Home
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Zaloguj
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Arrya Właściciel Stajni
|
Wysłany:
Pią 22:59, 25 Mar 2011 |
|
|
Dołączył: 04 Lut 2010
Posty: 201 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Piękna wiosna! Słońce świeci, ziemia nie jest juz zmarznieta tylko wręcz przeciwnie - mokra i błotnista, co bardzo odpowiada (na moje nieszczeście!) moim dwóm rumakom. Expresso coprawda nie tarza się zbyt często, ale jak już to po trzy razy z każdej strony. Dygresja natomiast za każdym razem ma na sobie piękna panierkę albo skorupę błotną. Najgorzej jak zrobi mi psikusa i wyciapla się w świeżym błotku tuż przed powrotem do stajni i muszę ją zabierac na myjkę żeby udało się ją wyczyścic x.x
Dzisiaj przyszłam do stajni jakos koło południa. Już z daleka widziałam jak Ex biega sobie wesoło po padoku, chwyciłam wiec uwiąz, wzięłam szczotki pod ręke i ruszyłam do barierki przed głównymi drzwiami gdzie czyscimy konie w ładne dni. Odłożyłam tam szczoty i przewiązałam sobie uwiąz w pasie, raźnym krokiem zmierzając do ogiera. Kasztan wyniuchał co sie święci bo przystanął, odwrócił się do mnie i demonstracyjnie walnął z zadu pokazując mi jaki to on nie jest męski. Westchnęłam pod nosem i otworzyłam bramę pastwiska, cmokając na niego.
Jak zwykle mój dobrze wychowany koń podkłusował elegancko i dał podpiąc sobie uwiaz do kantara. Dobrze że jest taki przyjazny, bo mam juz dośc Dygresji która zamiast wracac do stajni woli przegalopowac koło mnie kopiąc nogami i zwalając na mnie ścianę błota. Pozamykałam wszystko i podprowadziłam ogiera do barierki, gdzie uwiązałam go bezpiecznym węzłem. Wyciągnęłam potrzebne szczotki i szybciutko go doprowadziłam do porządku. najgorzej było z nogami i brzuchem, bo były całe uciaprane ale przynajmniej nie miał panierki. Kiedy się z tym uporałam, przeczyściłam jeszcze kopyta i popędziłam do siodlarni po siodło i cordeo, czyli pasek umieszczany na szyi. Pierwszy raz będę jeździła na nim bez ogłowia ale powinno byc w porządku.
Po osiodłaniu i założeniu paska nie ściągnęłam kantara, tylko na nim zaprowadziłam ogiera na halę. Niby była piekna pogoda, słoneczko i 15 stopni, ale na ujeżdżalni jeszcze było zbyt mokro na normalna jazdę, a w teren nie pojadę bez wędzidła, przynajmniej nie na tym etapie naszej pracy.
Zamknęłam wrota hali, załączyłam dosyc cicho radio i ściągnęłam kantar ogierowi. Położyłam go razem z uwiązem na środkou hali przy stojakach na przeszkody, podciagnęłam popręg i wsiadłam jednym płynnym ruchem. Kasztan zdziwiony obrócił głowę i popatrzył na mnie mamlając w pysku, zapewne szukając niewidzialnego wędzidła. Uśmiechnęłam się, poklepałam go po szyi, chwyciłam cordeo i lekko ścisnęłam łydkami za popręgiem. Exo żwawo ruszył do przodu, wyciągając głowę w dół. Po dwóch okrążeniach się rozluźniłam, czułam się już odrobinę pewniej. Ogierowi najwyraźniej spodobała się taka odmiana bo stępował luźniej, był bardziej radosny. Odchyliłam się, zatrzymałam dosiad i usiadłam mocniej w siodle, lekko pociągając za linkę. Koń dopiero po chwili stanął nieruchomo, trochę się wachał czy dobrze robi. Pogłaskałam go i znowu ruszyliśmy, zmieniając kierunek przez przekątną. Znowu dwa luźne kółka z głową nisko i zatrzymanie. ex teraz płynnie skapował o co chodzi wiec znowu go obficie pogłaskałam. Kiedy tak staliśmy nagle poczułam że koń sie spina i patrzy w kierunku trybun. Przełknęłam ślinę słysząc jakieś kroki, mocniej chwyciłam pasek na szyi i uspakajająco do niego przemawiałam.
Odezwała sie jego dawna dusza, gdyż nawet moje gadanie nie przeszkodziło mu w spłoszeniu się Karuchny kiedy weszła na trybuny. Zrobiliśmy piękny półpiruet ze stój i zagalopowanie na lewą nogę, elementy godne mistrza. chwilę zajęło mi uspokojenie Exa, ale kiedy mi sie to udało zobaczyłam małe stworzenie na rękach Karr - jamnika Oriego. To najpewniej jego Ex się wystraszył, gdyż do otwierania drzwi hali jest przyzwyczajony.
-Hej, wpadłam z wizytą, ale widzę że Expressowi nie podoba się mój widok?- Karr pomachała ręka z promiennym uśmiechem.
-Hej hej, fajnie że przyjechałaś! - Odpowiedziałam, usilnie próbując jakoś opanowac chody boczne ozywionego ogiera. - Zaraz go ustawię to zobaczysz jak się trenuje!
Rzeczywistośc była trochę inna, gdyż przez parę chwil kasztan zdziwiony patrzył na jamnika ruszajacego się w rękach Karuchny, ale kiedy skarciłam go lekkim uderzeniem cordeo po szyi nagle znieruchomiał i skierował na mnie uszy. Odetchnęłam z ulgą że skonczył swoje tańce, dałam łydkę i zakłusowaliśmy w lewo, jeżdząc w oddalonej od trybun części hali. Co chwila Ex wyciągał łabędzio szyję do Oriego ale nie kombinował, wiec wszystko było ok. Pokręciliśmy trochę wolt od dosiadu, nacieszyłam się jego kłusem cwiczebnym i znów zatrzymałam dosiad, ciągnąc lekko za linkę. Poczułam obniżenie zadu i ładne przejście do stój, pogłaskałam go i znów zakłusowalismy, zmieniając kierunek po przekątnej. Skierowałam się na drugą stronę hali, czyli tą bliżej trybun. Ogier podkłusował do narożnika, potem odstawił ustępowanie w przeciwnym kierunku wpatrzony w Karuchnę i znów szedł normalnie. Skróciłam linkę, usiadłam w cwiczebnym, skupiłam go półparadami i na następnym kółku nie pozwoliłam mu uciec, spychajac go wewnętrzną łydką. Klepnęłam go po szyi i chwilę jeszcze luźno pokłusowaliśmy.
-I jak ci sie jeździ bez wędzidła? - zagadneła Karuchna, chowając gdzieś Oriego.
-Jak widzisz wszystko mam pod kontrolą! - zawołałam, dodając ekspresji do kłusa, zachęcając ogiera do ustawienia głowy. - Będziemy musieli częściej tak jeździc, to dobre cwiczenie na dosiad i stosowanie pomocy.
-Będę musiała kiedyś z Jarrem tak popróbowac, wyglada swietnie - Karr rozglądnęła się po trybunie, najwyraźniej czegos szukając. Usłyszałam tylko krótkie 'ups' i już wiedziałam gdzie podział sie Ori. Expresso też wiedział.
Poczułam to przez gwałtowne zatrzymanie konia z zadartą głową. Walnęłam nosem w jego szyję i spojżałam przed siebie. Tak jak sie spodziewałam jamnik stał na samym środku naszej ścieżki i słyszałam bojownicze warkotanie z jego strony.
-Karr, z łaski swojej weź tego.. pieska, ok? - Powiedziałam, jednocześnie modląc się w myślach żeby przypadkiem temu pieskowi nie odbiło i nie ruszył na nas, bo skończę pewnie na sąsiedniej ścianie.
Karuchna zeszła z trybun i podeszła do źródła cichego charkotania. Wzięła psa na ręce i ruszyła z powrotem, znów przechodząc koło nas. Ex tylko obrócił się na przodzie, patrząc czujnie na psa ale ku mojemu zdziwieniu nie poleciał galopem przez halę tylko stał w miejscu. Kiedy Karuchna znikneła z pola zagrożenia poklepałam go po szyi chwalac za odwagę.
Przegalopowaliśmy jeszcze luźno po dwa kółka w obie strony i dałam mu spokój, uznając że i tak świetnie sie spisywał. Po występowaniu zsiadłam, założyłam mu kantar i razem z Karr wyszłyśmy z hali kierując się do stajni (Ori biegł przodem). W boksie go rozsiodłałam i dałam mu dużo marchewek. Potem poszłyśmy z Karuchna na herbatę do naszego mieszkania nad stajnią i zaproponowałam jej zostanie dłużej, bo wieczorem będę jeździc na Dygesji.
Post został pochwalony 0 razy |
|
![](http://picsrv.fora.pl/phore/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
|
|