał na mnie badawczo i wyszedł na korytarz po kopystkę. Zaproponowałam mu, że przyniosę sprzęt - i tak nie miałam nic do roboty. Przytachałam skokowy osprzęt ogiera, pogłaskałam go po grzywie i potruchtałam na plac treningowy, gdzie mieliśmy miec jazdę. Pogoda była idealna, słońce świeciło i było około dwudziestu stopni. Akurat stępowała tam Dei na Sherlocku, leżąc na jego szyi. Zawołałam do niej, pomachałam i ruszyłam na środek placu.
-Hej, co tam? Widze udany trening?
-O tak, bardzo udany! - Deja aż kipiała dobrym humorem - Wszystko się udało, plan zrealizowany w 100%. A ty co, nie wsiadasz na coś?
-Ja dzisiaj treneruje - Wyszczerzyłam się, widząc minę zrozumienia rysualki. - Dawid bedzie mnie musiał słuchac. Przyjdź popatrzec jak Arryj dominuje nad swoim facetem >3
Roześmiałyśmy sie obie i wróciłyśmy do swoich zajęc. Ja pomaszerowałam do przeszkód, obmyślając plan. Ustawiłam drągi na drugim śladzie długiej ściany - 6 podwyższonych naprzemiennie. Na drugim śladzie krótkiej ściany ustawiłam 5 drągów na kole, z możliwością przejazdów z róznymi wykrokami a na linii środkowej walnęłam 8 drągów płaskich. Ustawiłam też jedną kopertę ze wskazówką (o rany ile my mamy tych drągów?!) i jedną niską stacjonatę na rozgrzewkę. Kiedy skończyłam Dawid akurat rozmijał się z Deidre w bramie. Usłyszałam stłumiony chichot, sama musiałam się nieźle natrudzic żeby nie roześmiac mu sie w twarz.
Expresso wygladał troche śmiesznie z facetem na grzbiecie, chłopak też nie wydawał się idealnie z nim zgrany (wielkościowo). Zaleciłam im stęp przez kilka okrążeń na całkiem luźnej wodzy, rycząc co jakiś czas do Dawida żeby 'cofnął ta cholerną łydke bo sama podejde i mu cofne!'. W takiej atmosferze minęły nam dwa okrązenia w prawo i dwa w lewo.
-Dobra, weź go pozbieraj jak potrafisz i kręc koła. ale takie duuuże koła! - Krzyknęłam, wymachując rękami.
Chłopak o dziwo posłuchał i zaczął zgrabnie kręcic przez ujeżdżalnię. Oparłam się o stojak od koperty i podziwiałam jak mój koń robi swojego jeźdźca... w konia. Jedno koło wyszło dobrze, i nagle jakbym niemal zobaczyła błysk w oku ogiera - włączył boczny bieg i zaczął łazic ustępowaniem od łydki w połowie dużej wolty. Usłyszałam ciche przekleństwo z jego grzbietu i parsknęłam smiechem widząc jak jeździec próbuje korygowac tor po jakim się poruszają, powodując jeszcze więcej zamieszania.
-Dobra, weź go bardziej na zewnętrznej wodzy. Jak bedziesz tylko wewnętrzną używac to sie nie dziw że koń idzie w bok! Jak dasz ścianę zewnętrzną wodzą to nie ucieknie i juz!
Za drugim podejściem było lepiej, chociaż wyczuwałam że ogier myśli nad następnym zadaniem. Po pewnym czasie zakłusowali na prawo, trochę sztywno. Krzyknęłam do chłopaka żeby trochę go rozmiękczył dodajac łydki, na co oboje się poprawili i wyglądali już dużo lepiej niż na początku. Obserwowałam jak wałęsają się po ujeżdżalni robiąc koła, wolty, zmiany kierunku i serpentyny. Dawid miał trochę więcej fantazji niż ja, prawie w ogóle nie jeździł po ścieżce. Napomknęłam do niego żeby cofnął łydkę i trochę przyspieszył do kłusa pośredniego, bo wypadają z energii. Expresso kulił czasem uszy, gryząc wędzidło, zawołałam wiec do nich żeby podjechali na środek. Chłopak podkłusował i zatrzymał się prawie równo na środku. Podeszłam do nich kawałek i chwyciłam wodze tuż pod rękami jeźdźca.
-Nie tak sztywno, koń się denerwuje. Musisz miękko działac wędzidłem, i ręka nie moze byc taka - pokazałam, zaciskając pieści, na co Expresso skulił uszy i rzucił lekko głową - tylko musi współgrac z koniem, byc delikatna i luźna - to mówiąc znowu lekko pobawiłam się wędzidłem, wykonując miękkie ruchy. Kasztan prawidłowo wydłużył się do kontaktu i zaczał przeżuwac, lekko napierając w dół. Chwyciłam jeszcze Dawida za ręce, pokazując mu o co chodzi i oddaliłam się, zalecając im ruszenie kłusem i przejechanie dragów na linii środkowej ze zmianą kierunku.
Wykonali dobre przejście ze stój do kłusa, może lekko sztywne ale w sumie nie było złe. Patrzyłam jak zmienił się chód konia, teraz był bardziej elastyczny, Dawid zrozumiał jak ma pracowac rękami i było dużo lepiej. W zrównoważonym kłusie pośrednim najechali na 8 płaskich drągów. Nie zanotowałam żadnego puknięcia, ryknęłam w połowie 'patrz przed siebie kurde!' i odsunęłam się, robiąc im miejsce do zmiany kierunku. Z drugiej strony najechali trochę wolniej, ja za to stanęłam dokładnie na wprost, kontrolując najazd i linię w jakiej przejezdzają cwiczenie. Jeździec dwa razy zerknął w dół za co dostał burę ale najazd był bardzo dobry.
Przejechali dwa razy podwyższone drągi i również dwa razy drągi po kole - raz na skrócony a raz na dodany kłus. Pochwaliłam ich i dałam czas na przerwę, jedno kółko stępem na luźnych wodzach. Przekopałam drągi podwyzszone, robiąc z nich cwiczenie na galop, z jedną fulą pomiędzy nimi.
-Dobra, koniec obijania, zagalopuj w narożniku na lewo. Tylko wyraźne sygnały bo ci odwali ciąg albo coś takiego! - Krzyknęłam, wpatrując się w moją ukochaną parkę jak sobie kłusują. Przed narożnikiem chłopak siadł w siodło, ogier przyspieszył kłus, zaczał drobic. Zobaczyłam jak unosi głowę, kuli uszy, zaczyna szybciutko przebierac nogami, Dawid usilnie próbował wysiedziec te 'kocie łby' sycząc coś pod nosem. Przycisnęłam sobie dłonie do ust żeby nie parsknąc śmiechem ale kiedy kasztan zagalopował, strzelając z zadu, nie wytrzymałam. Chłopak dzielnie to wysiedział, więc Expresso przerzucił się na ciężką amunicję - schował głowę miedzy przednie nogi i walnął 10 baranów pod rząd. Jeźdźca pozbył się już po pięciu, ale z radości pobrykał dalej. Prawie tarzałam sie na ziemi ze smiechu, Dawid za to nie wyglądał na zadowolonego kiedy podnosił się i otrzepywał z piachu. Złorzecząc podszedł do ogiera który stał kawałek dalej, patrząc na niego niemal z uciechą. Dosiadł go i ruszył stępem, poprawiając sobie strzemiona i wodze.
-Jak następnym razem będziesz próbował zagalopowac to nie odchylaj się tak mocno bo on to odczyta jako sygnał do... właściwie nie wiem do czego xD - wyznałam, ocierajac oczy z łez śmiechu.
-Może do serii baranów? - Burknął chłopak, ruszając kłusem i kierując się do tego samego narożnika.
Expres wyczuwał okazję do zabawy, nowego jeźdźca mógł próbowac ile wlezie. Kiedy dostał sygnał do galopu wystrzelił do góry z czterech nóg i wyrwał wodze do przodu. Ograniczył sie jednak tylko do tego, potem zaczął normalnie galopowac co dało czas chłopakowi do ogarnięcia się po brykaniu. Otwierałam oczy ze zdziwienia co ten koń potrafi wyczyniac, kiedy ktos obcy na nim siedzi. Jedno kółko galopu było za szybkie, drugie za wolne a kiedy zaczęli kręcic koła tempo się wyśrodkowało. Po chwili zawołałam do nich żeby zrobili lotną zmianę nogi przez środek i w drugą stronę też pokręcili koła. tak jak się spodziewałam po zmianie sygnałów ogier nie dośc że wypadł z ustawienia i walnął z zadu, to potem galopował całkiem wyryjony. Ryknęłam do Dawida 'miękka ręka, nie ciągnij tak!' i obserwowałam, jak z każdą chwilą trochę się poprawiają. Po paru minutach kręcenia się w galopie najechali na drągi z fulą pomiędzy - Exo zapomniał o fochach i przeszedł je jak maszyna, prosząc tylko o luz przy najeździe. Pochwaliłam ich i odsunęłam wskazówkę od koperty - początkowo miała byc na kłus, ale pojadą to z galopu.
-Chłopaki, na ta kopertę z galopu! Tylko pamiętaj - łydka przed skokiem bo nie skoczy!
Wycofałam się i obserwowałam jak jadą dosyc szybkim, zdecydowanym galopem na przeszkodę. Zobaczyłam jak jeździec zerka lekko w dół, odskok trochę nie pasował - było za daleko. Zacisnęłam zęby kiedy chłopak przefrunął nad szyją konia po efektownej odmowie. Expresso z dumą odkłusował w bok, łypiąc na nas jednym okiem. Podbiegłam do chłopaka który chyba mocno grzmotnął; siedział na ziemi i nic nie mówił.
-O rany, nic ci się nie stało? To był lot, jak zawodowy kaskader!
Spojrzał na mnie trochę nieprzytomnie i uśmiechnął się w mój ulubiony sposób.
-Dawaj mi tu tego skur*iela.
Przełknęłam ślinę, powstrzymując się od komentarza w stylu 'ty nie dałeś łydki!'. Odwróciłam się i zobaczyłam Deidre, która prowadziła Exa do nas.
-No no, widze ze wasza jazda też bardzo udana - wyszczerzyła się, wręczając wodze chłopakowi, który już wstał i w mgnieniu oka wdrapał się na siodło.
Zauważyłam że schwycił palcat leżący koło stojaka i odrazu wziął konia na mocny kontakt. Ścisnął ogiera mocno łydkami i przejechał obok nas, kierując się na ściezkę.
-Boje się tego co teraz sie stanie... - mruknęłam do Dej, która teraz też była lekko zaniepokojona determinacją malującą się na twarzy chłopaka.
Zagalopował ze stępa, odrazu biorąc konia na siebie. Expresso chyba wyczuł, że to nie zabawa, usztywnił się jednak. W napieciu patrzyłam jak najeżdżają energicznym galopem na przeszkodę, odskok pasował tym razem. Jednak i tak na wskazówce Dawid oderwał rękę z batem od wodzy i przystrzelił nim za łydką, powodując że koń wyskoczył prawie jak na 120cm. Po skoku trochę zbyt gwałtownie galopowali, miotając się lekko na obie strony ale zaraz sytuacja została opanowana. Bez mojej zachęty chłopak najechał jeszcze raz, tym razem spokojnie - i też tak spokojnie skoczył. Po skoku odrzucił bat na ziemię i poklepał konia po szyi.
Raz z drugiej strony skoczył małą stacjonatę, ok 80cm. Podwyższyłam kopertę na metrową stacjonatę i wyrzuciłam wskazówkę na bok, odsuwając też drągi leżące na środkowej linii. Poleciłam im najechac na to równym, nieco wolniejszym galopem, żeby skok nie był płaski. Dej dodala jeszcze żeby Dawid cofnął łydkę i obie, chichocząc, usunęłyśmy sie z linii najazdu. Ten skok także był zrównoważony, po nim odrazu galopem skierowali się na tą małą stacjonatkę, która stała z drugiej strony i skoczyli to po niewielkim skosie. Kiedy Dej mordowała się z ustawianiem oksera, ja podrzuciłam 3 drągi na kłus przed metrową stacjonatą i krzyknęłam do chłopaka żeby to jechał.
Zdziwił się że ma jechac z kłusa, koń również bo rwał do przodu. Mieli jednak dobrą energię co zaowocowało dobrym wejściem, prawidłowym, okrągłym skokiem i trochę niekontrolowanym kłusem po przeszkodzie. Spojrzałam na metrowego oksera stojącego w drugim końcu ujeżdżalni i strzeliłam banana do Dei, która zasalutowała i ukłoniła się do samej ziemi. Dawid zagalopował na prawo i zaczał najazd od wolty, zeby uspokoic trochę konia. Kiedy już uzyskał pełną kontrolę dodał lekko fule i przymierzył do oksera. Trochę zbytnio pochylił się do przodu i był przytup, ale skok czysty, bez zrzutki. Z drugiej strony wyszło zdziebko za daleko ale oboje dali radę. Pochwaliłam ich i podniosłam drugi drąg oksera na doublebarra 110cm.
Mieli jechac to z lewego, krótkiego najazdu. Krzyknęłam do Dawida 'ramiona do tyłu, nie wyprzedzaj go!' i obserwowałam, jak ładnie go wyprzedił i była zrzutka. Na jego szczeście następnym razem się poprawił i skok był okrągły. Znowu podwyzszyłam drugi drąg do 120cm, nie uprzedzając o tym chłopaka. Zastosowaliśmy urozmaicenie, żeby przed skokiem zrobił woltę i po skoku również. Expresso zobaczył zmianę wysokości i odrazu zapałał entuzjazmem, rwąc się do przodu. Wolta pomogła, odskok był wymierzony, po skoku też dali radę.
Razem z Dejcem ustawiłyśmy stacjonatę z metrowej na, uwaga, 135cm. Exo nigdy czegoś takiego nie skakał pod jeźdźcem, ale wiem, że ma niezwykłą potęgę skoku jak na araba. Taki mały konik a potrafi skakac lepiej od niektórych hanowerów. Zawołałam do Dawida żeby ruszył na tą przeszkodę, tylko energicznie i odważnie, nie może się zawahać.
-Ten Ex to jednak ma serce do skoków! - mruknęła Dej, patrząc na rozochoconego ogiera.
-O tak, musisz kiedyś na niego wsiąśc i sama poczujesz jak to jest latac na takim małym samolociku - odpowiedziałam, uśmiechając się szeroko.
Obserwowałyśmy jak równo galopują, na prostej przed skokiem kasztan zadarł głowę i wykrzywił się lekko. Jego jeździec patrzył przed siebie, był skupiony i starał się wymierzyc odskok. Pisnęłyśmy cicho kiedy Expresso nagle sie zatrzymał, prawie wślizgując się w stacjonatę i patrzył na nią wielkimi oczami. Dawid uderzył o jego szyję ale utrzymał się; odrazu zebrał wodze, szarpnął raz do tyłu i poprosił o palcat. No tak, nie spierałam się z nim, pogadamy sobie po jeździe. Dałam mu co chciał i patrzyłam jak najeżdża, przed skokiem daje bat w łopatkę i nawet nie wyprzedza ramionami! Za to ogier poleciał w górę, mocno baskilując i patrząc się na drągi. Miał jeszcze niezły zapas, widocznie spowodowany niepewnością, co wywołało u nas jednogłośne 'wow!'.
-Ależ on sadzi do góry! - Powiedziała Dej, kiedy obie patrzyłyśmy na zadowolonego jeźdźca i troche zszokowanego konia. - Muszę sie wziąc za Shera to będziecie mieli konkurencję!
-No, bierz sie za niego i parkury są nasze! - zaśmiałam się, klepiąc ją po ramieniu.
Po tym skoku już był sam stęp - oboje byli wykończeni. Kiedy podjechali pod stajnie zaproponowałam że rozsiodłam konia, Dawid zaś powlókł się do pokoju. Wzięłam jeszcze kasztana na trawę i odstawiłam go wymęczonego do boksu.
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|